Jeszcze niedawno byłam zupełnie inna. Kiedyś biegłam tym chodnikiem, którym teraz szłam spotkać się z mamą. Moje nogi uderzały o beton w białych trampkach. Byłam żywiołowa, uśmiechnięta. Zwiewna sukienka, kucyk i radość z beztroski. Kiedy usłyszałam uderzenia moich szpilek o ten sam chodnik, coś we mnie się ruszyło. Tak szybko się zmieniłam. Teraz stałam się poważną kobietą, pracującą i jeżdżącą do pracy swoim volkswagenem. Wysoko podniesiona głowa, idealnie wymalowane usta szminką, długie, czerwone paznokcie. Wszechobecnie panujący spokój w głowie, którego kiedyś nie było. A mimo to, czułam się wtedy lepiej, niż teraz. Czy miłość była w stanie tak zmienić człowieka? A może było w tym coś więcej. Coś ukrytego, czego teraz nie byłam świadoma.
Popychając drzwi kawiarni, zadzwonił dzwonek. Kelnerka spojrzała na mnie i podniosła menu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i w rogu, klimatycznie przystrojonego miejsca, dojrzałam mamę. Przestałam myśleć o moich bolączkach. Zamiast tego moje serce wypełniła złość i upartość. Kipiała ze wszystkich stron. Usiadłam naprzeciwko niej, uprzednio się witając. Na stoliku pojawiła się karta dań.
— Gdzieś dzisiaj wychodzisz? — Uśmiechnęła się do mnie, zupełnie ignorując moją czujność.
— Po południu do pracy. — Zmarszczyłam brwi, przeglądając, wypisane fikuśną czcionką, dania.
— W takim razie, gdzie się tak wystroiłaś?
— Tak się ubieram. — Spojrzałam na matkę.
— Po co? — Zabawia się moim kosztem, czy co?
— O co ci chodzi?
— O nic. — Od razu oderwała ode mnie wzrok i przeniosła go na menu.
Zamówiłam kawę i babeczkę z musem wiśniowym. Rachel stwierdziła, że ma ochotę na coś lżejszego i wybrała owocową herbatę z cytrynową tartą. Gdy kelner zostawił nas same, zaczęłam bacznie przyglądać się kobiecie. Czekałam na jej ruch. W końcu to ona do mnie zadzwoniła i zaproponowała spotkanie. I to z samego rana. No dobra. Dochodziła jedenasta.
— Ahh, te tabloidy nie wiedzą, o czym pisać. — Westchnęła teatralnie.
— Jeśli zamierzasz odgrywać tu przede mną jakieś scenki, to mi oszczędź. Wrócę do domu, posprzątam i pojadę do pracy. Zapomnimy o tym spotkaniu. — Od razu sprowadziłam ją na ziemię, co wyraźnie się jej nie spodobało.
— Rozmawiałaś z Danielem? — Westchnęłam, poirytowana. Po prostu chciała sprawdzić, czy naprawiła nasz związek. Ani przez myśl nie przeszło jej, żeby szczerze ze mną porozmawiać.
— Tak. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. — Postanowiłam nie zdradzać matce wszystkiego, co planowałam.
— Cieszę się więc, że do czegoś się przydałam. — Uśmiechnęła się i w tym samym momencie do naszego stolika podszedł kelner i postawił przed nami zamawiane jedzenie.
— Mam inny problem — mruknęłam, bo choć niechętnie, chciałam wiedzieć, jakie będzie miała zdanie na temat wyprowadzki.
— Słucham.
— Wczoraj dzwoniła do mnie szefowa. Zaproponowała mi przeniesienie do Nowego Jorku.
— Inna praca?
— Druga siedziba.
— To ciekawe. — Zamyśliła się.
— Mam tydzień na decyzję. W ciągu miesiąca wyprowadzka. Nie mam pojęcia, co robić.
— Ja też nie wiem. — Wyszczerzyła się, oblizując widelczyk.
— Pomocna jak zawsze. — Irytowała mnie.
CZYTASZ
Za rodzinę (KOREKTA 20/50)
Bí ẩn / Giật gânPo kilku latach od wydarzeń, które miały zmienić życie Niny Elev, świat dalej płonie. Nina sądzi, że podążając ścieżką wyznaczoną przez ojca, wszystko się ułoży. Jednak nic się nie zmienia, a gorycz w jej sercu rośnie. Dlatego postanawia po raz kole...