34. Rodzicielskie odwiedziny

125 7 2
                                    

Wbiegłam po kamiennych schodach do ogromnego, zbudowanego z białych cegieł gmachu policji w Los Angeles. Wokół rozchodził się rumor samochodów, przechodniów, a nieopodal w parku odbywały się jakieś zawody. Ptaki unosiły się coraz to wyżej, aby zająć najlepszą gałąź i oddać się swojej ulubionej czynności, jaką jest śpiew. Kilka osób minęło mnie w wejściu i pospiesznie udawały się do swoich raczej nietuzinkowych aut. Weszłam do małego przedsionka, z prawej strony kiwając do mężczyzny, siedzącego w jeszcze mniejszej kanciapie, schowanego za kratami. Poprawiłam swoją czarną, w kratkę, marynarkę i sympatycznie obdarzyłam oficera uśmiechem. Jego niebieska koszula ledwo dopinała się na brzuchu, a kołnierzyk resztkami sił utrzymywał pragnącą wylać się skórę z podbródka.
- Do kogo? - mruknął, wypluwając spomiędzy ust wykałaczkę.

Wzrokiem pobiegłam za nią, aż do momentu, gdy uderzyła o biurko, odbiła się i spadła na pliki dokumentów. Mężczyzna stęknął, wzdychając i z wielkim trudem i niechęcią, podniósł na mnie swój wzrok. Zza kolejnych drzwi wyszedł inny policjant i skinął do mnie. Tego wygląd był nienaganny. Mogłabym przysiąc, że regularnie chodził na siłownię.
- Roger Elev - odparłam.
Mój rozmówca parsknął śmiechem.
- A kim pani jest, że do szefa wejść chce - mlasnął.
- Nina Elev - wypowiadając te słowa, mocny nacisk położyłam na nazwisko.

Mężczyźni popatrzyli się po sobie. Oficer westchnął, kręcąc głową, a następnie odchylił się na fotelu i chwycił za słuchawkę telefonu.
- Nina Elev, szefie - mruknął do telefonu, kiwnął kilka razy, a następnie rozłączył się i spojrzał na mnie.
- Może wejść. - Zwrócił wzrok na kolegę.

Westchnęłam teatralnie, minęłam mężczyznę, który otworzył mi drzwi i ruszyłam pewnym krokiem do schodów. Tu podłoga przypominała marmur, a barierki miały strukturę dębu. Moje czarne szpilki odbijały się od kafelek, a oddech chciał dorównać temu rytmowi. Będąc na drugim piętrze, ścisnęłam mocniej torebkę, w której wyczułam pistolet.

Przez całą drogę zastanawiałam się, jak właściwie zacząć tą rozmowę i czego oczekuję. Okej, fajnie by było, gdybyś odwalił się od mamy, ale czy serio zrobisz to, bo ja tak chcę? To śmieszne. Do końca łudziłam się, że została w nim chociaż jedna, malutka cząstka ojcostwa. Mógł nienawidzić mojej matki, ale ja nic nie zrobiłam. Oprócz splamienia jego honoru i dumy.

Ruszyłam korytarzem mijając kolejne drzwi, aż w końcu dotarłam do tych, na których było nazwisko ojca. Ręce zaczęły mi drżeć, dlatego przeszłam jeszcze kawałek, próbując uspokoić oddech i wziąć kilka głębokich wdechów. To ja rozdaję karty - pomyślałam. Ponownie stanęłam przed właściwymi drzwiami, skupiając wzrok na złotej klamce. No zrób to! Zamknęłam oczy i otworzyłam drzwi. W jednej sekundzie zaczęłam żałować, że nie zapukałam, ale w sumie, dlaczego bym miała? Wchodzę, jak do siebie! Cały czas starałam się dopingować.

