Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi, przetarłam oczy i spojrzałam w ich kierunku. Do pokoju weszła dziewczyna, która była mniej więcej mojej postury. Czarne loki sięgały jej do łopatek, miała oliwkową cerę i duże brązowe oczy. Ciągła swoją walizkę a w drugiej ręce trzymała rzeczy, które wczoraj zostawiłam w łazience.
-To nie jest, przypadkiem, twoje?- Zapytała się uśmiechając się przy tym szeroko.
-Taa, dzięki.- Wstałam z łóżka i odebrałam od niej swoje rzeczy.- Jestem Kat.- Przedstawiłam się.
-A ja Trish, koniecznie musisz mi opowiedzieć, jakim cudem twoje ciuchy znalazły się za drzwiami.- Odłożyła walizkę i złapała się pod boki.
-Długa historia, później cię zanudzę, ale od dziś chodzimy razem do łazienki.- Zaśmiałam się.
Spojrzałam do lustra, tak jak się spodziewałam moje włosy wyglądały okropnie. Mogłam je chociaż rozczesać, zamiast tego połowę wyrwę.
-Dawno tu przyjechałaś?- Zapytała Trish rozpinając swoją walizkę.
-Wczoraj wieczorem.- Wzięłam grzebień i zaczęłam czesać włosy, aż tak źle z nimi nie było.-Zostałam bardzo ciepło powitana.
Mimo wolnie spojrzałam na żel który leżał na moim biurku, była przyklejona do niego karteczka. Podeszłam bliżej i oderwałam ją. Było na niej napisane:
"Zostaw trochę na później, umyję ci plecki. ~Mike"
Moja twarz zrobiła się na raz purpurowa.
-Coś sie stało?- Zapytała współlokatorka, podeszła bliżej i przez ramię przeczytała co było napisane na karteczce.- Wow, zaszalałaś wczoraj i nawet nie poczekałaś na mnie.
-Przestań.- Dałam jej kuksa w bok.
-Jest chociaż przystojny?- Zachichotała.
-Było ich czterech, ale wszyscy byli przystojni.- Jednak intuicja mówiła mi, że napisał to koleś w niebieskich włosach.
-Masz jakieś plany na dzisiaj?- Zapytała brunetka.
-Postanowiłam znaleźć pracę. Moi rodzice są po rozwodzie i pewnie by ze sobą konkurowali kto da więcej, a później jak przyszłyby święta było by, że ja dałem lub dałam ci więcej pieniędzy i spędzasz święta z nią lub z nim?!- Usiadłam na łóżku ciężko wzdychają.
-Ja bym korzystała.- Uśmiechnęła się Trish i położyła się bokiem w moją stronę, na swoim łóżku.
-Nie, już dostałam z bratem nauczkę, podziękuje.- Wyciągnęłam ciuchy z szafy.
Ubrałam się w dopasowane jeansy, luźną, czarną bokserkę z logo zespołu Nirvana. Na nogi założyłam moje ukochane czarne vansy. Włosy spiełam w wysoki kok. Wzięłam CV napisane wcześniej i włożyłam do plecaka vintage. Wzięłam okulary przeciw słoneczne, umówiłam się jeszcze z Trish, że o 15 widzimy się na kawie. Wymieniłyśmy się jeszcze numerami telefonów.
Wolnym krokiem chodziłam po mieście w poszukiwaniu pracy. Zazwyczaj szukali kelnerki, chciałam robić coś innego. Chociaż dostawanie napiwków i flirtowanie z chłopakami w pracy wydaje się kuszące. Miałam się już wrócić i złożyć podanie w kawiarni, gdy przeszłam koło sklepu muzycznego. Nie czekając dłużej weszłam do niego. Na ścianie wisiało pełno, przeróżnych gitar. Oczywiście w sklepie znajdowały się inne instrumenty, ale mam fioła na punkcie gitar, więc na inne nie zwróciłam uwagi. Za ladą stał mężczyzna, na oko miał koło czterdziestu lat. Blond włosy miał spięte nad karkiem w kucyka, który sięgał mu do łokci. Rękawy białej koszuli były podwinięte. Mężczyzna bawił się długopisem wpatrując się w krzyżówkę. Podeszłam do niego.
-Dzień dobry.- Powiedziałam.
-Dzień dobry, w czym mogę pomóc pięknej damie?- Uśmiechnął się mężczyzna, był nawet przystojny, szkoda, że za stary.
-Widziałam, że poszukujecie pracowników i...
-Nie zrozum mnie źle, mała.- Przerwał mi.- Ale ty znasz się na instrumentach?- Uniósł jedną brew do góry.
-Tak znam się, praktycznie wychowywałam się w sklepie muzycznym, moi rodzice kiedyś taki mieli.- Powiedziałam, mężczyzna pokiwał głową, myśląc przez chwile.
-Mieli?- Zapytał.
-Trzy lata temu, wzięli rozwód i w wyniku zaistniałej sytuacji, po prostu go zamknęli.
-Ok. To mam trzy pytania. Po pierwsze: Czy masz przeszłość kryminalną? Po drugie: Masz żółte papiery? Po trzecie: Wymień mi trzy tytuły piosenek Nirvany oprócz "Smells Like Teen Spirit".
-Nie, nie. "Where did you sleep", "Come as you are" i "In Bloom". -Odpowiedziałam z uśmiechem.
-Super masz tą robotę, tylko daj mi swoje CV .
Ściągnęłam plecak i wyciągnęłam z niego CV podałam mężczyźnie. Wydaje mi się, że tylko udawał, że go czyta.
-Tak, więc Kat, mogę tak do ciebie mówić?- Pokiwałam głową.- Zaczynasz od dziś, zobaczymy jak się sprawujesz. Wieczorem podpiszemy umowę jak wszystko będzie cacy. I mów mi Ted.- Schylił się pod ladę i wyciągnął z niej koszulkę.- Masz firmową koszulkę, chyba będzie dobra. Micheal!- Krzyknął.
Za regałów wyszedł nikt inny jak koleś w niebieskich włosach. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się łobuzersko.
-Kat jest naszą nową pracownicą, pokaż jej wszystko co i jak.- Zwrócił się szef do chłopaka.- Kat poznaj Micheala, a teraz się zmywajcie bo przeszkadzacie mi w krzyżówce.
Podeszłam w stronę chłopaka, zaprowadził mnie do pokoju dla personelu. Gdy byliśmy sami wreszcie się do mnie odezwał.
-Prawie cie nie poznałem w ciuchach.- Zaśmiał się cicho.- Przeczytałaś wiadomość?
-Tak, Mike. Niestety muszę odmówić. Już ktoś wcześniej zaproponował mi wspólną kąpiel.- Powiedział uśmiechając się słodko.
-Szkoda.- Niebiesko włosy udawał smutnego. - Przebierz się i chodź, bierzemy się do roboty.
Przebrałam koszulkę i napisałam jeszcze Trish, że nie dam dziś rady wyjść na kawę.
_______________________________________________
Drugi rozdział za nami, dajcie znać czy wam się podobał. :) Pamiętajcie vote i komentarze motywują do dalszego pisania.