[1] Welcome

8.4K 355 60
                                    

Po długiej podróży w końcu dotarłam na miejsce! Błąkałam się jeszcze chwile z mapką szukając akademika. Właśnie teraz zaczyna się moje akademickie życie, to ma być najpiękniejszy czas w moim życiu, przynajmniej tak twierdzi większość ludzi. W liceum nie byłam popularna,  byłam zwykłym szaraczkiem, ale jakoś nigdy mi to nie przeszkadzało . Nie było też tak źle, miałam znajomych, ale teraz każdy poszedł w swoją stronę. 

Przyjechałam wcześniej, dopiero jutro zaczną się zjeżdżać ludzie. Na dworze panował już mrok, tylko latarnie oświetlały drogę, ale ostatecznie udało mi się znaleźć budynek akademika. Otworzyłam ciężkie drzwi i udałam się do recepcji. Za biurkiem siedziała kobieta po pięćdziesiątce. Miała ścięte krótko blond włosy. Spoglądała z pod nisko założonych okularów na ekran komputera, grała w pasjansa, a w drugiej ręce trzymała wachlarz. Oderwała wzrok od monitora i spojrzała na mnie.*

-Słucham- już wtedy wiedziałam, że nie będziemy najlepszymi przyjaciółkami. 

-Dobry wieczór, nazywam się, Katerine Midleford- przedstawiłam się, kobieta wpisała moje imię i nazwisko.

-Pokój 408- podała mi klucze.

Nagle do środka wpadło kilku chłopaków, śmiejąc się głośno i przepychając się, jeden miał niebieskie włosy, od razu rzucił mi się w oczy. Stanął za mną i nonszalancko zarzucił mi ręce na ramiona.

-Jak się masz Doris?Tęskniłaś?- Posłał recepcjonistce buziaka.- Cześć mała- mrugnął do mnie i klepnął mnie w tyłek, po czym wrócił do kolegów. 

Kobieta pokręciła tylko głową zaciskając usta w cieką linie.

-Czwarte piętro- powiedziała i wróciła do pasjansa. 

-Dziękuje- mruknęłam i ruszyłam w stronę windy. 

Na moim piętrze jednak już kręciło się parę osób. Otworzyłam drzwi od swojego pokoju. Pomieszczenie było w kolorze pastelowej zieleni, po prawej i lewej stronie stały łóżka, biurka i szafa. Jedna strona była odbiciem lustrzanym drugiej. Wybrałam łóżko po lewej stronie i na nie wskoczyłam. Skrzywiłam się bo łóżko wcale nie było takie wygodne na jakie wyglądało. Rozpakowałam się i napisałam SMS mamie, że jestem już na miejscu by się martwiła. Rzuciłam telefon na łóżko i spojrzałam na zegarek, było blisko do północy. Wzięłam piżamę,  rzeczy potrzebne do kąpieli i poszłam do łazienki. Niestety były one koedukacyjne i mogłam trafić na płeć przeciwną. Położyłam na umywalkę swoje rzeczy. Z jednej z kabin wyszła dziewczyna owinięta ręcznikiem. 

-Cześć- podeszła do mnie i podała mi rękę. -Jestem Nicol, dyplomacja, trzeci rok.

Dziewczyna miała długie czarne włosy, które mokrymi kaskadami opadały jej na plecy. Centralną część jej twarzy stanowiły dłużę orzechowe oczy. Była szczupła i o pół głowy ode mnie wyższa. 

-Kat, psychologia, pierwszy rok.- Uścisnęłam jej dłoń. 

-O nowa!- uśmiechnęła się. -Zazwyczaj pierwszoroczniaki pojawiają się dzień przed. Bardzo mi cię miło poznać Kat. 

-Mi również.- Uśmiechnęłam się słabo. 

-Na twoim miejscu bym uważała, chłopaki bardzo lubią robić kawały pierwszakom, tak, więc powodzenia!- Puściła do mnie oko i zaczęła kierować się w stronę drzwi.- A jak coś, mój pokój to 245, możesz śmiało wbijać. 

Zostałam sama, nikogo więcej nie było w łazience. Weszłam pod prysznic i puściłam ciepłą wodę, tego mi było trzeba. Pięć godzin w samolocie, a za mną siedział słodki malec, który cały czas kopał w mój fotel, myślałam, że mu nogi z tyłka powyrywam. W autobusie za to stałam całą drogę z lotniska, mam po prostu już dzisiaj dość. Umyłam się i owinęłam w ręcznik na umywalce zostawiłam swoje ciuchy. Wyszłam z pod prysznica, ale nigdzie już nie widziałam moich ubrań. Gdzie zniknęły moje ciuchy? Zaczęłam ich szukać, gdy z jednej kabiny wyszło czterech chłopaków. Jak oni się tam zmieścili? Jeden miał na sobie mój stanik, inny spodenki. Poczułam się wtedy strasznie grubo. Trzeci założył moją koszule, zaś ostatni, który był tym niebiesko włosy dupkiem, który klepnął mnie w tyłek, na głowie miał moje figi. Od razu miałam buraka na twarzy jak to zobaczyłam. 

-Możesz wybrać tylko jedną rzecz i w niej wrócić do pokoju- powiedział brunet.

Cała reszta zaczęła się śmiać. Cholerni idioci! Nie chciałam ich błagać by oddali moje rzeczy, zrzuciłam ręcznik z siebie. Od razu przestali i zaczęli lustrować mnie wzrokiem od stóp do głów. Na szczęście mój pokój był na przeciwko łazienki, szybko się w nim zamknęłam. Oparłam się plecami o drzwi, moje serce waliło. W życiu nie zrobiłam takiej głupiej rzeczy. Co mi odwaliło? Przecież już nigdy nie spojrzę im w oczy!  A na dodatek zostawiłam tam swój ulubiony, truskawkowy żel pod prysznic. Związałam swoje długie blond włosy, nie susząc ich ani rozczesując, jutro będę wyglądać jak czarownica. Ubrałam inną piżamę i położyłam się do łóżka. Nie mogłam zasnąć ciągle myśląc o swoim "striptizie". 

MIKE:

Stałem tam jak wryty, nie tylko ja. Mój kolega w spodniach też został wyrwany ze snu. Spojrzałem na dziewczynę, stała tam zupełnie naga. Miała zajebiste ciało, na dodatek wyszła tak na korytarz, za nim za nią pobiegliśmy jej już nie było. Ale po śladach można było się zorientować, że jej pokój znajdował się na przeciwko łazienki. Ściągnąłem z głowy w końcu jej majtki. Złożyliśmy jej ciuchy i przynieśliśmy jej rzeczy pod drzwi.

-Stary masz te, no jak się to nazywa?!- nazwa wyleciała mi kompletnie z głowy.- O! Wiem! Karteczki samoprzylepne. 

David spojrzał na mnie jak na kretyna, ale to on miał w kieszeni te karteczki. Po co one mu? Przecież nie nosił je na wypadek gdybym o nie poprosił. A może jednak? Napisałem krótką notkę naszej nowej koleżance i doczepiłem do żelu.

-Chodźcie chłopaki.- Poklepałem Brandona po ramieniu i poszliśmy do naszego pokoju.

 __________________________________

To jest moje nowe opowiadanie, mam nadzieje, że Wam się podoba. Jeśli tak dajecie znak, komentarz, głos. Takie drobnostki motywują do pisania, przepraszam jeśli znalazły się jakieś błędy.  Jak widzicie koledzy Mike to nie byli chłopaki z zespołu, ale spokojnie oni dadzą jeszcze o sobie znać :) 

*Postać była inspirowana moją nauczycielką od matematyki. :D

I don't like good girls || Michael Clifford Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz