[26] I'm coming back to life cz.1

2K 187 24
                                    

Mike

Od wydarzeń z tego ślubu coś z Kat jest nie tak, opierdalam się a ona nic, nawet nie wyzwie mnie od leniwych debili. Ciągle jest zamyślona, jakaś nieobecna. Jak spotkam tego chuja, Jack czy jak u tam było, to mu ryj obje. Wiem, że chłopaki są za. Luke mówił, że upewniała go, że wszystko gra. Taa, jasne. Musiałem ją jakoś rozruszać. Gdy schylała się by postawić coś na ziemi, wziąłem gumkę recepturkę i trafiłem prosto w jej śliczny tyłek. Automatycznie wyprostowała się łapiąc za niego.

-Mike!- Krzyknęła.

Posłałem jej szeroki uśmiech odsłaniając wszystkie zęby przy tym.

-Wołałaś mnie kochanie?- Kocham ją drażnić, to taka moja prywatna rozrywka.

Westchnęła i wróciła do pracy, nie zamierzałem dać łatwo za wygraną. Wstałem z miejsca i po cichu podszedłem do niej łapiąc ją za biodra, stanęła nieruchomo i cała się trzęsła. Odwróciłem ją przodem do siebie. Odskoczyła ode mnie.

-Nigdy więcej tak nie rób.- Powiedziała przez zaciśnięte zęby i poszła do pokoju dla personelu.

Przysięgam, że kolesia zabije. 

***

KAT 

Od tego incydentu stwierdziłam, że koniec z mężczyznami. Nie mam czasu na randkowanie, muszę zabrać się za naukę. Poszłam śladami Trish i pierwszy raz od pół roku poszłam  do biblioteki. Spięłam grzywkę tak by nie przeszkadzała mi w nauce. 

-Kat!- Krzyknęła moja współlokatorka odrywając mnie od książki. 

Odwróciłam się na krześle obrotowym i spojrzałam na nią podnosząc jedną brew do góry. 

-Nie musisz krzyczeć, doskonale cie słyszę.- Upomniałam ją wzdychając przy tym. 

-Od pięciu minut do ciebie mówię.- Złapała się pod boki, zawsze przy tym śmiać mi się chciało. 

-Przepraszam, po prostu za bardzo się skupiłam.- Opowiedziałam cicho.

-Ta twoja trauma. -Zaczęła. 

-Tak trauma, wiesz co to jest?- Spojrzała na mnie jak na idiotkę. -Trauma z psychologicznego punktu widzenia jest to uraz, więc potrzebny jest czas by się go pozbyć i każdy inaczej ją przechodzi, więc wybacz. 

-Koniec!- Rozłożyła dłonie jak do modlitwy.- Nie mogę jak ciągle odwracasz kota ogonem i gadasz o psychologi, ja wlecze tą twoją traumę i to za raz. 

Podeszła do drzwi, najpierw zabierając swój i mój klucz. 

-Nie tylko ja uważam, że powinnaś w końcu stawić czoło swoim lękom.- Tylko Trish powiedziałam, co się wtedy stało, oczywiście na początku chciała urwać jaja Jake'owi, ale ja nie chciałam go więcej na oczy widzieć. - Więc my cię wyleczymy. 

-Jak to my?- Już mi się to nie podobało. 

-Mike, zapraszam!- Powiedziała a blondyn pojawił się u nas w pokoju.- Powodzenia.- Powiedziała i wyszła z pokoju zamykając przy tym drzwi na klucz. 

To będzie ciężkie leczenie. 

___________________________________________

Przepraszam, przepraszam ! Wiem, że mnie długo nie było, ale w ramach rekompensaty :D dzisiaj będą dwa rozdziały, tylko następny wieczorem <3 

Pamiętajcie o gwizdkach i komentarzach! 

ps. rozdział nie sprawdzony, więc przepraszam za błędy 

I don't like good girls || Michael Clifford Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz