⋇⊶⊰❣⊱⊷⋇ Dwanaście lat po zrzeszeniu Wielkiego Paktu ⋇⊶⊰❣⊱⊷⋇
Usta Iverona były gorące, a oklaski ogłuszające.
Jej pokój zaś był chłodny i cichy, co odpowiadało jej bardziej niż zachwyt i uwielbienie. Nie zamknęła drzwi, ale otworzyła okno, aby przeciąg przewietrzył sypialnię.
Wciągnęła nosem powietrze, a jej dłonie powędrowały do upiętej wysoko fryzury. Wysunęła z niej spinkę – wyjątkowo brzydką, lecz wykorzystaną specjalnie na okazję tego konkretnego przedstawienia – i roztrzepała smukłymi palcami rude loki. Drzwi skrzypnęły od wiatru, a ona obejrzała się na nie oraz na światło w holu, lecz nadal ich nie zamknęła. I tak nikogo tutaj nigdy nie było tuż po przedstawieniu. Przez dłuższy moment szarpała się ze związanymi zbyt mocno wstążkami od tej dziwnej, pożółkłej sukni, a gdy te puściły, Eutheemia pozwoliła jej opaść na podłogę. Przekroczyła materiał, będąc jednocześnie pewna, że jeśli ktokolwiek podglądałby ją zza okna, nie zobaczyłby wiele, bo nie zapaliła w pokoju ani jednej świecy.
Z szafy wyciągnęła paerletańską sukienkę w morskim kolorze, która należała do tych długich i zwiewnych. Rękawy zaś miała rozcięte wzdłuż rąk, a pod biustem wszyto wiązanie, z którego dziewczyna nie skorzystała. Zamiast tego, nałożyła na siebie czarny gorset, opuściła dekolt sukni na jej ramiona, aby nie wychodziły nad jego linię i sięgnęła do tylnych wiązań.
Ale nie była już sama w pokoju. Kątem oka, w lusterku, zobaczyła poruszenie.
— Skradasz się, Iveronie? — spytała i obróciła się w stronę mężczyzny, który przystanął w półkroku, przynosząc ze sobą zapach dymu.
— Miałaś otwarte drzwi. — Zlustrował ją spojrzeniem. — Nie sądziłem, że przebierasz się na widoku, Iskierko — rzucił sarkastycznie i przekroczył pokój w trzech krokach, aby usiąść na fotelu, z którego sięgnął do okiennicy, aby ją zamknąć. Dziewczyna w tym czasie trzymała gorset na biuście, czując pod palcami bijące szybko serce. Wbrew samej sobie, zawsze się peszyła, choć skrzętnie to ukrywała. Powstrzymała zawstydzenie nim wspięło się wyżej jej kręgosłupa.
— A nie sądzisz, że powinieneś wyjść?
Iveron znów na nią zerknął, lecz tylko na moment. Opierał brodę na pięści.
— Przecież nawet na ciebie nie patrzę, a ty jesteś w pełni ubrana — zauważył słusznie, ale nie przekonało jej to. Nocna bryza uderzyła w okiennice, a dźwięk ten spowodował, że dziewczyna przeniosła ciężar na drugą nogę, wysuwają biodro.
— Mam niezwiązany gorset — ciągnęła.
— Więc go zawiąż. — Machnął ręką jakby odpędzał owada.
— Więc się odwróć — przedrzeźniła go znowu, choć ton jej głosu był opanowany. Iveron prychnął i podniósł się.
— To ty się odwróć. Jeśli ja ci go zwiążę to będzie szybciej — oznajmił, a ona faktycznie – odwróciła się, bo stanowiło to zdecydowanie wygodniejsze rozwiązanie niż znoszenie jego obecności podczas gdy ona starałaby się utrzymać gorset w miejscu.
CZYTASZ
Obsesja Złotego Królestwa
FantasyW sercu Eutheemii od zawsze kwitła nienawiść. Nienawiść do mężczyzny, który ją zniewolił, jak i do tego, który kilka lat temu rozpętał burzę na kontynencie. Nienawiść do ludzi, będących okazem głupoty i zaprzedania. Zamknięta pod fasadą różanej rezy...