Jak Harry mówił, że jedziemy do domku nad morzem, to wyobrażałam sobie małą, drewnianą chatkę przy plaży, a nie to, co widzę teraz przed sobą. Stałam przed samochodem, patrząc na ogromny biały dom, który wyglądał jak prostokąty ułożone w grze Tetris. Niektóre z nich były bardziej wysunięte, inne mniej, każdy w inną stronę. Willa nie miała żadnego dachu, a wszystkie oprawki okien były czarne i idealnie komponowały się z ciemnoszarymi skałami, na których była położona posiadłość z bezpośrednim zejściem do plaży. Wokół domu stało kilka palm i inne egzotyczne rośliny, których nazw nie znam. Był też wielki taras, wyłożony ciemnobrązowym drewnem, a na środku niego znajdował się basen z krystalicznie czystą wodą.
W jednym momencie poczułam się, jak w filmie.
Tutaj było tak idealnie.
Tak bajecznie.
Dopóki nie zostałam chamsko szturchnięta w ramię przez Josha, który przeszedł obok mnie.
Spojrzałam na niego i automatycznie straciłam jakiekolwiek chęci spędzenia z nim czterech dni pod jednym dachem. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam, że wszyscy chłopcy poszli obładowani walizkami do domu, a ja zostałam na parkingu z Eleanor. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się do mnie spod swojego ogromnego, kremowego kapelusza.
-Nie martw się. Też za nim nie przepadam.
Spojrzałam na nią lekko zdziwiona.
Czyżbym miała sojusznika?
-Aż tak to widać? - zapytałam i zaśmiałam się lekko, po czym spojrzałam znów w stronę chłopaków.
-Nie, ale ci debile są na tyle tępi, że w życiu nie skapnęliby się, że nie życzymy sobie obecności Josha tutaj.
Przewróciła teatralnie oczami i poprawiła torebkę na ramieniu.
- Nie trawię go. Jest podejrzany. Wiedz, że jestem po twojej stronie, Chloe.
Uśmiechnęłam się do niej szczerze i odprowadziłam ją wzrokiem, po czym sama sięgnęłam do samochodu po swoją torebkę, spojrzałam jeszcze raz na willę i ruszyłam w jej stronę, modląc się, żebym przeżyła ten wyjazd.
Weszłam do pokoju, w którym miałam mieszkać i znów wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Ten „pokój" był chyba z 10 razy większy niż ten w moim domu. Ogromna przestrzeń, garderoba, własna łazienka, wyjście na śliczny balkonik z widokiem na ocean i wielkie łóżko z jedwabną pościelą, na której już leżał mój chłopak. Wtf?
-Co robisz w moim pokoju, Niall? - zapytałam, odkładając swoją torebkę na bok i podeszłam do łóżka.
Spojrzał na mnie i podniósł się, opierając się na łokciach.
-Mieszkam. - odparł rozbawiony.
Uniosłam brwi i weszłam na łóżko, po czym usiadłam naprzeciwko niego.
-Jak to mieszkasz?
-No normalnie, Close. Mieszkam.
-Close?
Zaśmiał się.
-Fajna ksywka, nie? Będę cię tak nazywał.
Spojrzał na mnie zadowolony, a ja się zaśmiałam.
Blondyn złapał mnie w talii i przysunął do siebie tak, że byłam pomiędzy jego nogami. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na niego, na co on poruszał zabawnie brwiami i w sekundzie wpił się w moje usta, co ja odwzajemniłam i niemal od razu odsunęłam go delikatnie od siebie, śmiejąc się.
CZYTASZ
Emotive | n.h
FanfictionByło ciemno, zimno i do tego nic nie widziałam przez nadmiar łez w moich oczach. Mimo to biegłam przed siebie, chcąc uciec od tego co mnie spotkało. Nigdy nie zapomnę jego zmieszania kiedy mnie zauważył, tych słów „To nie tak jak myślisz..". I ta dz...