Prolog

658 40 33
                                    

Kochani

Opowiadanie możecie przeczytać również na  www.sevmione.com  -  stronie dedykowanej Sevmione, którą założyłyśmy razem z mroczną. 

A teraz zapraszam na kolejny thriller w świecie HP i... układanie puzzli do nas! ;)



---------------------------------------------------------------------

Sprostowanie:

Wszystkie postacie oraz wydarzenia, które poznajecie ze świata HP, należą do J.K. Rowling.

Wszystkie miejsca ze świata mugolskiego istnieją i wyglądają dokładnie tak, jak opisane w tym opowiadaniu. Wszystkie fakty medyczne również się zgadzają. 

I skoro już o zgodności faktów mowa - chciałabym tu bardzo, ale to BARDZO podziękować Dorze - czyli Doradorce za nieocenioną pomoc w ich wyszukiwaniu. Bo to właśnie Dora... wynalazła receptury na eliksiry potrzebne do tego opowiadania, sięgając nawet do mugolskich prac doktorskich.  DORA - jesteś prawdziwą Mistrzynią! ;) 

Za betę zaś dziękuję Avie, Dorze i mojej Mamie.

~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ 

~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ ~*~ 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Paryż, Bastylia

Dziewięć miesięcy później

Severus i Harry siedzieli pod ścianą z poczerniałego drewna, oddzielającą ich od świata, w którym zniknęła Hermiona z innymi kobietami. A do którego oni nie mieli wstępu. Milczenie wyraźnie ciążyło, a pełne wyczekiwania napięcie można było wręcz dotknąć.

Harry nie mógł dostrzec twarzy starszego czarodzieja, lecz nawet gdyby mógł, był pewien, że widziałby tylko maskę, którą ten nałożył, by ukryć zdenerwowanie.

- Severus... - odezwał się i zawahał. „Spokojnie, za kilka godzin będzie po wszystkim" brzmiałoby wręcz idiotycznie, więc tylko westchnął ciężko. – Nic.

Pozostało im tylko czekać.

Severus wpatrywał się w ponure drewno, lecz go nie dostrzegał – zamiast niego przed oczami przesuwały mu się różne sceny z wczorajszego wieczora, nieprzespanej nocy i dzisiejszego poranka. Widział Hermionę – tak bardzo zmienioną: o okrągłej twarzy i równie zaokrąglonej sylwetce, idącą powoli do identycznego wejścia z drugiej strony Skrzydła Północnego i pchającą przed sobą wózek. Lecz wciąż jego ukochaną Hermionę. Dzielną, ukochaną kobietę. Gdy wynurzyła się ciężko ze schodów, spojrzała w jego kierunku i miał wrażenie, że patrzy mu prosto w oczy.

Tak bardzo chciałby być teraz z nią!

Merlinie, powinien się domyśleć już kilkanaście dni temu, że to się tak skończy! Kiedy Hermiona opowiadała mu o rozdzierających krzykach Francuzki, w jej głosie doskonale słyszał przerażenie, ale i determinację, by stawić temu czoła.

Zrobiłeś wszystko, co mogłeś, by jej tego zaoszczędzić, uznał myśląc o eliksirach, które przemyciła ze sobą do Skrzydła Północnego.

Mimo wszystko wyrzucał sobie, że do tego dopuścił. Kiedy można było tego uniknąć? Wczoraj? Och z pewnością! Bo powinni znaleźć inne rozwiązanie, takie, w którym to nie ona się narażała! Może w środę, gdy Hermiona wybrała się na Spacer Chancerelem? A może w poniedziałek, gdy usłyszała o zgonie Ryana?

W zeszły piątek. Gdy była świadkiem śmierci Hopkins.

Tak naprawdę należało się cofnąć dokładnie o dziewięć miesięcy, ale o tym Severus nie wiedział.

Naraz bransoleta na nadgarstku zrobiła się ciepła! Harry i Severus spojrzeli na nią równocześnie i wtedy cały ich świat runął w mrok.

UCIEKAJCIE!!! TO PUŁAPKA!!!

Obaj podskoczyli do ściany w tym samym momencie i tak samo równocześnie wykrzyczeli hasło.

- Białe noce!

Pochodnie buchnęły płomieniami, gdy przebrzmiało echo, lecz ściana nie rozpłynęła się. Wtedy wszystko stało się jasne!

Harry wbił w czarne drewno taki wzrok, jakby chciał roznieść je w drzazgi, lecz nawet to nie pomogło!

Było tylko jedno wyjście. JEDNO WEJŚCIE!

- Severus! – potrząsnął za ramię starszego czarodzieja. – Lecę do dworku i spróbuję wejść tamtędy! Pilnuj przejścia, może będą ją wyprowadzać! Zawiadom Dorę, niech czeka z drugiej strony!

Severus ścisnął mu niemal kurczowo rękę.

- Detruire praesidium protectus i Tempus finite protego locus. Daj znać!

Harry szarpnął głową i runął po schodach na dół.

Kiedy później wracał pamięcią do tych chwil, musiał przyznać, że to był iście straceńczy bieg. I szaleństwo. Zapomniał o Kameleonie, o tym, że nie może niewidzialny wpaść do Holu Wejściowego, w głowie huczała mu tylko jedna, jedyna myśl: ZA DALEKO, ZA PÓŹNO!!!

Sunąc ręką po poręczy nie zbiegł, lecz sfrunął na parter. Odepchnął się od ściany i rzucił się długim, ZBYT DŁUGIM ciemnym korytarzem.

Kandelabry zapalały się daleko za nim – ich słabe światło nie docierało dalej niż jard, dwa przed nim i Harry miał wrażenie, że biegnie w niekończącą się ciemność, wyciągającą ku niemu drapieżnie ramiona.

Naraz na lewej ścianie pojawiła się jakaś plama. Mignęła mu przed oczami i w Harry'm wybuchło skojarzenie. WYJŚCIE NA ZEWNĄTRZ!

Wyhamował z trudem, zawrócił i rąbnąwszy w klamkę rzucił się na drzwi całym ciałem. Te ani drgnęły.

- CHOLERA!!! ALOHOMORA!!!

Żelazny rygiel się odsunął, ale... Nic! Ze wściekłym rykiem Harry pchnął je jeszcze raz. Zakleszczone drzwi drgnęły. Dysząc ciężko naparł na nie z całej siły i... wypadł na dziedziniec!

Upadł na ręce i kolana, ale nawet nie poczuł bólu. Zerwał się, obrócił na pięcie i pochłonęła go ciasna ciemność.

Nie musiał nawet myśleć o celu teleportacji. Całe jego ciało aż zawyło „PAŁAC W BOIS DE MARNE"!!!

-----------------------

Ciąg dalszy nastąpi...


Tom III - HGSS Cień Ćmy ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz