18

67 12 43
                                    


— Och, przepraszam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Och, przepraszam.

Znajomy głos wyrwał ją z zamyślenia. Przez ostatnie kilka uderzeń serca wpatrywała się w pergamin, jak gdyby ten mógł jej coś więcej podpowiedzieć.

Uniosła głowę, niemniej zszokowana niż osoba właśnie wycofująca się z jej pokoju.

— Gaw... Rhyden. — Odruchowo niemal powiedziała pseudonim swojego nauczyciela. Kartka zmięła się w jej palcach, gdy dziewczyna postąpiła o krok do przodu. Zapomniała jak się oddycha.

— Eutheemia. — Imię to zostało wypowiedziane w podobny sposób jak jego własne. Z niedowierzaniem. Przesunął wzrokiem po jej sylwetce. — Przepraszam, nie poznałem cię.

Z początku chciała się zaśmiać, nim zrozumiała, że zapewne mówił prawdę. Zmieniła się od ich ostatniego spotkania.

Ostatnim razem, kiedy się widzieli, cztery miesiące temu, miała krew na rękach, dziecko w ramionach i Rhydena szalejącego ze złości i bezradności. Pod Teatrem Trzydziestu Nocy było wtedy pusto – wypełniał go jedynie tubalny głos mężczyzny, dudniący w kamiennych ścianach. To, oraz bezsilność Eutheemii. Zrobiła co należało, ale zrobiła to źle i musiała zmierzyć się ze swoim nierozsądkiem.

Odetchnęła, aby odgonić obrazy tamtej nocy.

Nie tylko okoliczności się zmieniły, ale i jej wygląd, i pod jego spojrzeniem była tego aż nadto świadoma.

Trwało to może ułamek sekundy, ale zdążyła zauważyć to, czego wcześniej nie dostrzegała, nim jego oczy na powrót nie stały się poważne.

— Wejdź — mruknęła nieprzytomnie i obeszła łóżko. Drzwi zamknęły się z cichym stuknięciem.

Gawron odchrząknął.

— Nie chciałem cię nachodzić, ale miałaś otwarty pokój... — zaczął wyjaśniać.

Machnęła ręką.

— Wiem. — Błądziła wzrokiem po wzorach na dywanie, nie wiedząc, o czym powinna mu powiedzieć. Po takim czasie... nie miała nawet pojęcia, czy Rhyden wybaczył jej to, co zrobiła. W tej chwili był dla niej zarówno boleśnie bliski jak i nieznośnie daleki. Jakby zobaczyła ducha dawnego przyjaciela.

Gawron wszak zniknął wiele miesięcy temu i aż do tej pory nikt nie mógł mieć pewności czy w ogóle żyje. Tym jednak, co wszyscy wiedzieli z całą pewnością było to, że przez Eutheemię wpadł w ciężki do opanowania szał. Poprosił o zlecenie na kontynencie i słuch o nim zaginął. Kotłowała się więc w niej złość na to, że Iveron nie powiedział dziewczynie o jego obecności.

— Gdzie jest Iveron?

Eutheemia popatrzyła z konsternacją na swojego nauczyciela, a potem na zmięty pergamin.

— Nie wiem. Rozdzieliliśmy się przed wejściem do tawerny. — Nie skłamała, ale nie powiedziała całej prawdy.

— A co tam trzymasz? — spytał, wskazując brodą na jej rękę. Kilka kosmyków jasnych włosów opadło mu przy tym ruchu na czoło.

Obsesja Złotego KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz