8

146 21 72
                                    


Ciepłe powietrze napłynęło do nich już po dwóch dniach rejsu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ciepłe powietrze napłynęło do nich już po dwóch dniach rejsu. Pojawiło się niczym wyczekiwana cisza po kłótni, zwiastując upragniony ląd i wyrywając ludzi z marazmu. Statek mknął przez fale pędzony wiatrem, w stronę złotego królestwa.

Eutheemia spakowała się z samego rana, chcąc opuścić statek najszybciej jak było to możliwe. Początkowo ekscytowała ją myśl o podróży morskiej, ale teraz nie marzyła o niczym innym jak o postawieniu stopy na suchym lądzie. Czuła też podskórnie, że w Paerletanie, bogatym północnym królestwie, jej życie nareszcie się odmieni. Pragnęła być wolna i wolności tej nigdy nie miała tak bardzo na wyciągnięcie ręki jak w tym momencie – w chwili, w której zmierzała na pędzącym okręcie do gorących krain.

Paerletańscy żołnierze zaoferowali zwrócenie się do króla Ailinghama z prośbą o zorganizowanie rejsu powrotnego dla poszkodowanych podróżnych i wszyscy oprócz Eutheemii wpisali swoje nazwiska na listę.

Wiedziała bowiem, że Paerletan przyniesie kres jej dotychczasowemu życiu pełnego złości i trwogi. Była tego pewna już w chwili, w której wyszła na pokład ze swoim tobołkiem. Znów zaczynała niemalże z niczym — piraci zabrali bowiem większość przewożonego dobytku. Działali sprawnie i zorganizowanie, dlatego zdołali ograbić ich niemal ze wszystkiego, co mogło mieć jakąś wartość. Eutheemia została zatem z dodatkową parą butów i szalem, który podarowała jej kobieta zajmująca się nią w trakcie podróży. Na szczęście przeżyła ona atak.

Dziewczyna zauważyła też, że los szybko zabierał jej wszystko to, co ukradła. Oraz to, czego nie ukradła...

Stała tyłem do dzioba statku, obserwując krzątających się ludzi, szykujących wszystko na zacumowanie w porcie. W końcu usunęła się ze środka i podeszła do burty, aby nikomu nie przeszkadzać. Zaczynała powoli czuć niebezpiecznie doskwierające gorąco, toteż wyjęła z tobołka szal i obwiązała go wokół głowy. Przez długi czas starała się też upiąć go na twarzy tak, żeby było widać jedynie jej oczy, a wiatr jej przy tym zupełnie nie pomagał. Wiedziała jednak, że ze swoim ubiorem nie wmiesza się w tłum, ale być może przynajmniej zakrywając włosy niebieskim materiałem miała szansę na zwracanie mniejszej uwagi.

Byli coraz bliżej miasta portowego, Charranu. Prawdę powiedziawszy, znajdowali się tak blisko zamorskiego królestwa, że dziewczyna kątem oka już dostrzegała złocisty kolor budynków. Powietrze miało tutaj nie tylko inną temperaturę, ale też smak, a woda błyszczała nieznanym dotąd Eutheemii kolorem. Bała się jednak patrzeć prosto tam, gdzie płynęli; bała się spoglądać tam, gdzie leżało jej marzenie o wolności. Nie wiedziała bowiem, czy się nie zawiedzie, a tego chyba by nie zniosła. Nie znała żadnego innego miejsca, do którego mogłaby się udać.

Zaciskała mocno palce na burcie, trzymając opuszczoną głowę. Jej wyczyszczona już jasna suknia oraz błękitny szal łopotały mocno, sprawiając jednak wrażenie nieruchomych w porównaniu z uwijającymi się za nią mężczyznami, ściągającymi i obracającymi żagle.

Obsesja Złotego KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz