rozdział dwudziesty ósmy

132 11 1
                                    

Kilka dni później emocje zaczęły powoli opadać. Wszyscy bali się o przyjaciół, którzy byli ranni. Znajdowali się w bazie. Ink i Nightmare leżeli w pokoju medycznym, do którego przyniesiono drugie łóżko.

W pokoju medycznym zawsze ktoś przebywał i pilnował rannych. Aktualnie siedział tam Error.

Error spojrzał na Nighta.

-pamiętam, jak ja kiedyś tutaj leżałem- powiedział cicho Error- a ty umierałeś ze strachu o mnie. Teraz role się odwróciły. Proszę, przeżyj Night. Wszyscy cię potrzebujemy. Powiedziałeś, że ja mam być dowódcą. Ale nie potrafię. Czuję tę odpowiedzialność, o której nieraz mi opowiadałeś. Wiesz, teraz coś zrozumiałem. Kiedyś mówiłeś mi, że gdyby coś ci się stało, chciałbyś, bym to ja zajął twoje miejsce. Odparłem, że nie będzie takiej potrzeby, bo dopilnuję, by nic ci się nie stało. Ale zawiodłem. I zrozumiałem, że zawsze wiedziałeś, że któregoś dnia zawiodę. Te wszystkie rozmowy, to, jak pytałeś, co bym zrobił na twoim miejscu... Zawsze mnie do tego przygotowywałeś. A teraz, kiedy nadszedł czas, gdy mam zająć twoje miejsce... Nie jestem na to gotowy.

Nie było odpowiedzi. Error jednak się jej nie spodziewał. Westchnął cicho.

Spojrzał na Inka. Szkielet miał zamknięte oczy i leżał spokojnie.

-a co do ciebie, Ink... Jeszcze nie tak dawno chciałem cię zabić. Jednak teraz cieszę się, że nigdy mi się to nie udało. Przeznaczenie to dziwna sprawa. Nigdy nie wiadomo, co sobie wymyśli. Najpierw byliśmy największymi wrogami, potem sojusznikami a teraz... Teraz jesteśmy przyjaciółmi. I boję się, że cię stracę. Nie wiem, czy mnie słyszysz, ale chcę, byś wiedział, że cię potrzebuję. Reszta grupy jest w rozsypce, wszyscy się boimy, że stracimy ciebie, albo Nighta. Albo co gorsza was oboje. A ja... Nie mogę sobie pozwolić na słabość, ktoś musi być tym silnym. Night powiedział, że przekazuje mi dowództwo, ale ja nie jestem na to gotowy. I potrzebuję mojego przyjaciela. Ty też byłeś dowódcą, potrzebuję twojej rady, Ink- Error westchnął cicho- wiesz, ty jeden byłeś przy mnie, gdy Night zawiesił moje członkowstwo w Bad Guys. Byłeś obok, gdy zostałem sam. I teraz też czuję się, jakbym był sam. Nie chcę mówić reszcie grupy, o moich obawach, bo i tak ledwo się trzymają.

-nie jesteś sam, Error- rozległ się cichy głos Inka.

Error spojrzał na niego zaskoczony. W jego spojrzeniu była radość i ulga, a potem pojawiło się tam trochę złości.

-ile słyszałeś?- zapytał Error.

-z tego co mówiłeś do mnie, czy z tego, co mówiłeś do Nightmare'a?- zapytał Ink z lekkim uśmiechem.

-z twojego pytania wnioskuję, że słyszałeś wszystko z tego, co mówiłem do ciebie.- odparł Error.

-tak- powiedział Ink- i słyszałem trochę z tego, co mówiłeś wcześniej. Posłuchaj, Error. Nie zawiodłeś. I Nightmare nie bez powodu wybrał właśnie ciebie.

Ink z trudem usiadł. Zachwiał się i upadł. Krzyknął, gdy jego plecy dotknęły łóżka. Error pomógł przyjacielowi przekręcić się z powrotem na brzuch.

-nie wstawaj- rzekł Error.

Ink lekko skinął głową.

-odnośnie tego, co mówiłeś do mnie... Zawsze będę przy tobie i pomogę ci. Wiem, jak to jest być dowódcą. To ogromna odpowiedzialność i masz we mnie wsparcie. I nie tylko we mnie. Rozumiem, że nie chcesz martwić reszty Bad Guys, ale powinieneś z nimi porozmawiać.

Error westchnął.

-nie chcę im dokładać jeszcze więcej zmartwień. I tak bardzo przeżywają ostatnie wydarzenia.

Czas zapłaty (Władca Snów część 3) [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz