Rozdział 5

253 16 16
                                    

Latem potrafiła wstać o szóstej i stać lub siedzieć przy oknie, dopóki ktoś po nią nie przyszedł i nie ukradł jej tego, co kiedyś było dla niej czymś oczywistym, na co nawet nie zwracała uwagi, a teraz stanowiło jej skarb

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Latem potrafiła wstać o szóstej i stać lub siedzieć przy oknie, dopóki ktoś po nią nie przyszedł i nie ukradł jej tego, co kiedyś było dla niej czymś oczywistym, na co nawet nie zwracała uwagi, a teraz stanowiło jej skarb.

Potem zabierano ją stamtąd i resztę dnia spędzała w krainie wiecznego cienia – jak nazywała laboratorium, którego okna wychodziły na północ.

Te krótkie chwile nie mogłyby rozgrzać jej serca, nawet gdyby ona sama na to pozwoliła. Jednak każdy taki poranek dodawał jej sił, zupełnie jakby wraz z promieniami słońca sączyła się w jej ciało moc, której potrzebowała.

Dziś również oparła się o ścianę, patrzyła się w białożółtą kulę, chłonąc jej energię.

Już niedługo.

Oceniała, że zostało jej nie więcej niż trzy tygodnie. Wszystkie części jej misternego planu powoli składały się w całość i brakowało już tylko kilku ostatnich elementów.

Najważniejszą sprawą było wyeliminowanie De Laine'a i Sardina w sposób, który wskazywałby na nich samych, lecz to dla Alex nie stanowiło żadnego problemu.

Francuzi najwyraźniej zakładali, że do zabicia kogoś potrzebna jest różdżka i przy niemal każdej ich wizycie ją rozbrajali, co sprawiało, że czuli się bardzo pewni siebie. Ślepcy. Żałośni idioci. Zapomnieli, że mieli do czynienia z Mistrzynią Eliksirów!

Alex wybrała Mroźny Eliksir. Służył do wywoływania efektu zimy na rzeczach martwych – na przykład wlany do jeziora w ciągu kilkunastu minut obniżał temperaturę wody tak bardzo, że nawet kilka słonecznych dni nie wystarczało, by rozpuścić grubą pokrywę lodu.

Nie był skomplikowany, co sprawiało, że wiele osób warzyło go samodzielnie, zwłaszcza w regionach, gdzie zima nie była prawdziwą zimą... Można było popełnić przy nim tylko jeden, za to katastrofalny w skutkach błąd: użycie krwi smoka Norweskiego Kolczastego zamiast Rogogona Węgierskiego sprawiało, że działał również na stworzenia żywe.

Do jego mankamentów należał długi okres warzenia – około 90 dni, tyle ile trwała zima, za to do plusów...

Można było rzucać na niego Statis w dowolnym momencie, był bezbarwny i bezwonny, wszystkie niezbędne ingrediencje należały do klasy C i D i tak się składało, że te niestandardowe potrzebne były do warzenia różnych odmian eliksiru dla Francuzów.

Alex brakowało jeszcze pięciu składników, a potem musiała tylko skłonić De Laine'a i Sardina do przyjścia do Laboratorium i napicia się szklanki wody, ewentualnie powąchania oparów z ustawionego koło nich kociołka...

Równie ważne jest to, żebyś nie pozostawiła po sobie żadnych śladów pomyślała i obrzuciła skromny pokój uważnym spojrzeniem.

Po wystroju i rzeczach osobistych ciężko było powiedzieć, by przebywała tu kobieta. Kosmetyki mogła bez problemu wylać, kiedy nadejdzie czas. Z trzech skromnych sukni, które jej kupili, udało się jej podrzeć „niechcący" jedną. Drugą zamierzała spalić w kominku tuż przed ucieczką, razem z bielizną, w trzeciej zaś przecież pójdzie do Laboratorium, a tam będzie mogła ją zniszczyć w dowolny sposób. Ubrania robocze, które jej przynieśli kilka dni temu, były o dwa numery za duże, dokładnie tak, jak sobie życzyła, i wyglądały na męskie. Nawet charakter pisma nie wskazywał na kobietę – z początku musiała się wysilać, by go zmienić, ale z biegiem czasu stał się częścią jej. Zupełnie jak rola, którą grała.

Tom III - HGSS Cień Ćmy ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz