Rozdział 15

197 19 38
                                    

- Ciężko powiedzieć – odparł Sardin, patrząc na wciąż leżące w łóżku ciało

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ciężko powiedzieć – odparł Sardin, patrząc na wciąż leżące w łóżku ciało. – Będziemy musieli ją dokładnie zbadać.

Zabrzmiało to, jakby jeszcze żyła, jakby była jeszcze nadzieja i ciotka wybuchnęła płaczem. Sardin przybrał pełen współczucia wyraz twarzy i ścisnął jej ramię.

- Proszę przejść do salonu i na mnie poczekać. Nie chciałbym sprawić pani więcej bólu, a muszę jeszcze rzucić kilka dodatkowych zaklęć, których efekty mogą być... trudne do oglądania.

Upewniwszy się, że kobieta rzeczywiście odeszła do salonu, Sardin prędko otworzył ozdobny słój stojący na półce pod oknem, w którym na samym wierzchu dostrzegł jeden czarny cukierek. Wyciągnął go i tknięty przeczuciem rzucił „Accio czarne cukierki Chocorêve"! Zaszeleściło i ze środka kolorowej kupki wystrzeliły ku niemu jeszcze dwa inne.

Zakręcił słój, na wszelki wypadek odszedł na środek pokoju i chowając je do kieszeni rozejrzał się dookoła.

Cały pokój wręcz promieniał niewinnością. W oknach wisiały białe zasłony z błękitnymi dodatkami, na białym muślinowym baldachimie wciąż trzepotały motyle w pastelowych kolorach, jasne meble były zastawione ruchomymi fotografiami Jennie, popularnej wśród młodzieży piosenkarki oraz jakiegoś młodego profesora z Beauxbâtons. Pewnie się w nim podkochiwała, skoro nawet podczas ferii szkolnych nie chciała rozstać się z jego zdjęciem.

Na półce przy łóżku dostrzegł kilka książek, najwyraźniej idiotycznych romansów, bo na okładkach Angelique dorysowała pełno serduszek. Ostatnia książka wepchnięta została głębiej, tak że tylko puste zagłębienie wskazywało, że coś tam stoi. Sardin sięgnął po nią i uśmiechnął się drwiąco na widok okładki, na której olśniewająco przystojny mężczyzna pochylił się właśnie ku odsłoniętej szyi równie pięknej kobiety, ta wsunęła mu palce w kruczoczarne włosy, a po jej bladej szyi spłynęła cienka szkarłatna strużka. Sekretna wielbicielka Draculi?

Może to faktycznie to?

Ponieważ wchodząc do jej sypialni natychmiast dostrzegł czarny papierek na szafce nocnej, a w leżącej w łóżku dziewczynie na pewno nie było ani kropli krwi, jako przyczynę śmierci założył właśnie wyssanie krwi przez wampira. Podczas oględzin ciała nie znalazł śladów ugryzienia, choć po prawdzie nie obejrzał jej naprawdę dokładnie, a nie znał zaklęć diagnostycznych, które mogłyby je ujawnić, więc nie był pewien, czy można potwierdzić zgon z powodu wirusowego zakażenia magii, czy go odrzucić, jak to zrobili w przypadku kobiety pokąsanej przez węża w Bordeaux.

W każdym razie dziś nie musiał pytać o fobie ofiar. Stary czarodziej okazał się Benjaminem Frozenbergiem, słynnym badaczem Yeti, który przeżył kilka traumatycznych przygód w Tybecie, w tym raz mało nie umarł z zimna, zaś w przypadku Angelique zarówno ukrywana książka jak i kilka czarnych cukierków przywodziły na myśl pierwsze niepewne sięgnięcia po zakazany owoc, budzące zapewne w dorastającej dziewczynie tyle samo płomiennych emocji, co jeszcze dziecinnego przerażenia, zastygłego na jej twarzy.

Tom III - HGSS Cień Ćmy ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz