6

4.6K 233 88
                                    


Perspektywa Thomasa:

Nieznany: Trochę bardziej w prawo

Nieznany: Nie!

Nieznany: Nie to prawo

Nieznany: Moje prawo

- Jak taki mądry jesteś to sam tu przyjdź i popraw....a poza tym mamy to samo prawo - powiedziałem do chłopaka siedzącego na murku jakieś dwadzieścia metrów ode mnie

Tak....to osoba z którą pisze, jednak nie widzę jego twarzy. Niestety ma założoną czarną maskę, okulary przeciwsłoneczne, a na koniec bluzę z zarzuconym kapturem na głowie

Tak jak obiecał przyszedł i muszę przyznać, że nawet miło mi się z nim spędza czas. Znaczy do momentu, aż nie zaczął mnie poprawiać w przyklejaniu plakatu na szybie sklepu.

Chociaż w sumie to trochę zabawne bo on nie odzywa się tylko pisze wiadomości

Nieznany: Teraz jest idealnie!!!!!!!

- Więcej tych wykrzykników pierdolnij- powiedziałem obracając się w jego stronę, a ten w odpowiedzi uniósł kciuk w górę

Nieznany: !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Nieznany: Tyle może być?

- Zdecydowanie tak- powiedziałem przez śmiech

Nieznany: Słodko się śmiejesz. Masz bardzo ładny uśmiech

- Dzięki- odparłem po czym wszedłem do sklepu. Odłożyłem nożyczki i taśmę na ladę, a w momencie gdy miałem sprawdzać kasę poczułem wibrację w kieszeni

Nieznany: Przepraszam, ale będę już się zbierać. Tata mnie potrzebuje. Bardzo chciałbym cię odprowadzić, jednak to naprawdę ważna sprawa

Przeczytałem wiadomość po czym pokręciłem rozbawiony głową. Co za głupek, przecież nie musi mnie odprowadzać do domu

Ja: Nie przepraszaj. To nie jest twój obowiązek

Ja: I tak dużo zrobiłeś

Nieznany: Czyli?

Ja: Twoje pisanie i rozśmieszanie mnie wystarczy. To naprawdę dla mnie dużo znaczy

Nieznany: W takim razie i ja jestem szczęśliwy

Nieznany: Pa, będę pisać wieczorem

Przeczytałem wiadomość po czym spojrzałem przez szybę. Chłopak stał z telefonem w dłoni, a ja od razu pomachałem mu na dowidzenia. Chłopak od razu odwzajemnił gest, a już po chwili ruszył w stronę zapewne swojego domu

Spojrzałem na swoją torbę, a mój wzrok od razu spoczął na tabliczce czekolady, którą mi dał.

Muszę mu się jakoś odwdzięczyć

Nie myśląc długo podbiegłem do półki ze słodyczami po czym zabierajac tą lepszą czekoladę wybiegłem ze sklepu

- Czekaj!- krzyknąłem widząc, że chłopak nie oddalił się daleko. Podbiegłem do chłopaka i muszę przyznać, że jak na tak mały dystans to zmęczyłem się- Proszę- powiedziałem wyciągając w jego stronę czekoladę- to dla ciebie, za twoje wsparcie

Chłopak stał chwilę w bezruchu jednak po chwili zabrał niepewnie czekoladę

- Proszę bardzo- powiedziałem gdy ten kiwnął w geście podziękowania- to ja będę leciał- dodałem chcąc się obrócić, jednak nagle poczułem szarpnięcie za ramię

Obróciłem się niepewnie w jego stronę jednak chłopak jakby zamarł w bezruchu. Wyglądał jakby nad czymś myślał jednak chwilę jego kontemplacji szybko minęła. Chłopak zbliżył nasze twarz do siebie po czym ucałował mnie w policzek

Co prawda przez maskę, ale nadal jest to bardzo odważny czyn

Stałem chwilę kompletnie zdezorientowany do momentu aż chłopak nie rozstrzelał moich blond włosów po czym ruszył w przeciwnym kierunku

Boże co się ze mną dzieje

Kurna

Sklep!

Od razu zerwałem się z miejsca po czym ruszyłem w stronę sklepu. Gdy dotarłem na miejsce od razu skasowałem czekoladę z półki. Usiadłem na stołku obok kasy po czym wyciągnąłem telefon

Nieznany: Słodko się rumienisz

Ja: Jesteś strasznie odważny

Nieznany: Na ogół jestem strasznie nieśmiały

Ja: Więc co się stało, że tak zrobiłeś

Nieznany: Poczułem, że muszę to zrobić

Nieznany: I dzięki za czekoladę

Ja: Nie musisz dziękować. Należało ci się

Wysłałem wiadomość po czym zakryłem twarz dłońmi. Boże co to za dziwne uczucie. Tak jakbym go polubił

*********

- Jestem- powiedziałem wchodząc do domu jednak odpowiedziała mi cisza

Yhym.....albo wyszedł po wódkę, albo zasnął przed telewizją

Ściągnąłem buty po czym pokierowałem się do kuchni, aby rozłożyć zakupy do szafek. Gdy przekroczyłem próg wzdrygnąłem się lekko bo co jak co, ale przecież krzyczałem, że jestem, a ten mi nie odpowiedział

Odwróciłem wzrok od mężczyzny po czym pokierowałem się do stołu na którym od razu położyłem siatki

- Wychodzę i wrócę we wtorek... może szybciej- powiedział zawiązując krawat

- Spotkanie biznesowe?- zapytałem nie okazując ani grama emocji

- Tak. Dasz sobie radę?- zapytał jednak ja nic nie odpowiedziałem

Czy sobie dał radę? Odpowiedź jest prosta.... Bez tych wrzasków, poniżania, bicia będę w siódmym niebie. W końcu będę mógł zaprosić do siebie Minho i Bretta

- Tak....dam sobie radę- powiedziałem pakując ostatni produkty do lodówki po czym obróciłem się do niego

Mężczyzna westchnął, po czym podszedł do mnie kładąc mi dłonie na ramionach.

- Wiem, że jestem złym ojcem i w sumie nie mam prawa się tak nazywać, jednak i tak to powiem. Przepraszam- powiedział, a ja odwróciłem głowę w bok

- Zamiast mówić to po prostu pokaż- rzuciłem po czym ruszyłem w stronę wyjścia

⊰᯽⊱┈──╌❊ ❊ ❊╌──┈⊰᯽⊱

Sorry za błędy

Nieznany numer | Dylmas SMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz