Epilog

11.5K 722 61
                                    


Jesteś pewna, że chcesz wyjechać kochanie? - zapytała, trzymając dłonie na moich ramionach.

-Tak mamo, jestem pewna. - uśmiechnęłam się delikatnie.

-I zostawisz mnie tutaj samą, w tym wielkim domu? - zaśmiała się, rozglądając wokół.

-Na pewno Tom się tobą zajmie. - puściłam jej oczko i odwróciłam się w stronę drzwi wejściowych, gdzie stał mężczyzna.

-Nigdzie się nie wybieram. - kiwnął głową potakująco i uśmiechnął się szeroko.

-Widzisz? - spojrzałam znów na mamę, unosząc brwi.

Ta tylko się uśmiechnęła.

-Emma nie przyjdzie się z tobą pożegnać?

Uśmiech od razu zszedł z mojej twarzy. Spuściłam wzrok na walizkę, leżącą obok mnie.

-Emma nawet nie wie, że gdziekolwiek jadę. - wyszeptałam - Jej mama za każdym razem jak przychodziłam mówiła, że nie ma jej w domu, a zawsze jak dzwoniłam to odrzucała połączenie.

-Przejdzie jej...

Pokręciłam głową.

-Nie musi. Zaczynam nowe życie. Jeżeli do ciebie przyjdzie, nie mów jej gdzie jestem, ani nie dawaj jej mojego nowego numeru telefonu. - oznajmiłam stanowczo.

Mama otworzyła usta, chcąc coś odpowiedzieć, ale usłyszałyśmy dźwięk klaksonu na zewnątrz.

-No, taksówka już jest. - złapałam za walizkę.

-Odezwij się jak dojedziesz, kochanie. To długa podróż. Na pewno wszystko zabrałaś? Bilety? Inhalator?

-Tak, wszystko mam. - uśmiechnęłam się lekko i przytuliłam z całych sił rodzicielkę. - Trzymaj się.

-Ty też, kochanie.

Znów usłyszałyśmy klakson, więc oderwałyśmy się od siebie i ruszyłam do wyjścia, ciągnąc za sobą walizkę. Tom wziął dwie pozostałe i ruszył do samochodu. Poszłam za nim, ale stanęłam w progu jak wryta, widząc na chodniku chłopaka. Stał nieruchomo, centralnie naprzeciwko mnie, z dłońmi w kieszeniach spodni. Jak zwykle wyglądał idealnie, chociaż był ubrany cały na czarno i miał smutny wyraz twarzy. Przełknęłam ślinę i ruszyłam w jego stronę. Zatrzymałam się w końcu, zostawiając pomiędzy nami jakieś kilkanaście centymetrów odległości i spojrzałam mu w oczy. Błysnęły w nich łzy. Jego wyraz twarzy był obojętny, jakby starał się przekonać i mnie i samego siebie, że wszystko jest w porządku, jednak oczy zdradzały jego prawdziwe uczucia. Powstrzymałam chęć pocałowania go i przełknęłam ślinę, starając się nie rozpłakać. Znów wbiłam zęby w dolną wargę, powstrzymując się od łez. Żadne z nas nic nie mówiło. Po prostu patrzyliśmy tak na siebie przez dobre parę minut w ciszy. Po chwili poczułam kroplę wody na mojej twarzy. Na początku myślałam, że to łzy, ale potem poczułam drugą, i trzecią, i następną, aż w końcu deszcz zaczął padać na dobre. Podniosłam wzrok na niebo w tym samym momencie, w którym on też to zrobił.

Super. Scena jak z jakiegoś oklepanego filmu. Tylko, że teraz powinnam rzucić się na niego i zacząć go całować, ale nie zrobiłam tego. Chociaż bardzo chciałam.

Spojrzałam na niego ponownie.

-Na pewno chcesz to zrobić? - szepnął ledwo słyszalnie, nie zwracając uwagi na to, że jego idealne włosy powoli oklapły od deszczu.

Nie.

-Tak. - wydusiłam z siebie cicho. To był dla niego cios. Widziałam to. Nie mogłam tego znieść, więc odwróciłam od niego wzrok. Poczułam w buzi metaliczny smak, więc przyłożyłam palec do ust i zauważyłam, że z wargi leje mi się krew. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że przygryzam ją tak mocno. Wiedziałam, że jeszcze chwila i się rozmyślę, rzucę tą walizką i wrócę do osoby, którą tak bardzo kochałam.

-Ja... Ja muszę już iść. - wyjąkałam i złapałam walizkę, po czym odeszłam od niego, nawet nie patrząc mu w oczy. Czułam jego wzrok na sobie, ale nie odwróciłam się. Pomogłam taksówkarzowi włożyć walizki do bagażnika i razem zamknęliśmy go. Oparłam się o maskę samochodu i wzięłam głęboki wdech.

Wytrzymaj, wytrzymaj, wytrzymaj.

Nie wytrzymałam. Odepchnęłam się od samochodu, odwróciłam się i podbiegłam do chłopaka, prosto w jego ramiona. Przytuliłam się do niego mocno, jakby od tego zależało całe moje życie, powodując że chłopak aż stracił na chwilę równowagę. Niall na początku trochę zdezorientowany w końcu się ocknął i mocno objął mnie ramionami. Ścisnęłam w dłoniach materiał jego koszulki, czując, że zaczynam płakać. Zaciągnęłam się jego zapachem. Chłopak pocałował mnie delikatnie w głowę, przez co poczułam znajome motylki w brzuchu. Po kilku minutach w końcu oderwałam się od niego i spojrzałam mu w oczy. Powstrzymywał się od pocałowania mnie. Widziałam to. Toczył ze sobą wewnętrzną walkę i myślałam, że ją przegrał, gdy położył dłonie na moich policzkach i spojrzał mi intensywnie w oczy, ale się myliłam. Nie zrobił tego.

-Kocham cię, Chloe.

Uśmiechnęłam się blado na dźwięk jego słów. Były takie szczere. Usłyszałam w jego głosie nutę desperacji.

-Ja ciebie też kocham, Niall. - szepnęłam, po czym położyłam swoje dłonie na jego i delikatnie zsunęłam je z mojej twarzy. Spojrzałam na niego smutno i już otworzyłam buzię, żeby coś powiedzieć, ale mi przerwał.

-Tylko nie mów „żegnaj". - jęknął - Jeszcze się zobaczymy.

Tylko uśmiechnęłam się w odpowiedzi i jeszcze raz wzięłam głęboki oddech, starając się zapamiętać jego zapach, jego wygląd, każdy centymetr jego twarzy. A potem cofnęłam się i tak po prostu odeszłam. Tym razem się nie odwróciłam. Kiwnęłam do kierowcy, że możemy jechać i wsiadłam do samochodu. Mężczyzna zapalił silnik, a ja tylko powtarzałam sobie, żeby się nie odwracać. Uderzyłam tyłem głowy o oparcie i zamknęłam oczy na kilka sekund. Zaczęłam liczyć do 5, żeby się uspokoić.

1...

Samochód ruszył.

2...

Zacisnęłam mocno powieki, powstrzymując się od płaczu.

3...

Dotknęłam palcem naszyjnika z koniczynką i wstrzymałam oddech.

„Pomyślałem, że tobie też się przyda. Poza tym chciałbym, żebyś miała coś, co będzie ci o mnie przypominać."

4...

Tylko się nie odwracaj, tylko się nie odwracaj.

5.

Odwróciłam się. Zauważyłam go, jak kopnął z całej siły w kontener na śmieci i złapał się za głowę, po czym znów przeniósł wzrok na samochód. Nasze spojrzenia się spotkały i teraz już nie byłam w stanie powstrzymać łez. Zakryłam usta dłonią. Odwróciłam wzrok od niego i w końcu wybuchłam płaczem. Już zaczęłam żałować, że to zrobiłam. Podkuliłam nogi pod brodę, płacząc z własnej głupoty. Płakałam całą drogę na lotnisko. To naprawdę wyglądało, jak scena z jakiegoś filmu. Brakowało jeszcze tego, żebym zatrzymała samochód i wybiegła z niego, rzucając się w objęcia ukochanego.

Ale tego nie zrobiłam.

Zamiast tego pokazałam jaką jestem egoistką i zamiast stawić czoła problemom, ja po prostu od nich uciekłam.

Emotive | n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz