Nic bowiem nie stanowiło dla mnie zaskoczenia. Ani wściekłość i pewnego rodzaju zazdrość wymalowana na twarzy Kate, ani też duma i pewność siebie widniejąca na twarzy Victora. Nawet zaskoczenie u Nathana. Wszystkie te emocje były tak przewidywalne, jak fakt, że przez nasze wewnętrzne rozstroje, w powietrzu wisiała katastrofa. Bo nie mogło być dobrze, jeśli przez tak długi okres czasu nie mogłam dogadać się z Simonem.
Po powrocie do domu, między nami panowała cisza. Judy już od progu wyczuła, że stało się coś, co wyprowadziło Simona z równowagi. Ale mi było wszystko jedno. Miałam wrażenie, jakbym trzymała w swoich dłoniach piasek, który wysypywał mi się między palcami. Tak jak moje życie i ludzie, których do tej pory uważałam za pewnego rodzaju dar dany mi przez los.
Są w życiu takie momenty, kiedy po prostu trzeba odpuścić. Dać sytuacji samej się potoczyć. Przyjąć wszystko na klatę, ale iść przed siebie. Bo czasem trzeba też kogoś poświęcić, żeby ktoś inny poczuł impuls. Bo ten mały impuls może coś lub kogoś kiedyś uratować.
Tej nocy, tak jak poprzednich kilka, spałam sama. Zaczęło mi to nawet odpowiadać. Dużo miejsca, cisza... Tylko ten przeraźliwy chłód. Musiałam przykryć się kilkoma kocami, a przecież w Nowym Jorku wcale nie było tak zimno. Zmuszało mnie to zwykle do wstawania skoro świt. I tak też w tym przypadku, przygotowałam śniadanie dla Judy i zawiozłam ją do szkoły. Z powrotem wstąpiłam do sklepu i zrobiłam zakupy na kilka dni, rozmawiając przy tym z mamą przez telefon. Dzielnie, jak głaz wysłuchiwałam jej pełnych nadziei planów i kroków, jakie podejmowała każdego dnia. Opowiadała mi o wszystkim, tak jak jeszcze nigdy. Może dlatego, że wszystko, co do tej pory przede mną ukrywała, wyszło na światło dzienne. Nawet jej dawny skok w bok. Ale nie zamierzałam jej za to rozliczać. Wystarczająco życie ją za to potępiło, a też nigdy nie miałam okazji poznać ojca Simona, więc skąd mogłam wiedzieć, czy nie był to na przykład typ rasowego podrywacza?
W mieszkaniu, standardowo zajęłam się sprzątaniem i przygotowywaniem obiadu. Nie poszłam do pracy, gdyż z samego rana Simon dość konkretnie zakomunikował mi, że nie chce mnie tam dzisiaj widzieć.
Przez cały dzień powtarzałam sobie, że doszłam do takiego dna, że wszystko mi jedno. Przygotowywałam się psychicznie na atak ze strony Simona, który tego dnia miał wrócić wcześniej. Jednak podczas sprzątania natknęłam się na jego laptopa, który ku mojemu zaskoczeniu, nie był niczym zabezpieczony. Przez kilka minut kłóciłam się sama ze sobą, czy powinnam go otwierać. I pierwszą myślą nie była kontrola, a raczej zasięgnięcie jakiś informacji na temat obecnych problemów mafii.
Nigdy nie należałam do kobiet, które przeglądały telefony swoim facetom. Nigdy też szczególnie nie interesowało mnie to, z kim Simon utrzymywał kontakty. Wiedziałam, że podoba się wielu, ale mieliśmy tak dobrą relację, że nawet nie przyszło mi do głowy, aby go kontrolować. Rzecz jasna do momentu, gdy nie zobaczyłam w jego korespondencji imienia Kate. Bez jakiejkolwiek refleksji po prostu zajrzałam tam i wczytałam się w ich wiadomości. I ku mojemu zaskoczeniu, nie było tam nic podejrzanego. Oczywiście oprócz faktu, że Kate nieustannie próbowała zachęcać Simona do prywatnego spotkania w cztery oczy, a on za każdym razem ją odprawiał z kwitkiem, tłumacząc się zmęczeniem, ilością pracy, czy planami związanymi ze mną lub Judy. Mimo że żadna z tych przyczyn nie była prawdą. Dokopałam się jednak do informacji, że jego dzisiejszy wcześniejszy powrót nie był zmotywowany faktem rozprawienia się ze mną za wczorajszą akcję, a długo wyczekiwanym przez Kate spotkaniem. Umówili się na rozmowę w jakiejś restauracji, pod pretekstem dyskusji o problemach z bezpieczeństwem tej szmaty. Kwestią czasu było ugięcie się Simona przed jej manipulacją. Ale sam fakt istnienia ich relacji doprowadził mnie do szału. I choć postanowiłam całą sytuację zignorować, w środku się gotowałam.Dochodziła godzina piętnasta, kiedy do mieszkania wszedł blondyn. Nigdzie jednak nie zauważyłam Judy, a to on zawsze odbierał ją ze szkoły.
- Gdzie Judy? - zapytałam od razu, wychylając się z kuchni.
- Zdecydowała się na nockę u koleżanki. - Wzruszył ramionami i podszedł do stołu. Spojrzał w prawą stronę, do kuchni, lustrując wzrokiem jedzenie, które przypiekało się w piekarniku. - Nie jestem głodny. Idę się przebrać i wychodzę - odparł, ruszając w stronę schodów.
- Gdzie? - zapytałam całkowicie naturalnym głosem.
CZYTASZ
Za rodzinę (KOREKTA 20/50)
غموض / إثارةPo kilku latach od wydarzeń, które miały zmienić życie Niny Elev, świat dalej płonie. Nina sądzi, że podążając ścieżką wyznaczoną przez ojca, wszystko się ułoży. Jednak nic się nie zmienia, a gorycz w jej sercu rośnie. Dlatego postanawia po raz kole...