Rozdział 9

228 18 23
                                    

Severus nie zamierzał czytać o każdej z nich, przebiegał tylko wzrokiem akapity, wychwytywał poszczególne słowa i przewracał pożółkłe kartki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Severus nie zamierzał czytać o każdej z nich, przebiegał tylko wzrokiem akapity, wychwytywał poszczególne słowa i przewracał pożółkłe kartki. Z uwagi na to, że każda z ofiar zmarła w zupełnie inny sposób, podejrzewał jakąś nową truciznę wchodzącą w interakcję z ich aktualnym stanem fizycznym, czy atakującą osłabione organy, lecz też miał nadzieję, że jej twórca bazował na którejś już istniejącej.

Nagle drzwi do pracowni otwarły się, Severus podniósł wzrok i ujrzał Chancerela z dość dużym, pulsującym bielą kamieniem w ręku.

- Severusie! – zawołał stary Francuz.

- Chancerel – Severus odłożył księgę i wstał z fotela.

Spodziewał się, że stary czarodziej jak zwykle podejdzie do niego i uściśnie mu ręce, lecz gdy tym razem dał krok w jego stronę, ten potrząsnął głową i zatrzymał go gestem dłoni.

- Nie podchodź! Wracajcie do Anglii, natychmiast! Wybacz, że nie zawiadomiłem cię wcześniej, ale... - rozejrzał się po gabinecie. – Jesteś sam, bez Hermiony?

Severus odruchowo poprawił poły surduta i potrząsnął głową.

- Hermiona wyszła na chwilę z Severine. Co się dzieje?

- Merlinie! Łap ją i znikajcie stąd czym prędzej!

Czując, jakby coś niewidzialnego stanęło tuż za nim i otarło mu się o plecy, Severus odruchowo odwrócił się i spojrzał na drzwi prowadzące na korytarz.

- Co się dzieje?

Chancerel pospiesznie wstawił kamień w podstawkę o pięciu pajęczych nogach i cofnął się o krok.

- Pojawiła się u nas jakaś choroba. Nie wiem dokładnie jaka, nikt nie wie – z kieszeni wyciągnął niedużą fajkę i stuknąwszy w nią różdżką, zaciągnął się tak głęboko, że tytoń w cybuchu rozjarzył się mocno. – I umierają ludzie. W koszmarny sposób. Mówili o tym wczoraj późnym wieczorem, ale moja żona źle się czuła i nie słuchałem radia, dowiedziałem się dopiero rano z gazety. Wybacz, powinienem wysłać ci wiadomość, lecz z tą dziewczyną było naprawdę źle, poza tym to był środek nocy. I byłem trochę zmęczony i nie pomyślałem o was.

Pojawiła się jakaś choroba? Na pierwsze słowa Chancerela to coś niewidzialnego położyło Severusowi rękę na ramieniu i ścisnęło je drapieżnie. Choroba? Hermiona!! Uczucie było tak niesamowite, że nie mógł się opanować i poruszył ramieniem, jakby chciał się wyrwać, lecz wtedy stary czarodziej zaczął mówić dalej i przedziwne widmo znikło.

Ach, więc oni nazywają to chorobą.

Słuchając go Severus przyjrzał mu się uważnie. Istotnie, Francuz wyglądał mizernie. Po szerokim, radosnym uśmiechu nie było nawet śladu, można było dostrzec głębokie cienie pod oczami, zaś zwykle błyszczące energią błękitne oczy przygasły i wyraźnie zagościł w nich... strach.

Tom III - HGSS Cień Ćmy ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz