21

63 12 12
                                    


Withmoore

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Withmoore.

Withmoore przyniósł ze sobą chaos i zniszczenie.

Withmoore.

Przez niego została sprzedana do niewoli.

Withmoore.

Withmoore.

Jedno słowo, a kryło w sobie całą jej nienawiść.

Nie wiedziała jak się oddycha. Zaraz po raz pierwszy zobaczy potwora, który zniszczył całe jej życie. Oczywiście pamiętała, że miał zjawić się na festynie, lecz...

Dygnęła głęboko, a Rhyden skłonił się nisko. Nawet nie spojrzała na twarze Ailinghamów. Nie słuchała, co mówią.

Patrzyła tylko w te zimne, srebrne oczy tyrana skrzące wyważoną determinacją. On również na nią spojrzał. Przez moment zdawało jej się, że poznał wszystkie jej sekrety, ale potem odwrócił się po prostu i odszedł wraz z rodziną królewską.

Nie zdawała sobie sprawy z tego jak mocno zaciskała palce na ramieniu Rhydena. Chyba nadal nie oddychała. Unosiła się gdzieś nad ziemią, obserwując to całe zajście.

Płonęła.

Płonęła ze wściekłości, widząc przed oczyma tylko jego wizerunek. Był zbyt przystojny i zbyt młody jak na człowieka, który zniszczył ludziom życie. Zbyt dystyngowany.

Zbyt żywy.

A ona złożyła mu pokłon.

— Eutheemio. — Głos Rhydena przywołał ją z powrotem na ziemię. Spojrzała nań, choć jej twarz była nieobecna. Wyobrażała sobie właśnie ten wieczór, w którym się uwolniła, lecz na kanapie nie spoczywał Urthen, a Edward.

— No, koniec tego cyrku. — Ktoś klasnął w ręce, ale Eutheemia wciąż patrzyła Gawronowi w oczy. Przecież on też był z Array. Biorąc pod uwagę jego wiek, on też musiał pamiętać to wszystko, co się wydarzyło. Lecz... był spokojny. — Proszę, proszę, panna Giarre we własnej osobie — kontynuował głos. — Rhydenie, nie chwaliłeś się, że jesteś tak blisko z moją ulubioną aktorką.

Wtedy dwójka skrytobójców odwróciła od siebie spojrzenia. Scena ta była na tyle osobliwa, że przez sekundę połączyła ich jakaś wątła nić porozumienia.

Kilkoro aktorów weszło już do budynku, a inni pozostali, prawdopodobnie aby powitać nowoprzybyłą.

Jej wzrok skakał jednak po ich twarzach, dopóki nie spoczął na plecach Withmoore'a. Otoczony strażnikami i rodziną królewską, stanowił ciężki cel. Oddalał się, chociaż gdyby strzeliłaby do niego z kuszy...

Nie, i tak by nie trafiła. To Rhyden najlepiej rzucał nożem i strzelał lepiej od niej. Ona wolała posługiwać się sztyletem i truciznami.

— Panno Giarre. — Czyjaś dłoń pomachała jej przed oczami. — Zakochała się pani w łysym królu z Reedial?

Obsesja Złotego KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz