28

51 11 33
                                    

⋇⊶⊰❣⊱⊷⋇ RHYDEN ELAR ⋇⊶⊰❣⊱⊷⋇

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

⋇⊶⊰❣⊱⊷⋇ RHYDEN ELAR ⋇⊶⊰❣⊱⊷⋇

Eutheemia była niepoważna.

Nie miał pojęcia, co zamierzała osiągnąć swoim ostatnim zachowaniem, ale nie potrafił być na nią zły. Nie tak naprawdę. Prawdopodobnie przez ostatni czas po prostu zasłaniał się wydarzeniami sprzed kilku miesięcy, aby trzymać ją na dystans.

Teraz jednak nie potrafił ukryć tlącego się cicho zmartwienia, kiedy zobaczył, że dziewczyna została dotknięta działaniem trovatty. Zawsze była na nią wyjątkowo mało odporna i nawet mimo wielu miesięcy przyzwyczajania organizmu do tej substancji jej ciało nadal potrafiło zareagować w niepożądany sposób.

Brawa cichły, powoli przesłaniane głosem ceremoniarza skandującego imię pierwszego wojownika. Rhyden nadal oddychał ciężko po wykonanym występie oraz po tym jak w ostatniej chwili złapał Eutheemię tak, aby nie runęła ziemię. Teraz stał po prostu trzymając ją w ramionach jak nieprzytomnego ptaka, który spadł z nieba. Ognie trzaskały wkoło nich, oświetlając ich spocone ciała, jak gdyby naprawdę byli na scenie. Oiris oraz reszta tancerzy ukłonili się nisko, lecz Rhyden nie mógł sobie na to pozwolić. Gdyby spróbował postawić dziewczynę do pionu, na pewno nie utrzymałaby równowagi.

Co za cyrk, pomyślał zgorzkniale Rhyden, zaciskając usta.

Opuścił wzrok na otumanioną Eutheemię i wyczekiwał momentu, aż będzie mógł stąd odejść. Dziewczyna wydawała się przerażająco wręcz drobna w jego ramionach. Jej rozkojarzone spojrzenie w końcu odnalazło jego oczy, a blado-rudy kosmyk opadł jej na czoło, lecz mężczyzna nie miał jak go odgarnąć. Zamiast tego powiedział tylko:

— Ptaki nie spadają, Sójko. — Słowa te były ledwie powietrzem, które wyślizgnęło się spomiędzy jego warg. Mimo to, Eutheemia doskonale go zrozumiała i uśmiechnęła się lekko.

Wiedział, że ten stan zaraz minie, jednak nie potrafił nie myśleć o tym, kto mógł ją podtruć. I przede wszystkim czy to ona była celem. Stał przy niej przez większość czasu, upewniając się, aby była bezpieczna, zatem brał pod uwagę opcję, że została dotknięta działaniem trovatty zupełnym przypadkiem.

Ale była to tylko teza, a Rhyden nie lubił braku pewności.

Kiedy zakończyła się pierwsza część ceremonii, Rhyden szybko odszedł na bok wraz z resztą tancerzy, nie zwracając zbytniej uwagi na rzucane mu spojrzenia.

— Już. Postaw mnie — mruknęła niewyraźnie i położyła dłoń na jego odsłoniętej klatce piersiowej. Łypnął na nią wzrokiem.

— Na pewno?

— Tak — odparła, chociaż nie przekonało go to zbytnio. Wiedział jednak, że dziewczyna była niemożliwie wręcz uparta, zatem ostrożnie opuścił ją na podłogę, ale zaoferował jej ramię, z którego skorzystała.

Obsesja Złotego KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz