* Bezimienna
Po około 20 minutach mężczyzna zjawił się po raz kolejny w pomieszczeniu.
- Już wszystko załatwione. Prawdopodobnie już w jutrzejszym dniu zjawi się tu pani domniemany brat na pobranie od niego porównawczego materiału genetycznego.
Patrzyłam na niego i kiedy zrozumiałam jego słowa zaczęłam odczuwać strach. O kogo mu chodzi ja nie mam brata. Najwyraźniej zauważył moje emocje bo delikatnie się do mnie uśmiechnął i mówił dalej.
- Proszę się nie stresować pozna go pani tylko wtedy kiedy wyniki potwierdzą państwa pokrewieństwo i wyrazi pani na to zgodę. A teraz zapraszam panią pobierzemy próbki od pani.
Poszłam za mężczyzną do pomieszczenia zaraz obok. Czekała tam na mnie starsza pani która coś do mnie mówiła ale nie skupiałam się nad tym zbytnio, wykonywałam tylko jej polecenia. Ona pobrała mi krew i jeździła mi czymś w buzi. Po tych czynnościach razem z mężczyzną wyszłam z pomieszczenia gdzie na korytarzu czekali moi opiekunowie.
- Na dzisiaj to wszystko. Teraz funkcjonariusz zawiezie państwa do hotelu gdzie będą czekali państwo na wynik.
- Dziękujemy panu bardzo.
Zostałam pociągnięta dość mocno i boleśnie za ramię przez mojego opiekuna. We trójkę ruszyliśmy na zewnątrz gdzie młody chłopak w mundurze zawiózł nas radiowozem pod zadbany budynek z wieloma oknami.
* Cztery dni później
Dzisiaj rano obudził mnie nawoływania kobiety zajmującej się mną.
- Wstawaj jedziemy na komisariat.
Bez ociągania, w obawie o karę, wstałam. Dostałam strój który miałam kilka dni temu na sobie, z tego co zdążyłam zauważyć został on wyprany. Do tej pory chodziłam po pokoju hotelowym w swoich dawnych porozciąganych ciuchach. Poszłam razem ze strojem do łazienki gdzie założyłam go na siebie. Kiedy wyszłam niemal powtórzyło się to co miało miejsce w dniu kiedy tu przyjechaliśmy. Ruszyliśmy we trójkę do hotelowej restauracji z której do tej pory nie korzystałam. Zjadłam to co zostało mi nałożone na talerz przez mojego niby ojca. Była to prostu bułka plasterek szynki i sera, do tego dostałam szklankę wody. Zaraz kiedy moi opiekunowie zjedli udaliśmy się do wyjścia z hotelu. Tak samo jak tu przyjechaliśmy tak samo odjechaliśmy spod hotelu.
W czasie drogi przypominałam sobie jeszcze zasady których kazali mi się trzymać opiekunowie. Kiedy oni kiwną głową stojąc za osobami rozmawiającymi ze mną albo jeśli mnie uszczypną siedząc koło mnie mam pokiwać potwierdzająco. Mam dawać oznaki że byłam szczęśliwa w ich domu. Mam być posłuszna bo spotka mnie kara.
W czasie kiedy myślałem nad tym wszystkim dojechaliśmy do komisariatu w którym byliśmy wcześniej. Przy wejściu przywitał mnie ten sam mężczyzna.
- Witam państwa. Wyniki zostały już dostarczone z laboratorium. Wyniki zostaną odczytane obu stronom w oddzielnych pomieszczeniach. Kiedy wykaże się brak pokrewieństwa nie poznają się państwo z drugą stroną. - Mówiąc to poprowadził nas do pomieszczenia w którym rozmawialiśmy podczas naszej pierwszej wizyty tutaj. - Proszę usiąść i chwile poczekać.
Zajęliśmy miejsca na których siedzieliśmy wcześniej. Po pięciu minutach mężczyzna wrócił mając w rękach sporych rozmiarów kopertę.
- Są państwo gotowi?
- Tak. - Moi opiekunowie odpowiedzieli. Ja zostałam szczypnięta w udo więc pokiwałam pośpiesznie głową.
- W takim razie pozwolą państwo że odczytam państwu wyniki. - Mężczyzna przerwał na chwilę otwierając w tym czasie kopertę. - Główne laboratorium informuje że pokrewieństwo pomiędzy Damiano Davidem a domniemaną Coraline David, w stopniu rodzeństwo, jest prawdopodobne w ...
CZYTASZ
Coraline gdzie jesteś?
FanfictionWokalista znanego włoskiego zespołu Måneskin przed kilkunastoma laty stracił kogoś ważnego. Pozwala się ponieś wspomnieniom z czego powstaje kolejny utwór. Czy odnajdzie on swoją Coraline? Kto w tej drodze poda mu pomocną dłoń a kto odtrąci? ******...