Rozdział 3

431 22 32
                                    


Dziś mieli z Georgesem przeprowadzić kolejny test zabójczej wersji Aktywatora i nie wiedział, czy chciał, żeby się wreszcie udało, czy wręcz przeciwnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dziś mieli z Georgesem przeprowadzić kolejny test zabójczej wersji Aktywatora i nie wiedział, czy chciał, żeby się wreszcie udało, czy wręcz przeciwnie. Kilka poprzednich się nie powiodło, Alex znów pozmieniała ingrediencje i za kilka minut mieli się przekonać, czy ich prywatny projekt – Cień Ćmy, jak go nazywali, nawiązując do oficjalnego projektu Ministerstwa, zakończy się sukcesem.

Z jednej strony czas naglił.

Projekt Cień Motyla, przeprowadzany z ekipą Francisa Marchanda, szefa Amnezjatorów, a polegający na pozbawianiu Aurorów przed akcją strasznych wspomnień i wszczepianiu ich ponownie już po, w zasadzie już się zakończył. Teraz trwał wybłagany, wręcz wyżebrany podprogram związany ze zamianą zaklęć pamięci na eliksiry, który miał uniezależnić ich od Amnezjatorów, a na który Minister Lambert zgodził się chyba tylko dlatego, że przy jego realizacji mieli „ograniczyć się do zasobów własnych", cokolwiek dla tego idioty to miało oznaczać. Lecz przecież nie mogło to trwać wiecznie, a gdy się skończy... to stracicie dostęp do strefy projektu w Skrzydle Północnym.

To zaś oznaczało, że skończy się ich prywatny projekt, który wymyślili, by zatuszować problemy wynikłe z przeróżnych machinacji przeprowadzanych razem z Georgesem. Robili je już od dawna, w celu umocnienia ich pozycji, wyeliminowania oponentów, przeforsowania niektórych przepisów czy choćby dla ich prywatnego zysku, a pierwszą taką okazją było posadzenie Georges'a na stanowisku Szefa Aurorów.

Tymczasem lista problemów DO POZBYCIA SIĘ wydłużała się zamiast skracać. Coraz bardziej również rosło ryzyko, związane z przetrzymywaniem Alex w Bastylii – nie mogli przecież w nieskończoność czyścić pamięci strażnikom, pilnować sprzątaczek, ukrywać wydatków na ingrediencje i sprzęt do warzenia czy na jej potrzeby.

Z drugiej strony w chwili, gdy zakończy się ich projekt...

No właśnie. Zakończy się projekt. Chwilami miał wrażenie, że wtedy ZAKOŃCZY się wszystko.

Bo w przedziwny sposób wzniosły, ambitny, dalekosiężny plan, który sam zaproponował Georgesowi stracił dla niego sens. Stał się tandetną historyjką, kaprysem, ponurą zjawą, nawiedzającą go coraz częściej w ciemnościach nocy i w równie mroczne dni.

Mroczne, coraz ciemniejsze, coraz...

W tym momencie dotarło do niego, co widzi i na widok powiększającej się plamy w miejscu kropki gwałtownie oderwał pióro i rozmazał atrament jeszcze bardziej.

Merde! Merde, merde i jeszcze raz merde!

De Laine cisnął pióro na bok, to skojarzyło mu się z Alex – ją również czekał podobny los i krzywiąc się, podniósł je i wsunął do kubka koło kałamarza.

MERDE.

Sam już nie wiedział, czego tak naprawdę chce!

Chcąc sprawdzić czas spojrzał na zegarek i mimo woli zatrzymał na nim spojrzenie. Wskazówka sekundnika poruszała się w tym samym co zawsze, monotonnym rytmie. Schodziła w dół i zaczynała swoją nieśmiertelną wędrówkę do góry, drwiąc sobie zupełnie z jego emocji i płonne były jego wysiłki, żeby ją spowolnić.

Tom III - HGSS Cień Ćmy ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz