19

9.6K 683 15
                                    


Jak Harry mówił, że jedziemy do domku nad morzem, to wyobrażałam sobie małą, drewnianą chatkę przy plaży, a nie to, co widzę teraz przed sobą. Stałam przed samochodem, patrząc na ogromny biały dom, który wyglądał jak prostokąty ułożone w grze Tetris. Niektóre z nich były bardziej wysunięte, inne mniej, każdy w inną stronę. Willa nie miała żadnego dachu, a wszystkie oprawki okien były czarne i idealnie komponowały się z ciemnoszarymi skałami, na których była położona posiadłość z bezpośrednim zejściem do plaży. Wokół domu stało kilka palm i inne egzotyczne rośliny, których nazw nie znam. Był też wielki taras, wyłożony ciemnobrązowym drewnem, a na środku niego znajdował się basen z krystalicznie czystą wodą.

W jednym momencie poczułam się, jak w filmie.

Tutaj było tak idealnie.

Tak bajecznie.

Dopóki nie zostałam chamsko szturchnięta w ramię przez Josha, który przeszedł obok mnie.

Spojrzałam na niego i automatycznie straciłam jakiekolwiek chęci spędzenia z nim czterech dni pod jednym dachem. Rozejrzałam się wokół i zauważyłam, że wszyscy chłopcy poszli obładowani walizkami do domu, a ja zostałam na parkingu z Eleanor. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się do mnie spod swojego ogromnego, kremowego kapelusza.

-Nie martw się. Też za nim nie przepadam.

Spojrzałam na nią lekko zdziwiona.

Czyżbym miała sojusznika?

-Aż tak to widać? - zapytałam i zaśmiałam się lekko, po czym spojrzałam znów w stronę chłopaków.

-Nie, ale ci debile są na tyle tępi, że w życiu nie skapnęliby się, że nie życzymy sobie obecności Josha tutaj.

Przewróciła teatralnie oczami i poprawiła torebkę na ramieniu.

- Nie trawię go. Jest podejrzany. Wiedz, że jestem po twojej stronie, Chloe.

Uśmiechnęłam się do niej szczerze i odprowadziłam ją wzrokiem, po czym sama sięgnęłam do samochodu po swoją torebkę, spojrzałam jeszcze raz na willę i ruszyłam w jej stronę, modląc się, żebym przeżyła ten wyjazd.

Weszłam do pokoju, w którym miałam mieszkać i znów wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Ten „pokój" był chyba z 10 razy większy niż ten w moim domu. Ogromna przestrzeń, garderoba, własna łazienka, wyjście na śliczny balkonik z widokiem na ocean i wielkie łóżko z jedwabną pościelą, na której już leżał mój chłopak. Wtf?

-Co robisz w moim pokoju, Niall? - zapytałam, odkładając swoją torebkę na bok i podeszłam do łóżka.

Spojrzał na mnie i podniósł się, opierając się na łokciach.

-Mieszkam. - odparł rozbawiony.

Uniosłam brwi i weszłam na łóżko, po czym usiadłam naprzeciwko niego.

-Jak to mieszkasz?

-No normalnie, Close. Mieszkam.

-Close?

Zaśmiał się.

-Fajna ksywka, nie? Będę cię tak nazywał.

Spojrzał na mnie zadowolony, a ja się zaśmiałam.

Blondyn złapał mnie w talii i przysunął do siebie tak, że byłam pomiędzy jego nogami. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na niego, na co on poruszał zabawnie brwiami i w sekundzie wpił się w moje usta, co ja odwzajemniłam i niemal od razu odsunęłam go delikatnie od siebie, śmiejąc się.

Emotive | n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz