53

2.3K 147 63
                                    

Perspektywa Dylana:

Zapach stęchlizny dotarł do mojego nosa, a ja delikatnie pomrugałem oczami. Próbowałem się poruszyć, jednak uniemożliwił mi to sznur. Automatycznie otworzyłem oczy i dopiero po paru sekundach zdałem sobie sprawę z tego, że jestem przywiązany do krzesła. Spojrzałem przed siebie, a mój wzrok od razu spoczął na Thomasie

- Tommy!- krzyknąłem, a strażnicy którzy stali obok spojrzeli na mnie- wypuście mnie- warknąłem

- No luz...Spoko- rzucił jeden z ochroniarzy

- Serio?

- Nie....- klęknął przede mną- naprawdę śmieszny mnie to gdy ofiary krzyczą "wypuść mnie"

- Czyli nie jestem pierwszy z porwanych osób

- Nie pierwszy i nie ostatni- powiedział znajomy głos

Podniosłem głowę, a mój wzrok spoczął na mężczyźnie który akurat wszedł do pokoju...o ile to miejsce można nazwać pokojem...bardziej miejscem spotkań libacji alkoholowych w plenerze.

- Czyli już się dowiedziałeś?- zapytałem posyłając ojcu Lydi wrogie spojrzenie

- Tak, ostrzegałem cię...wiesz jak to może się skończyć- zagroził wyjmując pistolet

- Po co w ogóle to robisz? Czemu chcesz abym był z twoją córką?- zapytałem kompletnie nie rozumiejąc

- Oj Dylan Dylan. Jesteś za młody aby to zrozumieć- wyszeptał po czym podszedł do blondyna

- Spróbuj mu tylko coś zrobić!- krzyknąłem- powiem policji wszystko!

- Myślisz, że o tym nie pomyślałem?- zapytał po czym gestem ręki zawołał jednego ze strażników

Mężczyzna w garniturze podniósł małą srebrną walizkę po czym otworzył ją. W środku była mała fiolka i strzykawka.

- Co to jest?

- Narkotyk po którym zapomnisz co się działo. Nie jest znany policji ani lekarzom więc nikt nie wykryje tego u ciebie. Dodatkowo upijemy cię aby śmierć Thomasa była uznana za wypadek

- Co!- krzyknąłem, a moje serce przyspieszyło- jak to śmierci! Nie możesz go zabić!

- A kto mi przeszkodzi? Ty? - zaśmiał się

- Jesteś pojebany! Po co to robisz?! Krzywdzisz tylko swoją córkę i mnie!

- A myślisz, że twoją matkę interesowały moje uczucia!- przerwał, podchodząc do mnie

Spojrzałem na niego z szokiem, a mężczyzna zabierając większy wdech obrócił się

- Czyli o to chodzi?- zapytałem- chcesz zemsty?

- Straż- zaczął jednak w tym samym momencie zadzwonił jego telefon

Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem po czym spoglądając na mnie odebrał telefon

- Tak? Tak... oczywiście, że mam czas...nie ma sprawy...zaraz podjadę proszę wysłać mi tylko adres...dowidzenia

Mężczyzna rozłączył się po czym ruszył w stronę wyjścia

- Idę na spotkanie z niedługo nowym sponsorem naszej firmy, a wy macie ich pilnować. Chcę widzieć jak zrzucacie ciało tego blondyna z gruzowiska - wyjaśnił po czym posyłając mi zwycięski uśmiech opuścił pomieszczenie

Spojrzałem na niego z szokiem, a gdy mężczyzna opuścił pomieszczenie, mój wzrok przeniósł się na blondyna. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała co oznaczało, że żyje. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, a do mojej głowy zaczęły napływać wspomnienia

Nieznany numer | Dylmas SMSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz