[35] Korneliusz.

1.8K 163 38
                                    

Czas leciał nie ubłagalnie, jak się spodziewałam An stała się częścią mojego życia. Również Trish bardzo polubiła dziewczynę. Miałyśmy siebie i było nam z tym dobrze.. Chłopaki stawali się coraz to bardziej popularni. Pamiętam nawet jak po jakieś imprezie leżałyśmy u An i w porannej telewizji występowali chłopcy. Byli świetni jak zawsze.

Co do Mike. Parę razy się widzieliśmy, za pierwszym razem próbował mi wmówić, że ta przerwa jest bezsensu by później nie dawać znaku życia. Gdy sam się przekonam o czym mówię, powiedział, że będzie czekać. Po za tym nasze rozmowy teraz kończą się na "cześć". Ja nie jestem gotowa on nie jest gotowy, więc spoko przeżyjemy.

W pracy jak zwykle, do tej pory Ted nie znalazł nikogo za Mika. Byłam sama, czasami miałam ochotę się popłakać, dopóki nie zostałam jedynym pracownikiem nie zdawałam sobie jaki potrafi być tu młyn. A dziś nie zapowiadało się lepiej. Jednak przyszedł Ted ze swoją ciężarną żoną Aną. Wyglądała jakby za chwile miała urodzić, ale szef mnie uspokajał, że jeszcze trzy tygodnie. Dziewczyna wprost promieniowała, ciąża jej służyła.

-Ted!- Zawołałam szefa.

-Tak?- Opowiedział mi za półek, pomagał mi z towarem w czasie gdy Anastasia uparła się obsługiwać kasę.

-Pamiętasz o drzwiach do magazynu, ciągle się zatrzaskują, trzeba je naprawić.- Przypomniałam mu, serio boje się, że to w końcu ja się zatrzasnę i nikt mnie nie znajdzie.

-Spoko loko.- Uśmiechnął się szeroko .- Jutro wezwę fachowca.

-Dobrze.- Odwróciłam się na pięcie i miałam wrócić do swoich zajęć.

-Ah Kat, bym zapomniał.- Zawołał mnie szef.- Zaraz jadę na spotkanie, jak mnie nie będzie przyjdzie Mike. Na moim biurku jest koperta, tam jest świadectwo pracy dasz mu je, obok będziesz miała jeszcze dokumenty, które musi mi podpisać.

Gdy usłyszałam Mike, moje serce trochę przyśpieszyło. Ale tylko troszeczkę. Kiwnęłam głową na znak zgody i poszłam zajmować się swoją pracą. Co bym zrobiła bez Any? Praca szła nam sprawnie. Tak jak Ted mówił do sklepu przyszedł Clifford. Miał na sobie białą bokserkę, czarną czapkę z daszkiem, założoną na odwrót, przeciwsłoneczne okulary i szare spodnie dresowe. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, podobało mi się to co widziałam, nie powiem, że nie. Chłopak najpierw podszedł do żony Teda i rozmawiał z nią, żartował. NA początku nie zwracał w ogóle na mnie uwagi. Robiłam dalej to co do mnie należy.

-Hej.- Usłyszałam za sobą, za nim się obróciłam zagryzłam wargę by ukryć uśmiech.

-Cześć.- Odparłam neutralnym tonem.- Obróciłam się do niego przodem.

Na początku staliśmy i gapiliśmy się na siebie jak głupki. Aż w końcu Mike uśmiechnął się do mnie, ja nie wytrzymałam i odwzajemniłam uśmiech.

-Chodź.- Obróciłam się na pięcie i ruszyłam do gabinetu Teda.

Tak jak powiedział wszystko było na biuru, podałam Cliffordowi długopis by podpisał dokumenty i wtedy niby niechcący dotknęliśmy się palcami. Poczułam takie przyjemne mrowienie. On najwyraźniej też bo nasze spojrzenia się skrzyżowały, czułam jak mój oddech staje się cięższy. Wtedy Clifford nie wiele myśląc jednym ruchem zmiótł wszystko z biurka i posadził mnie na nim, w pasie oplotłam go nogami, zaczął mnie całować. W tym pocałunku było wszystko tęsknota, złość, miłość, pożądanie. Jego dłonie jeździły po całym moim ciele, dodatkowo przyciskał mnie do siebie tak jakby nie chciał bym uciekła od niego.

-Kat! Potrzebuje pomocy!- Krzyknęła Ana.

Z automatu oderwałam się od chłopaka, on odsunął się ode mnie, za nim wyszłam z gabinetu rzuciłam do niego krótkim "podpisz". Kobietę znalazłam w magazynie, na szczęście drzwi się nie zamknęły. Siedziała oddychając głęboko. "Jeszcze trzy tygodnie!" Krzyczałam do siebie w środku. Ale wokół kobiety była kałuża z wód płodowych.

-Mike!- Krzyknęłam cała spanikowana.

Chłopak zaraz stał przy mnie, ale gdy wchodził drzwi za nim się zamknęły i nie mogliśmy ich otworzyć. Clifford ściągnął koszulkę by zrobić z niej prowizoryczną poduszkę dla Any. Kobieta się położyła i ściągnęła majtki, na szczęście miała spódnicę, to chociaż mogła nieco ukryć. Za każdym razem gdy dostawała skurczu krzyczała w niebo głosy. Czerwonowłosy zadzwonił po karetkę, mieli być za chwile, ale nadal problemem pozostawały zatrzaśnięte drzwi. Na domiar złego były metalowe nie drewniane.

-Przyj.- Chłopak krzyknął do dziewczyny.

-A skąd ty wiesz, że tak ma robić?!- Wszyscy z nadmiaru wrażeń krzyczeliśmy do siebie.

-Tak mówią w filmach!- Odkrzyknął.

-Ana co mamy robić?- Nie wiedziałam co począć więc spytałam przyszłą mamę.

-Patrz czy główkę widać.- Była zasapana jakby przebiegła maraton.

Zerknęliśmy oboje z chłopakiem, po czym Clifford usiadł przytrzymując się ściany.

-Widać.- Szepnął.

W  tym samym czasie przyjechała karetka, lecz nie mogli się do nas dostać. Instruowali mnie co mam robić, tak samo Ane. Clifford trzymał ją za rękę, bo jak to facet nie nadawał się w takich sytuacjach. Tu huk rozwalanych drzwi, tu krzyk dziecka i jego mamy, na końcu krzyczał Clifford. Ręce miałam pokryte krwią i jakimś śluzem, byłam cała spocona, nie miałam siły więc podałam dziecko Cliffordowi.

-Siema Korneliusz.- Odparł do małego.

W tym czasie ratownikom udało się otworzyć drzwi zabrali ze sobą mamę i małego. Stałam na drżących nogach opierając głowę o ramie chłopaka. On zaś lekko smarował moje plecy.

-Jak będziesz rodzić nasze dzieci, proszę cie by było to w szpitalu, więcej takich akcji nie zniosę. -Powiedział jak najbardziej na serio.

-Obiecuje.- Podniosłam do góry mały palec i chłopak ze swoim go skrzyżował. -Korneliusz?- Zapytałam po chwili.- Nie mogłeś wymyślić coś lepszego?

-Oj przestań.- Rozczochrał mi włosy.

_______________________________________________________________

Wiem, że miały być dwa rozdziały, ale ja chyba mam jakieś ADHD bo na niczym nie mogłam się skupić, ale już jest. Mam nadzieje, że wam się podoba, bo muszę przyznać, że ja sama jestem zadowolona ze swojej pracy :D

A właśnie! Wesołego Halloween <3 Postraszcie dzisiaj trochę xD

Na koniec to co zawsze pamiętajcie o gwiazdach i komentarzach bo one bardzo motywują :D Ja wracam do domu i zawszę myślę co mogę dla was napisać :*



I don't like good girls || Michael Clifford Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz