1

457 33 194
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


⋇⊶⊰❣⊱⊷⋇ Dziesięć lat po zrzeszeniu Wielkiego Paktu ⋇⊶⊰❣⊱⊷⋇

Kryształy zniknęły w fałdach jej fartucha w okamgnieniu. Zabrała ze stołu pustą tacę i zbiegła zakurzonym korytarzem do kuchni. Tam uśmiechnęła się bezczelnie.

Mimo swego całego życiowego doświadczenia, Eutheemia nie potrafiła zdecydować, kim bardziej gardzi. Mężczyznami, bo dawali się nabrać jej wdziękom, czy może kobietami, które tak nieostrożnie obchodziły się z diamentowymi koliami. W jej mniemaniu wszyscy ludzie byli skończonymi głupcami.

— Brakuje wina — burknęła Gridela, wpychając dzban w puste już dłonie dziewczyny. Łypnęła na niego.

— Bo żeś całe wychlała — syknęła. — Myślisz, że zaniosę im tę końcówkę? Sama to sobie zanieś.

Dziewczyna spojrzała na nią wściekle, a Eutheemia odskoczyła zwinnie w bok, gdy ta na nią ruszyła.

— Nie będziesz mi rozkazywać.

— Może chcesz, żeby Urthen sprawdził osobiście twój stan trzeźwości? — Zmrużyła lekko oczy i postawiła dzban z hukiem na blacie. — Albo ty to zaniesiesz, albo zaraz tutaj kogoś sprowadzę.

Dziewczęta mierzyły się jeszcze przez chwilę wzrokiem, lecz w końcu Gridela złapała ucho naczynia i pomknęła z nim na górę.

— Idiotka — mruknęła Eutheemia, odgarniając włosy z twarzy. Przyjęcie powinno się niedługo skończyć, lecz do tego czasu musiały jeszcze usługiwać. Nie było mowy o przerwie.

Zresztą, niewolnicy nigdy takowej przerwy nie mieli.

Za drzwiami, które znajdowały się obok blatu była druga kuchnia, znacznie większa, ale i znacznie gorętsza. To tam pracowali inni niewolnicy, by jakoś przetrwać następny dzień. Oczywiście, na tym się nie kończyło.

W piwnicy bowiem przebywali ci, którzy obecnie nie mieli nic do roboty i czekali na nadejście nocy, by uprzątnąć bałagan po gościach Urthena. Potem, rankiem, gdy wszystkie potrzeby mieszkańców domu zostaną zaspokojone, wracali na dół, gdzie wyrabiali gliniane naczynia. Wszyscy, oprócz Eutheemii i Grideli, gdyż tylko one były na tyle ładne, by móc przebywać na górze i nosić posiłki dworzanom. Cała reszta gniła na dole.

Każda próba ucieczki kończyła się śmiercią, a na miejsce śmiałka pojawiał się kolejny sprzedany człowiek.

Istniała jednak pewna okazja, którą Eutheemia zamierzała wykorzystać już tej nocy. Naszyjnik, który dziś ukradła w połączeniu z resztą jej łupów dawał jej pożądaną sumę.

Wiedziała, że nastał dzień, w którym po dziesięciu latach będzie mogła się zemścić.

Ta myśl pokrzepiała ją. Nie było bowiem łatwo dawać się więzić z przeświadczeniem, że w każdej dowolnej chwili mogłaby się wydostać. A jednak musiała uzbierać pieniądze, by dopiąć swój plan. I zajęło jej to pieprzone dziesięć lat.

Obsesja Złotego KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz