Kochani,
Zapraszam na Epilog Cienia Ćmy, który jest jednocześnie Prologiem części IV-tej.
Od razu przyznam - część już jest napisana, wszystko mam ładnie rozplanowane, ale póki co zawiesiłam pisanie.Po prostu mam wrażenie, że w CC popełniłam kilka błędów, które sprawiają, że nie interesuje Was to opowiadanie - więc oczywiście nie będzie Was interesować część IV.
Ale... może...
Tych, których to interesuje - zastanawiacie się pewnie, CO DALEJ - bo nasi bohaterowie są w bardzo, ale to bardzo grząskim bagnie. Alex uciekła, ale nikt prócz nich nie wie, że żyje i nie mogą tego udowodnić. Za to wiedzą, że będzie chciała ich dopaść. Włamali się do pilnie strzeżonej tajnej Strefy Ministerstwa innego kraju. Ponieważ oficjalnie NIKT poza nimi tam nie wszedł, więc sa JEDYNYMI, oczywistymi podejrzanymi o morderstwo wysokich rangą urzędników Ministerstwa. I oficjalnie Brytyjskie Ministerstwo Magii nie może się do nich przyznać...
---------
Francja, Bastylia, Skrzydło Północne, Strefa Projektu
Sobota, 14 lutego 2004
8:25
Gdy Severus podniósł głowę i odetchnął, Harry wstał i uścisnął mu ramię.
- Severus. Już po wszystkim. Wszystko w porządku. W najlepszym porządku – powiedział z uśmiechem.
Czarne oczy, które na niego spojrzały, wyrażały tak wiele, że aż zaniemówił. Lecz to ciche, czarne słowa sprawiły, że osunął się na kolana.
- Nie. Alex Rayleigh żyje. I właśnie uciekła.
Przez kilka trwających wieczność sekund panowała zupełna cisza. Harry i Hermiona popatrzyli na siebie.
- Rayleigh? Rayleigh... - nie żyje, chciał powiedzieć Harry, ale spojrzenie Severusa zamknęło usta.
- Ray... Severus... Jak...? – wyszeptała równocześnie Hermiona.
- Widziałem, jak wypuszczał ją strażnik.
- Jesteś pewien???
Starszy czarodziej potrząsnął głową. Najpierw bezpieczeństwo. Potter z pewnością przeszukał już Strefę, ale wolał się upewnić.
- Znalazłeś kogoś? – spytał chłopaka, rozglądając się po korytarzu.
- Nie ma nikogo – odparł ten natychmiast.
- 'E-e! Vous trois là-bas! Vous pensez que vous-faites quoi?! – usłyszeli wołanie strażnika spod drzwi. (fr. w wolnym tłumaczeniu – Wy troje, co wy tam niby robicie?!)
Czarodziej stał dokładnie tam, gdzie kazał mu zostać Severus i gestykulował wściekle w ich kierunku. Najwyraźniej przedziwna scena zaskoczyła go na tyle, że nie reagował, ale zmiana w ich zachowaniu go otrzeźwiła.
- Chodź, będę potrzebował tłumacza – powiedział do Hermiony Severus, podnosząc się z klęczek i pomagając jej wstać. - Sprawdziłaś już jakieś pomieszczenie?
Hermiona z trudem powstrzymała ziewnięcie. Czuła się trochę nieprzytomnie, jakby zbudziła się z bardzo głębokiego snu.
- To po zachodniej stronie – odparła, z niejakim żalem puszczając jego rękę. – Nic tam nie ma.
- Potter, zacznij od tego otwartego na końcu – skinął na chłopaka Severus. – My zajmiemy się pozostałymi.
Harry, któremu włosy właśnie zaczęły się skracać i czernieć, wepchnął Hermionie w ręce pelerynę niewidkę.
- Ukryj się pod nią.
- Ale...
- Człowiek, który z wami wszedł i jest teraz w Skrzydle, nie jest Francisem – uciął. - Więc bez dyskusji.
Resztki przytłaczającej ją senności prysnęły niczym bańka mydlana.
- O mój Boże... Francis! Nie...?!
- Nie wiemy – odrzekł Severus. – Poszukamy go, jak tylko stąd wyjdziemy. Więc lepiej pospiesz się.
Widok, jaki Harry zastał, sprawił że chłopak zatoczył się lekko w pół kroku i musiał złapać się futryny drzwi. Jedno ciało leżało w pobliżu okna, drugie zaś pośrodku pomieszczenia, w... O, cholera. W kałuży krwi.
Harry postąpił dwa kroki do przodu, dojrzał twarze i zrozumienie i... strach złapały go za gardło. O MERLI...
W pierwszym z nich rozpoznał Szefa Aurorów, Sardina. W drugim Szefa DPPC, De Laine'a. Zaś kałuża krwi nie zaczęła nawet jeszcze zastygać.
- O Merlinie – wymamrotał, nie mogąc oderwać wzroku od błyszczącej plamy. – O jasna cholera. O...
Nie był w stanie nawet mrugnąć, lecz gdy oczy zaczęły piec, zrobił to za niego jego organizm. Na szczęście!
- Severus! – krzyknął i podskoczył do drzwi. – Severus! Hermiona! Nie używajcie magii!!
Oboje dochodzili już niemal do stojącego wciąż w tym samym miejscu strażnika i kolejne zrozumienie zdzieliło Harry'ego prosto w żołądek. Imperius!
- Chodźcie tu! I NIE UŻYWAJCIE MAGII!!
Severus bez namysłu złapał starszego czarodzieja i pociągnął za sobą. Potter musiał znaleźć coś dziwnego, może niebezpiecznego, a on, skoro nie mógł zdjąć ze strażnika Imperiusa, nie zamierzał wysłuchiwać jego wrzasków.
- Nie próbuj odbierać nam różdżki. Ani się nam przeciwstawić – syknął do Francuza i dorzucił do Hermiony. – Przetłumacz mu to.
Gdy wpadli do środka, Hermiona zachłysnęła się i złapała za usta, strażnik coś krzyknął, a Severus zaklął pod nosem.
Znaleźli to, czego szukali. Ale za późno.
Podszedł do Sardina i dotknął jego szyi – była ciepła, wręcz gorąca. Szlag.
- Spóźniliśmy się kilka minut.
- Myślisz, że to... - zaczęła Hermiona, wodząc szeroko rozwartymi oczami po całym pomieszczeniu.
W odpowiedzi Severus smagnął różdżką i nadstawił rękę.
- Accio włosy Rayleigh!
Harry otworzył usta, by zaprotestować, lecz zamiast tego zamarł i wlepił wzrok w otwartą dłoń. Ale nic na niej nie wylądowało. Kobieta zniknęła bez śladu, a to znaczyło...
Severus spróbował przywołać szczątki paznokci, choćby kawalątek złuszczonego naskórka, COKOLWIEK, ale na nic! Jasna cholera!!!
- Strażnik – odezwał się Harry. – Mówiłeś, że wypuścił ją strażnik.
- Rzuciła Obliviate.
- Nieważne – poparła przyjaciela Hermiona, podtrzymująca chwiejącego się strażnika. – Jean-Louis na pewno coś znajdzie w jego pamięci!
- Chancerel? – po twarzy Severus przemknął bolesny grymas. - Chancerel będzie siedział z nami na ławie oskarżonych.
CZYTASZ
Tom III - HGSS Cień Ćmy Zakończone
Mystery / ThrillerNajgorszy jest koszmar, który dzieje się tylko w Twojej głowie. Przed którym nie możesz uciec. Przed którym nikt nie może Cię obronić. Niecały rok po rozwiązaniu sprawy Rayleigh Hermiona z Severusem oraz Harry zostają w taki wplątani. I muszą walczy...