Za wiśniowym biurkiem siedział mój ojciec, ubrany w garnitur. Na przeciwko niego, siedział inny mężczyzna, który od razu wstał i do mnie skinął.
Pomieszczenie było średniej wielkości. Za biurkiem rozwieszone były różne zdjęcia, odznaczenia i medale, a na półkach stały puchary i książki. Nic nie wzbudzało we mnie szczególnego niepokoju. Roger odsunął się od biurka i opadł na oparcie. Przyglądał mi się z taką dokładnością, jak jeszcze nigdy. Zarówno oceniał mój strój, twarz, włosy, jak i dłonie. Oczami śledził moje dłonie. Nieznany mężczyzna wyszedł bez słowa, zamykając za sobą drzwi. Zostaliśmy sami, tak jak chciałam. Położyłam torbę na krześle, a dłonie ułożyłam płasko na biurku. Chciałam ułatwić mu poszukiwania obrączki. Skupił na niej swój wzrok, aż w końcu wrócił do mojej twarzy.
- W czym mogę pomóc? - zapytał, jak gdyby nigdy nic. Od razu się uśmiechnął.

Odwzajemniłam uśmiech, mocno marszcząc przy tym nos. Twarz mojego ojca nie zmieniła się zanadto. Może złapała tylko kilka dodatkowych zmarszczek. Ale cała budowa jego ciała zmieniła się diametralnie. Schudł, pozbywając się delikatnego tłuszczu i mocno przypakował. W końcu musiał podobać się tym swoim młodym wielbicielkom. Wzrokiem uciekłam na zdjęcia, ale wszystkie przedstawiały go na jakiś obozach, albo uśmiechającego się, dzielnie trzymając w dłoniach jakąś kolejną nagrodę. Jedno zdjęcie było inne. Przedstawiało mnie, z porodówki. Leżałam z zamkniętymi oczami w łóżeczku, a na piersi miałam karteczkę z imieniem i nazwiskiem. Tym również zdjęciem zaczynał się nasz rodzinny album ze zdjęciami, który oglądałam z tatą zawsze wtedy, gdy mama wyjeżdżała gdzieś na noc. Nie mogliśmy spać, dlatego on robił nam gorącą czekoladę, ja wyciągałam z czarnego pudła album i siadaliśmy na tarasie przy świeczkach.
Gdy coraz bardziej odchodziłam myślami do dzieciństwa, głos w głowie mi przerwał. Od razu odezwała się moja psychologiczna strona, która sugerowała, że dosłownie wszystko mogło mieć jakiś cel. Nawet obecność tego zdjęcia. Mógł je powiesić, gdy dowiedział się, że tu jestem. Choć brzmiało to absurdalnie, mogło być prawdą. Może chciał wzbudzić we mnie litość, tęsknotę, a nawet poczucie winy.
- Zostaw matkę w spokoju - odparłam, wracając wzrokiem do twarzy Rogera.
- Po to tu przyjechałaś...
- Uważasz mnie za idiotkę? Przecież doskonale wiem...
- Nic takiego nie powiedziałem. - Przerwał mi ze stoickim spokojem. - Wiesz, że co? Skrzywdziłem twoją matkę? Przecież mnie tam nie było... Wiesz, że ma problemy psychiczne... - W tym momencie stwierdziłam, że nie będę bawić się w jego gierki i odpychać wyssane z palca teorie.
- Pobiłeś ją i zgwałciłeś. Zatrudniłeś faceta, który ją otruł. Szkoda, że mu nie powiedziałeś, że twoja córka to psycholog i z kilometra wyczuje zabawy w chemika z psychotropami. Ona sama nie zrobiłaby sobie tego wszystkiego - warknęłam.
- Nie zdziwiłbym się, gdybyś go znała. W końcu kolega po fachu - wyszczerzył się.
- Mam nadzieję, że wypłaciłeś się z usługi, bo koleś już nie żyje. A nie, czekaj. Jego przełożony odezwie się do ciebie niedługo z odsetkami, bo jego pracownik po twoim zleceniu stracił życie... No cóż. - Wzruszyłam ramionami ze smutną minką.

Za rodzinę (KOREKTA 20/50)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz