5

12.8K 859 65
                                    

Niall

Wracając do domu zastanawiałem się czemu jej nie pocałowałem w policzek, czy coś. Dziewczyna gapiła się na mnie jak na jakieś bóstwo i nie powiem, podobało mi się to, ale jakoś nie potrafiłem tego zrobić. Miałem wrażenie jakbym bał się to zrobić. Ale czemu? Całowałem się z wieloma dziewczynami, większość nawet przeleciałem a teraz bałem się pocałować jakąś dziewczynę w policzek? I do tego ta sytuacja w kinie, jak byliśmy tak blisko siebie, a ja miałem tak ogromną ochotę ją pocałować, że ledwo się powstrzymałem. Znam dziewczynę ledwie parę dni, a teraz o niej ciągle myślę i nie o tym, jak wyglądałaby w samej bieliźnie, albo bez niej, ale.. sam nie wiem, to tak jakbym się o nią.. troszczył? Tak jakbym nie chciał jej skrzywdzić, albo spowodować, że zakocha się w takim dupku.

Boże, co się ze mną dzieje?

Gdy dotarłem do domu, ściągając bluzę zauważyłem, że w jej kieszeni jest coś ciężkiego. Po chwili już miałem w ręce telefon dziewczyny.

Może ma moje zdjęcie na tapecie.

Odblokowałem telefon ale jedyne co zobaczyłem to zdjęcie jakiś słitaśnych piesków. Westchnąłem, trochę zawiedziony, ale pomyślałem, że zaszaleję, więc zrobiłem sobie zdjęcie z głupią miną i ustawiłem na tapetę jej telefonu. Lepsze to niż szczeniaczki. Stwierdzając, że nie będę tak chamski żeby czytać jej smsy, odłożyłem telefon na półkę, wziąłem prysznic i poszedłem spać.

Następnego dnia rano, czyli koło 12:00 zwlokłem się z łóżka. No dobra, może nie z własnej woli. Zayn po prostu mnie z niego zrzucił. No, ale musiałem jeszcze oddać telefon Chloe, więc stwierdziłem że pora wstać. Ogarnąłem się, zjadłem tosty i wyszedłem z domu. Po drodze do dziewczyny wyciągnąłem telefon i nie mogłem się powstrzymać, żeby w nim pogrzebać, więc przeglądnąłem sobie zdjęcia dziewczyny, później tapety i tutaj niespodzianka, była jedna fotka 1D, więc czułem się usatysfakcjonowany. Zapisałem sobie jeszcze jej numer w swoim telefonie i schowałem go do kieszeni. Podszedłem do drzwi jej domu i niepewnie zapukałem. Po chwili ciszy drzwi otworzył mi jakiś facet z fajką w ustach, zapewne jej ojciec.

-Dzień dobry. Jest Chloe? - zapytałem, chcąc zrobić na kolesiu dobre wrażenie.

-Jaka Chloe? Tu nie mieszka żadna Chloe. - odpowiedział mi facet, wyraźnie zdezorientowany i wkurzony, że ktoś zawraca mu dupę.

-Jest pan pewny? Chloe Woods, średni wzrost, 17 lat...

-Przykro mi blondasku, ale nie mieszka tu żadna Chloe Woods. - powtórzył, po czym zamknął mi drzwi przed nosem.

Stałem przed drzwiami jak wryty i w ogóle nie ogarniałem o co chodzi.

Jak to nie mieszka?

Czyżby koleś był na haju i nie wiedział z kim dzieli dom?

Czy może po prostu dziewczyna mnie okłamała?

Ale po co miałaby to robić?

Po chwili stwierdziłem, że pewnie wyglądam jak debil, więc oddaliłem się od domu. Trzymałem jej telefon i kompletnie nie wiedziałem co robić. Byłem nieźle wkurzony, że mnie okłamała, ale wiedziałem, że tak czy siak muszę oddać jej ten cholerny telefon. Nie wiedząc gdzie iść, skierowałem się do najbliższej kawiarni. Gdy tylko wszedłem do środka, odetchnąłem z ulgą, że nie ma wiele ludzi, a większość z nich to jakieś stare dziadki, więc z pewnością nie zostanę rozpoznany. Usiadłem przy stoliku i czekałem aż kelnerka podejdzie do mnie.

Chloe

Dzień jak co dzień. W kawiarni nic się nie dzieje, stali klienci po 60-tce i wiecznie te same zamówienia. Stałam w przejściu na zaplecze oparta o futrynę, żeby mieć widok na sytuację na sali. W ręce trzymałam notatnik i rysowałam w nim jakieś pierdoły. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, więc podniosłam wzrok znad kartki i spojrzałam na nowego gościa. Przyjrzałam się mu dokładnie i stwierdziłam, że jest łudząco podobny do... O nie. Nie może mnie zobaczyć, nie może się dowiedzieć że pracuję. Gwałtownie odwróciłam się do tyłu i w tym samym momencie zderzyłam się z Melanie, niosącą porcję spaghetti, które wylądowało na mojej białej bluzce. Do tego trzymała jeszcze sok, który rozprysnął się po mojej twarzy. Bosko.

Nawet nie słuchałam przeprosin kobiety, przez chwile stałam w bezruchu, a później obejrzałam się przez ramię i zobaczyłam, jak Niall wychodzi, zostawiwszy mój telefon na stoliku. Chrzanić telefon i to, że cała kleiłam się od soku i sosu do spaghetti. Wybiegłam za nim z kawiarni.

-Niall! - krzyknęłam, ale nie odwrócił się, więc pobiegłam za nim, krzycząc, żeby poczekał. W końcu jakimś cudem go dogoniłam, zatrzymałam i obróciłam w swoją stronę.

Kurczę. Nie przemyślałam co mu powiem.

-Byłem u ciebie w domu, wiesz? - powiedział ironicznie, patrząc na mnie wkurzony.

-Niall, posłuchaj...

-Ale pewien uroczy facet oznajmił mi, że tam nie mieszkasz. No proszę.

-Słuchaj, nie mogłam ci powiedzieć gdzie mieszkam, bo...

-Daruj sobie. - powiedział i tak po prostu sobie poszedł. Nie czekał na wyjaśnienia, nie reagował nawet na moje krzyki i wołania. Poczułam łzy w oczach. Usiadłam na krawężniku i patrzyłam, jak się oddala.

Nawet się nie odwrócił.

Ani razu.

Zniknął z mojego pola widzenia już jakieś 15 minut temu a ja dalej patrzyłam w miejsce, gdzie widziałam go po raz ostatni. W końcu podniosłam się, poszłam do kawiarni po swój telefon i skierowałam się w stronę domu Emmy. Po drodze chciałam sprawdzić, czy dostałam jakiegoś smsa i zauważyłam Nialla na tapecie.

Byłam bliska płaczu, widząc jego uśmiechniętą twarz na ekranie telefonu. Ledwo się trzymałam w pionie, do tego byłam cała upaprana jedzeniem. Wiadomo, że ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Stanęłam przed domem Emmy, a gdy ta otworzyła drzwi, aż pisnęła i zakryła dłonią usta.

-Mój boże, co się stało?!

- Zaraz ci wszystko opowiem. Mogę wejść? - zapytałam łamiącym się głosem, po czym weszłam do domu dziewczyny i wtedy wreszcie wybuchnęłam niepohamowanym płaczem.

1 kom=next:))

Emotive | n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz