19

67 12 34
                                    


— Zapraszamy! Umie pani grać w smykałkę?

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

— Zapraszamy! Umie pani grać w smykałkę?

Pięć par oczu patrzyło w jej stronę, zapewne ściągnięte faktem, iż dziewczyna od kilku minut przypatrywała się ich grze w karty. Wciąż znajdowała się na zabudowanym dachu Ketmii, przyjmującego formę obszernego balkonu z oddzielonymi alkowami i ozdobnymi balustradami. Z tej wysokości widziała wszystkie poniższe tarasy stolicy, wraz z rozbijającymi się o najniższe kondygnacje falami. Miasto nie potrzebowało księżycowego światła, aby lśnić własnym blaskiem.

Ale podziwianie architektury miało swoje granice, i Eutheemia osiągnęła je już chwilę temu, więc zamiast tego poczęła przyglądać się grupie gości grających w karty.

— Zapewne nie, skoro tak zawzięcie nas obserwuje. — Siedzący na skraju młody mężczyzna o ciemnej karnacji mrugnął do niej okiem. Na jego ramionach połyskiwał brokatowy materiał, składający się na ozdobną narzutę.

— Dobrze państwo zauważyli, nie miałam okazji grać w... smykałkę. — Z trudem przypomniała sobie nazwę wymienionej przed chwilą gry. Zbliżyła się do nich o dwa kroki, żeby nie musieć podnosić głosu. Wiatr wydął spód jej niebieskiej sukni. — Ale nie chciałabym państwu przeszkadzać. I tak niedługo muszę...

— Nonsens. — Mężczyzna odziany w brokat machnął ręką i wstał z krzesła, ustępując jej miejsca. — Gdyby gdzieś się pani spieszyła, nie marnowałaby pani na nas czasu. Proszę siadać, wszystko pani wytłumaczymy.

Nim Eutheemia zdążyła zaprotestować, mężczyzna przyciągnął ją do siebie za łokieć, ruchem zmuszając do zasiądnięcia przy stole. Ugryzła się w język, aby nie powiedzieć niczego nieprzyjemnego, bowiem nie przebywała przecież przy Iveronie. Była aktorką. Miłą, lubianą przez wszystkich aktorką, przypomniała sobie, nabierając wolno powietrza i zmuszając się do uśmiechu.

— A pan? Co z panem? — spytała dziewczyna.

— Zaraz doniosę sobie krzesło. A wy w tym czasie wytłumaczcie naszej nowej przyjaciółce na czym polega gra. — Nie uszło jej uwadze, że na słowo przyjaciółka położył ciepłą rękę na jej ramieniu, której z trudem nie strąciła. Zapamiętała jednak, że będzie musiała uważać na tego człowieka.

A raczej to on powinien uważać na nią.

— Czyli co, zaczynamy od nowa? — Jedna z kobiet oparła policzek o dłoń, na pozór znudzona.

— Od nowa? Nie zgadzam się, przecież...

— Nie możemy grać dalej z nowym zawodnikiem. To nie miałoby sensu, z góry byłaby na wygranej pozycji — zauważył cicho siedzący w cieniu chłopak, którego twarz wyglądała, jakby trawiła go gorączka.

— Ale...

— Wiemy, że byś wygrała nawet przy nowym graczu. — Cmoknął do tamtej kobiety starzec, który wcześniej zaprosił Eutheemię do gry. — I wiemy, że ty — Tu spojrzał na tę znudzoną kobietę. — byś to przegrała, więc chyba jest ci to wszystko na rękę?

Obsesja Złotego KrólestwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz