Ze snu wyrwały mnie jakieś dźwięki. Jakby budzik, czy coś takiego. Nie! Ktoś non stop powtarzał moje imię i było to niesamowicie wkurwiające. Rozchyliłam delikatnie powieki, chcąc sprawdzić kto jest aż takim idiotą i widząc pochylone nade mną Lisę i Margaret otworzyłam szeroko oczy i w przeciągu sekundy usiadłam na łóżku, starając się odsunąć od nich jak najdalej.
-Co wy tu do cholery robicie?
-No jak to co, dzisiaj wielki dzień! - pisnęła Lisa. - Musimy ci zrobić fryzurę, makeup, manicure...
Gadała coś jeszcze, ale postanowiłam, że nie będę jej słuchać, więc ściągnęłam z siebie kołdrę i wstałam z łóżka, po czym wymijając je, bez słowa poszłam na dół na śniadanie.
Nie mam pojęcia kto je tutaj wpuścił, ale musiał być przekonujący, skoro Tom nie miał nic przeciwko. Dziewczyny prawie natychmiast dołączyły do mnie. Jedna posadziła mnie przy stole, a druga podsunęła mi pod nos talerz z jajecznicą. Spojrzałam najpierw na danie, a później na Margaret i zastanowiłam się w duchu, czy potrawa nie jest czasem zatruta.
W ogóle jak to możliwe żeby tak tępa istota potrafiła gotować?
Niepewnie wzięłam kawałek jajka do ust i z zaskoczeniem stwierdziłam, że jest to nawet całkiem smaczne. Jadłam w ciszy, a one obydwie siedziały naprzeciwko mnie i obserwowały każdy mój ruch.
Nie znam bardziej irytujących osób od tych dwóch.
W końcu wkurzona rzuciłam widelec na talerz.
-Nie powinnyście już czasem iść? - syknęłam zdenerwowana, a Lisa spojrzała na zegarek.
-A no właśnie powinnyśmy! Musiałyśmy cię tylko obudzić. Idziemy do salonu sukien ślubnych, tam już jest Annie i wasza mama. Musisz tam być najpóźniej za godzinę, na miejscu są już kosmetyczki i fryzjerki. Wszystkim się zajmą, pa! - powiedziała na jednym wdechu Margaret i obie wybiegły w podskokach z mojego domu, pozostawiając mnie bez możliwości protestu.
Westchnęłam tylko, ciesząc się chwilą ciszy i dokończyłam posiłek, po czym włożyłam talerz do zmywarki i poszłam na górę się ogarnąć.
Będąc w połowie schodów usłyszałam głośny huk i dźwięk tłuczonego szkła. Zamarłam w półkroku. Boje serce gwałtownie przyspieszyło, zaczęłam nierówno oddychać, ale nie usłyszałam żadnych innych dźwięków.
-Lisa?- zapytałam drżącym głosem i rozejrzałam się wokół.
-Margaret? - przełknęłam ślinę, starając się brzmieć pewnie, ale zamiast tego wychodził mi tylko jakiś płaczliwy jęk.
Wycofałam się ze schodów i ostrożnie wychyliłam zza ściany patrząc na opustoszały salon. Nadepnęłam na maleńki odłamek szkła i pisnęłam, czując jak wbił się w moją stopę. Spojrzałam w dół i zauważyłam ten sam designerski wazon tyle że rozbity, którym zawsze broniłam się przed potencjalnym napastnikiem.
I tak go nigdy nie lubiłam, więc nie było mi jakoś specjalnie przykro. Bardziej zastanawiał mnie fakt kto go rozbił. Zaczynało mnie to coraz bardziej przerażać, nogi zaczęły się trząść. Przed oczami, przy wyjściu na taras mignęła mi jakaś czarna postać.
-TOM??!!
Krzyknęłam przerażona i nie zważając na ból w stopie, odwróciłam się i wybiegłam z domu, wpadając prosto na plecy wysokiego mężczyzny.
-Co jest? - zapytał Tom gdy odwrócił się do mnie przodem i spojrzał na moją przerażoną twarz.
-Bo tam...ktoś się...w domu...ktoś, w...-nie musiałam kończyć, bo mężczyzna dokładnie zrozumiał o co mi chodzi. Bez wahania wszedł do domu i rozejrzał się, ale nikogo nie zobaczył w pobliżu.

CZYTASZ
Emotive | n.h
FanfictionByło ciemno, zimno i do tego nic nie widziałam przez nadmiar łez w moich oczach. Mimo to biegłam przed siebie, chcąc uciec od tego co mnie spotkało. Nigdy nie zapomnę jego zmieszania kiedy mnie zauważył, tych słów „To nie tak jak myślisz..". I ta dz...