* Bezimienna
Moi opiekunowie zostawili mnie z dwójką nieznajomych. Dziewczyna odezwała się do mnie pierwsza, wyciągając przy tym rękę w moją stronę. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czy to jakiś rodzaj przywitania? Po chwili doszło do nas dwóch mężczyzn. Zauważyłam że rozkładają ręce. Jak nic chcą mnie uderzyć. Lecz oni zareagowali na bez dźwięczny sygnał ze strony blondynki. Mężczyzna który okazał się być moim bratem przedstawił mi nowe osoby, mam nadzieje że zapamiętam. Po chwili pojawiła się propozycja żebyśmy poszli do ich hotelu a później na jedzenie. Zapytali mnie o zdanie co było dla mnie ogromnym zdziwieniem. Pierwszy raz od kąt pamiętam. Pokiwałam głową bo w końcu co miałam zrobić. W ciągu swojego życia nauczyłam się że zwykle lepiej jest przytaknąć, możliwe że kara będzie mniejsza.
Wyszliśmy z komendy. Po drodze do ich miejsca noclegu dziewczyna oddzieliła się od nas mówiąc coś o jakiejś Chili. W dalszą drogę podążałam za trzema chłopakami. Po niedługim czasie znaleźliśmy się w pokoju z dwoma łóżkami. Oni usiedli na jednym z nich a ja stałam na środku pomieszczenia. Została mi złożona propozycja zrobienia tego samego na posłaniu na przeciwko, w obawie o możliwą karę usiadłam na łóżku jak by to był rozkaz. Przez bliżej nie określony czas panowała cisza której nikt nie chciał przerwać. Zostało to przerwane przez otwieranie drzwi przez które niedawno sami weszliśmy. Na dłuższą metę cisze zakłócił szybkich kroków jakiegoś małego stworzenia którego na razie nie mogłam dojrzeć. Po chwili zobaczyłam jak małe białe zwierzątko podbiega do nóg trójki chłopaków. Piesek obwąchał ich i najwyraźniej zauważył moją obecność i zaczął biec w moim kierunku.
Wystraszyło mnie to. Do tej pory każdy pies jakiego spotkałam miał mało przyjazne nastawienie w moim kierunku. Ten był zupełnie inny ale i tak wywołało we mnie to strach. Odsunęłam się jak najdalej mogłam nadal siedząc na miękkim materacu. Dziewczyna która weszła razem z psem, z tego co pamiętam jej imię to Victoria, wzięła go na ręce. Powiedziała mi jak pies się wabi i usiadła na tym samym posłaniu co ja. Jakby rozumiała że nadal boje się ich wszystkich usiadła w jak największej możliwej odległości. Położyła psa na łóżku koło siebie. Zwierzątko podeszło do mnie bardzo powoli i położyło się w moim pobliżu. Wychyliłam się zza swoich nóg i spojrzałam na blondynkę. Zapewniła mnie że nic mi się nie stanie kiedy dotknę Chili. Zdecydowałam się zaryzykować i delikatnie drżącą ze strachu ręką dotknęłam zwierzątko. Kiedy ja dotknęłam poczułam pod palcami jedną z najmilszych rzeczy jaką w życiu miałam możliwość dotknąć. Kątem oka zarejestrowałam że mój brat, który wraz z pozostałą trójką chłopaków niż zmienił swojego położenia, podszedł do blondynki. Pocałował ją w głowę i chyba coś do niej powiedział. Kiedy stał już prosto koło niej odezwał się.
- Chyba już czas coś zjeść. Coraline jesteś głodna? - Byłam głodna więc kiwnęłam głową.
-W takim razie chodźmy.
Wszyscy podnieśli się z łóżek, co i ja zrobiłam. W niedługim czasie znaleźliśmy się w pobliskiej restauracji. Zostałam posadzona pośrodku. Po mojej prawej siedziała Victoria a po lewej mój brat Damiano. Pozostała dwójka siedziała po drugiej stronie stołu. Mężczyzna ubrany w ciemne spodnie i dość luźną bordową koszulę rozdał nam karty dań. Postanowiłam zrobić to co reszta i otworzyłam ową kartę i zaczęłam się rozglądać po wymyślnych nazwach dań.
-Coraline na co masz ochotę? - Zapytał mój brat.
Wzruszyłam tylko ramionami bo nie miałam nawet pojęcia co kryje się pod niektórymi jak dla mnie wymyślnymi nazwami.
- Może po prostu wskaż palcem na karcie co chcesz zjeść. - Zaproponowała dziewczyna.
Na jej propozycje również wzruszyłam ramionami.
- W takim razie może po prostu zamówimy ci pizzę margarite i do tego wodę. To chyba będzie najprostsze. - Zaproponował długowłosy chłopak, chyba nazywał się Ethan.
Na jego propozycję przytaknęłam głową. Po chwili po raz kolejny podszedł do nas ten sam kelner. Każdy zamówił to na co miał ochotę, do tego mój brat zamówił to co zaproponował jego przyjaciel. Po niespełna dwudziestu minutach zamówione przez wszystkich dania znalazły się na stole. Każdy wziął się za spożywanie zawartości swoich talerzy. Ja nie do końca wiedziałam jak miałam zacząć jeść. Na moje szczęście drugi z przyjaciół mojego brata, chyba Thomas, zamówił podobnie wyglądające danie. Popatrzyłam chwile jak on to je i postanowiłam powtórzyć jego czynność. Wzięłam do ręki jeden trójkątny kawałek i zaczęłam go jeść. Danie było najlepszym co miałam w ustach od ostatnich lat. Zjadłam wszystko ze smakiem. Kiedy każdy skończył swój posiłek mój brat zapłacił za wszystkich i wyszliśmy z restauracji. W drodze powrotnej mój brat się odezwał.
- Już dzisiaj wrócimy do Rymu.
Dopiero teraz uświadomiłam sobie że muszę pojechać około 600 kilometrów z obcymi sobie ludźmi. Jak na razie żadne z nich nie wymierzył mi żadnej kary, a nawet można powiedzieć że są dla mnie mili. Co jest dla mnie zupełnie czymś innym nisz to do czego byłam przyzwyczajona na co dzień. Jak byliśmy na miejscu każdy wziął się za pakowanie swoich walizek. Ja w tym czasie siedziałam na łóżku mojego brata i głaskałam zasypiającą Chili. Po godzinie każdy był już gotowy do opuszczenia tego miasta. Oni podeszli do recepcji gdzie oddali karty od pokoi. Zauważyłam że rozmawiają przez chwile z stojącą tam młodą dziewczynę. Podpisywali się jeszcze jej na jakiejś kartce po czym zrobili sobie z nią zdjęcie. Kiedy wychodziliśmy już z tego budynku zauważyłam jak dana ta sama dziewczyna skacze z radości, a na jej twarzy gości uśmiech od uch do ucha. Podeszliśmy na parking gdzie chłopcy schowali wszystkie walizki do bagażnika sporego samochodu. Ja z Victorią i jej pieskiem wsiadłam już do środka. Siadłam na brzegu, na moich kolanach siedział Chili, a jej właścicielka siedziała po mojej prawej stronie. Po niedługiej chwili mój brat i jego przyjaciele siedli na swoje miejsce. Za kierownicą siedział długowłosy chłopak. Zaraz po tym jak wyruszyliśmy moje ocz zaczęły się zamykać. Jednak zanim zamknęłam się całkowicie uświadomiłam sobie że od dzisiaj jestem Coraline.
********************************************************
Mam nadzieje że kolejny rozdział przypadnie wam do gustu.
Jak byście mieli jakie uwagi, napiszcie je.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
CZYTASZ
Coraline gdzie jesteś?
FanficWokalista znanego włoskiego zespołu Måneskin przed kilkunastoma laty stracił kogoś ważnego. Pozwala się ponieś wspomnieniom z czego powstaje kolejny utwór. Czy odnajdzie on swoją Coraline? Kto w tej drodze poda mu pomocną dłoń a kto odtrąci? ******...