Rozdział 10

226 13 36
                                    

- Idziemy na spacer – powiedziała, tarmosząc go za uszami

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Idziemy na spacer – powiedziała, tarmosząc go za uszami.

Koko szczeknął radośnie, wspiął się łapami na jej uda i oczywiście ubłocił cały przód jej peleryny.

Tuż przy domu znajdowała się mała, metalowa furtka. Od strony drogi osłaniała ją zupełnie resztka wewnętrznej ściany domu, który kiedyś musiał przylegać do jej. Został rozebrany z wyjątkiem tego kawałka i zawsze ją to mierziło. Lecz nie dziś – to był doskonały sposób, żeby wyjść tak, by nikt jej nie widział.

Furtka otwarła się z cichym zgrzytem, Dora zatrzasnęła ją za sobą, na wszelki wypadek postawiła Tarczę i skupiwszy się, ponowiła wszystkie zaklęcia zabezpieczające, jakie tylko znała. Białe światło zlało się z białobłękitnym i powietrze zafalowało mocno, gdy Salvio Hexia, Repello Inimicum, Protego Maxima i Fianto Duri otoczyły cały wyznaczony przez nią teren, tworząc magiczną ochronę niemal nie do pokonania.

Zrobiła wszystko, co mogła. Przynajmniej w tej chwili.

Od powrotu do domu targało nią pełno różnych uczyć, lecz na pierwszy plan wybijało się wyraźnie kilka z nich. Wściekłość na mordercę Laurenta. Nieustanny, gryzący strach przed tym, co przyniesie jutro. A nawet dziś. Nadzieja, że może jednak Georges jest niewinny. I coraz bardziej rosnąca bezsilność.

Póki nie wiedziała, czy może liczyć na Georges'a, nie mogła zacząć szukać mordercy, za to musiała się chować. A chowając się nie była w stanie ustalić, czy jej szef nie jest w to zamieszany.

Kręciła się w kółko, niczym liść, który, porwany przez silny wir, tylko cudem utrzymywał się na powierzchni i nie widziała żadnego wyjścia.

Wyczuwając jej nastrój, Koko przyniósł jej gazetę, a gdy odłożyła ją na bok, pobiegł do kuchni po paczkę ciastek. Te również odsunęła, zwinęła na kanapie i objęła ramionami. I wtedy jej pies przywlókł jej czarny sweter w jasnoszare wzorki.

Zupełnie jak włosy i oczy Angielki.

To przypomniało Dorze CAŁĄ rozmowę i uświadomiła sobie, że jest sposób, żeby ruszyć do przodu!

Zgodnie z tym, co mówiła tamta brunetka, angielscy Aurorzy odkryli, że zgon nastąpił po zjedzeniu francuskiego cukierka. I na pewno ustalili o wiele więcej!

A gdyby tak z nimi porozmawiać i... wymienić informacje? Może wiedzieli coś, co mogło świadczyć Za lub Przeciw, co przeważyłoby szalę na którąś stronę?!

Z początku zamierzała po prostu skontaktować się z tamtejszym szefem Aurorów, lecz powstrzymała ją obawa, że przecież ten najprawdopodobniej będzie chciał porozumieć się ze swoim odpowiednikiem. Najlepiej byłoby spotkać się z kimś, kto prowadził tamtejsze śledztwo, lecz niestety wśród angielskich Aurorów nie znała nikogo.

Nikogo... z wyjątkiem Harry'ego Pottera.

Tak naprawdę Harry'ego Pottera też nie znała, ale wiele o nim słyszała, a to co słyszała, stworzyło w jej umyśle obraz kogoś, kto był ostoją prawdy i sprawiedliwości. Merlinie, kto postanowił poświęcić swoje życie, byle nie zawieść ludzi, którzy w niego wierzyli!

Tom III - HGSS Cień Ćmy ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz