— Och, przepraszam.
Znajomy głos wyrwał ją z zamyślenia. Przez ostatnie kilka uderzeń serca wpatrywała się w pergamin, jak gdyby ten mógł jej coś więcej podpowiedzieć.
Uniosła głowę, niemniej zszokowana niż osoba właśnie wycofująca się z jej pokoju.
— Gaw... Rhyden. — Odruchowo niemal powiedziała pseudonim swojego nauczyciela. Kartka zmięła się w jej palcach, gdy dziewczyna postąpiła o krok do przodu. Zapomniała jak się oddycha.
— Eutheemia. — Imię to zostało wypowiedziane w podobny sposób jak jego własne. Z niedowierzaniem. Przesunął wzrokiem po jej sylwetce. — Przepraszam, nie poznałem cię.
Z początku chciała się zaśmiać, nim zrozumiała, że zapewne mówił prawdę. Zmieniła się od ich ostatniego spotkania.
Ostatnim razem, kiedy się widzieli, cztery miesiące temu, miała krew na rękach, dziecko w ramionach i Rhydena szalejącego ze złości i bezradności. Pod Teatrem Trzydziestu Nocy było wtedy pusto – wypełniał go jedynie tubalny głos mężczyzny, dudniący w kamiennych ścianach. To, oraz bezsilność Eutheemii. Zrobiła co należało, ale zrobiła to źle i musiała zmierzyć się ze swoim nierozsądkiem.
Odetchnęła, aby odgonić obrazy tamtej nocy.
Nie tylko okoliczności się zmieniły, ale i jej wygląd, i pod jego spojrzeniem była tego aż nadto świadoma.
Trwało to może ułamek sekundy, ale zdążyła zauważyć to, czego wcześniej nie dostrzegała, nim jego oczy na powrót nie stały się poważne.
— Wejdź — mruknęła nieprzytomnie i obeszła łóżko. Drzwi zamknęły się z cichym stuknięciem.
Gawron odchrząknął.
— Nie chciałem cię nachodzić, ale miałaś otwarty pokój... — zaczął wyjaśniać.
Machnęła ręką.
— Wiem. — Błądziła wzrokiem po wzorach na dywanie, nie wiedząc, o czym powinna mu powiedzieć. Po takim czasie... nie miała nawet pojęcia, czy Rhyden wybaczył jej to, co zrobiła. W tej chwili był dla niej zarówno boleśnie bliski jak i nieznośnie daleki. Jakby zobaczyła ducha dawnego przyjaciela.
Gawron wszak zniknął wiele miesięcy temu i aż do tej pory nikt nie mógł mieć pewności czy w ogóle żyje. Tym jednak, co wszyscy wiedzieli z całą pewnością było to, że przez Eutheemię wpadł w ciężki do opanowania szał. Poprosił o zlecenie na kontynencie i słuch o nim zaginął. Kotłowała się więc w niej złość na to, że Iveron nie powiedział dziewczynie o jego obecności.
— Gdzie jest Iveron?
Eutheemia popatrzyła z konsternacją na swojego nauczyciela, a potem na zmięty pergamin.
— Nie wiem. Rozdzieliliśmy się przed wejściem do tawerny. — Nie skłamała, ale nie powiedziała całej prawdy.
— A co tam trzymasz? — spytał, wskazując brodą na jej rękę. Kilka kosmyków jasnych włosów opadło mu przy tym ruchu na czoło.
CZYTASZ
Obsesja Złotego Królestwa
FantasyW sercu Eutheemii od zawsze kwitła nienawiść. Nienawiść do mężczyzny, który ją zniewolił, jak i do tego, który kilka lat temu rozpętał burzę na kontynencie. Nienawiść do ludzi, będących okazem głupoty i zaprzedania. Zamknięta pod fasadą różanej rezy...