An tak jak się spodziewałam była mega sympatyczna. Chciałabym mieć taką siostrę, serio. Dowiedziałam się, że pochodzi z Polski, przyjechała do Australii by spełnić marzenia, czyli tańczyć. Stać się kimś, kto jednym ruchem spowoduje, że miliony osób padnie z wrażenia. Nie powiem poprzeczka wysoko postawiona. W pewnym momencie, aż wstyd mi było powiedzieć, że chce zostać psychologiem. Każdy koło mnie ma jakieś niesamowite marzenia, chłopaki chcą być rockmenami znanymi na całym świecie, An chce być uwielbianą tancerką, Trish... chce pozostać po prosty sobą, być Trish. A ja? Może potraktowałam tak Mike bo go nie rozumiem, moje marzenie, jest zwykłe przyziemne. Nie potrzeba tyle poświęcenia.
-Hej Kat!- An machnęła mi ręką przed oczami, odpłynęłam myśląc o tym wszystkim.
-Przepraszam zamyśliłam się.- Powiedziałam wracając na ziemie.
-Widzę.- Zachichotała pod nosem. -Będziesz świetnym psychologiem, widzę, że lubisz wszystko analizować.
-Ta świetnym.- Odparłam sarkastycznie.- Ja mam problem sama ze sobą, to mnie powinien leczyć świetny psycholog.
-Podobno ci najlepsi, są najbardziej walnięci.
Spojrzałam na nią a po chwili obydwie zaczęłyśmy się śmiać. Znamy się parę godzin a już zapomniałam o wszystkim, było nam pisane byśmy się spotkały. Oczywiście co dobre nie trwa wiecznie. Kątem oka zobaczyłam dwie sylwetki zmierzające w naszym kierunku. Zaczęłam się zastanawiać czy nie mam wbudowanego chipa gdzieś. Jak oni mnie znaleźli? Calum i Luke byli coraz bliżej, a ja nie miałam gdzie uciec. A może nie szli do mnie? Może przyszli na kawę? Ta, jasne, kogo ja próbuje oszukać.
-Hejka.- Przywitał się Cal, uśmiechał się promiennie, aż za bardzo.- Jestem Calum.- Przestawił się brunet, wiedziałam dokładnie, że dziewczyna była jego typie.
Luke natomiast wysyłał złowrogą energie, taka która mogłaby mnie zabić, wiedziałam dokładnie, że to jego cel. Był zły na mnie, chociaż nie miał do tego prawa, jak zwykle.
-Ja Luke.- Odezwał się szybko, czekał aż dziewczyna coś powie.
-Ja Ania.- Odpowiedziała zmieszana.
Nie dziwie się jej. Gdybym ja zobaczyła dwóch takich, jednego tak uśmiechniętego, który wygląda jak pierdolnięty, a drugi w humorze seryjnego mordercy. Ja na jej miejscu bym uciekła.
-Świetnie!- Powiedział Luke udając entuzjazm.- W takim razie porwę Kat, ale spokojnie w zamian zostawię ci chłopaka.- Wskazał na bruneta.
-Zgoda.- Odpowiedział za nią Hood i gdy wstałam od razu zajął moje miejsce.
Oddaliłam się z blondynem, szliśmy przed siebie nie wiadomo gdzie. Panowała napięta atmosfera, on był zły, ja zaczynałam przez niego być zła, oho dojdzie do rękoczynu. Nagle położył na moje czoło dłoń.
-Co ty odpierdalasz?- Zapytałam zdziwiona.
-Pytanie brzmi: co TY odpierdalasz? Ja tylko sprawdzam, czy z twoją głową wszystko w porządku.- Wzruszył ramionami.
-Luke, nie będę ci się spowiadać. -Chciałam by zabrzmiało to tak stanowczo, ale nawet jeśli by zabrzmiało, chłopak nic by sobie z tego nie zrobił.
-Ale wiesz, normalny człowiek nie zrywa z kimś z dnia na dzień, a później olewa wszystkich, nie daje znaku życia, znajduje innych znajomych itd, itd.- Powiedział to tak jakbyśmy rozmawiali o pogodzie.
-W takim razie nie jestem normalna.- Włożyłam dłonie do kieszeni, teraz to ja udawałam luzaka.
-Tego mi nie musisz mówić.- Uśmiechnął się.- Tylko zastanawiam się dlaczego, przecież dobrze między wami było, przynajmniej tak mi się wydaje, nie wiem w łóżku z wami nie byłem.- Po chwili uśmiechnął się do siebie.- Dobra, z Cliffordem nie byłem.
-Luke.- Dałam mu kuksa w bok.- To powiedz mi tak, znajdujesz dziewczynę, zakładasz zespół który odnosi sukcesy, wyjeżdżasz na różne trasy, nie ma cie tygodniami, nie odpisujesz na SMS, wracasz do domu spotykasz się z dziewczyną, zasypiasz w trakcie rozmowy, nie przychodzisz na umówione spotkania.- Westchnęłam, odgarniając włosy z twarzy.- Może to jednak ze mną problem? Może to ja go nie rozumiem? Luke, ja teraz tak naprawdę zaczęłam się nad tym zastanawiać, bo patrz ja nawet nie wiem jak on się czuł przez ten czas!- Znowu odgarnęłam włosy do tyłu, jak się denerwowałam miałam taki zwyczaj.- A miałam ci się nie spowiadać.
Chłopak objął mnie ramieniem i na chwile szliśmy w milczeniu.
-Masz rację, nie wiesz co czuł. Ale on nie wiedział też co ty czułaś. Myślę, jednak, że zbyt pochopnie podjęłaś decyzję, ale prędzej czy później wrócicie do siebie, ale teraz jakbyś czuła się samotna w nocy.- Posłał mi swój firmowy uśmiech.- Michael się nie obrazi.
-Luke.- Uderzyłam go z łokcia w żebra.- My mamy przerwę!
-Oj wiem, wiem bachorze.
_________________________________________________________________
Macie nowy rozdział! A ja mam już weekend :D Z tej okazji jutro następny a w piątek jeszcze jeden :D Nauka może poczekać :P Jeśli chodzi o tytuł rozdziału, mała podpowiedz "Pingwiny z Madagaskaru" xD
Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach na które czekam:D Za ostanie serdecznie dziękuje, jesteście super :D
Do jutra