Czemu nie śpisz od kilku dni?

1.3K 57 4
                                    

Natasha siedziała z Sophie w sali lekarskiej prawie cały dzień. Nie ważne czy dziewczyna spała, a może po prostu patrzyła się w okno. Zależało jej na niej. Czuła się winna, że Sophie stała się Wdową. Nie potrafiła zapomnieć o żadnej dziewczynie, którą zmusiła do walki po stronie Wdów.

- Wiesz co, martwi mnie to trochę, że... Nie wiem jak to ująć... Tolerujesz moje istnienie w porównaniu do innych Avengers? - odezwała się w końcu Natalia.

- To dziwne, co teraz powiem, ale ciesze się, że trafiłam do Czerwonego Pokoju. Wole to niż spędzić kilkanaście lat w sierocińcu - odpowiedziała po namyśle Sophie. - Dzięki temu przynajmniej do czegoś się nadaje, umiem walczyć... Wiesz, wiem kto jest moim ojcem i nawet mam szansę go zabić. A to wszystko dzięki tobie, nie masz co się obwiniać.

- O Jezu... Czyli musisz go naprawdę nienawidzić, skoro aż Czerwony Pokój Cię cieszy.

- Rodziny się nie wybiera. 

Po dwóch dniach Sophie mogła wyjść z sali wypoczynkowej w szpitalnym pietrze w Avengers Tower. Oczywiście - nie mogła wyjść z wieżowca. Dostała pokój gdzieś przy samej górze. Był nowocześnie urządzony. Meble w odcieniu jasnobrązowego drewna. Szafa na całą ścianę, komoda, biurko, dwuosobowe łóżko. Pokój nie był za duży. Miał kształt kwadratu z lekkim podestem przy oknie.  Jej własna łazienka była zrobiona w kolorze różowo-białym. Wszędzie było dużo roślin. 

Dziewczyna nie wychodziła z pokoju, mimo, że mogła. Tylko raz poszła z Natashą i Brucem zobaczyć swoje przyjaciółki z Pokoju, którym również wyjęto nadajnik. Wtedy polubiła tego naukowca w białym kiltu, który podobno mógł się zmienić w zielonego potwora. Wydawał się miły. Patrzył się na nią ze współczuciem, co ją bardzo denerwowało, ale i tak był lepszy niż Steve czy jej ojciec. Potem przez trzy tygodnie nie wychodziła z pokoju.  Po jakimś czasie zaczął przychodzić do niej Stark w nocy, aby sprawdzić czy śpi. Za każdym razem, jak tylko tam wchodził, ona czytała książki przy małej lampce, która stała na stoliku obok łóżka. Patrzył się na nią, ale gdy dziewczyna wychylała głowę, żeby zobaczyć kto to, ten się nie odzywał, tylko uśmiechał i wychodził. Nastolatka  nie reagowała, tylko wracała dalej czytać książkę. Raz jednak, gdy on wychodził, zatrzymała go.

- Przychodzisz tu co noc - powiedziała lekko zmęczonym głosem, gdy on przymykał jej drzwi. - Czego chcesz?

- Porozmawiać, sprawdzić czy śpisz. Mogę wejść? - zapytał. Sam nie wiedział, czy w ogóle chce z nią rozmawiać. Coś kusiło go, żeby nawiązać z nią jakiś kontakt. Dziewczyna zawahała się. Jeżeli miała gnić w tej wieży do końca swojego życia, mogła przynajmniej próbować zrobić milionerowi wyrzuty sumienia. 

- Eee... No możesz. Chyba. Jak musisz - mówiła. Tony zamknął drzwi i stanął obok nich.

- Co u Ciebie? - zapytał, a ona nie odpowiadała. Nie wiedziała nawet jak. Nikt jej nigdy nie zadał takiego pytania. Superbohater przełknął głośno ślinę. - Gadałem o tobie z Natashą i... 

- Naprawdę nie macie lepszych tematów do rozmów, niż zapomniane dziecko wychowane na morderce? 

- Czemu nie śpisz od kilku dni? - zapytał, olewając to, co przed chwilą powiedziała, bo odpowiedź wydawała się dla niego oczywista.

- Śpię ze dwie godziny dziennie. W Czerwonym Pokoju rzadko kiedy był czas na sen. Może kilka godzin w tygodniu. Teraz ja mam pytanie. Byłeś totalnym przegrywem. Czemu nagle Cię oświeciło i nie masz mnie w dupie, tak jak piętnaście lat temu? - zapytała, z dziwnym uśmiechem na twarzy, który go dezorientował.

- Wiem, byłem dupkiem, ale... Nawet nie wiem jak mam to wytłumaczyć mówiąc szczerze. Tak po prostu było. Piętnaście lat temu nawet nie wiedziałem o twoim istnieniu - na te słowa parsknęła. - Dowiedziałem się o tobie w 2012 roku, jak Avengers się tutaj wprowadzili, a ja musiałem odczytać wszystkie listy ze skrzynki. Ten od... Twojej mamy był na samym dnie. Pamiętam, że zrobiło mi się strasznie głupio. Cały wieczór nad tym myślałem. Wtedy, gdy napadłaś na nasz budynek wszystko mi się przypomniało. 

- I postanowiłeś mnie znaleźć, zaciągnąć tutaj i co dalej? Zostanę tu dopóki nie umrę?

- Właściwie, gdy Fury się o tobie dowiedział kilka dni temu, był bardzo tobą zainteresowany. Mówił coś, że ma do zaoferowania Ci zostanie Agentką T.A.R.C.Z.Y., ale nie zagłębiałem się w szczegóły. 

- Wow - nastolatka otworzyła szeroko buzie. Wyprostowała się, a kąciki jej ust lekko się uniosły w górę. Po pierwsze, o istnieniu cudownej Tajnej Agencji Rozwoju Cybernetycznych Zastosowań Antyterrorystycznych słyszała niewiele razy,W głowie wymyślała historię, jak po misji nie wraca do pokoju, tylko zostaje gdzieś na mieście i na zawsze od nich ucieka. - To by było super. 

- Naprawdę? - spytał z niedowierzaniem Stark.

- No, mam wystarczające umiejętności, może nawet lepsze niż oni chcą. A wszystko lepsze, niż siedzieć tu do końca życia. Miałabym przynajmniej zajęcie. W przeciągu tych trzech tygodni, przeczytałam dwadzieścia dziewięć książek, a teraz zaczęłam Władce Pierścieni. 

- O, no to może... Wpadłabyś kiedyś do nas do salonu, tam gdzie na nas pokonałaś. Zadzwonię po Fury'ego, może coś się uda załatwić.

- No dobra - powiedziała, po chwili namysłu, a Tony w pełnym uśmiechu wyszedł z pokoju.

Gdy wróciła do książki, nie dowierzała, że się zgodziła. Halo. Będzie teraz agentką, działającą po stronie dobra. Puknęła się w czoło kilka razy i odłożyła książkę. Ze trzy godziny zastanawiała się, leżąc w ciemności, co ona właściwie zrobiła. Teraz będzie musiała tam zejść. Kilka tygodni temu wydawało się to łatwiejsze. 

Po tych przemyśleniach zasnęła. 

Jeszcze nigdy tak długo nie spała - siedem godzin. To chyba przez ten miękki materac, bo nie czuła się aż tak zmęczona, żeby spać tyle czasu. 

Ubrała się w w czarną koszulę, która z tyłu miała logo Guns N' Roses, a do tego jasnoniebieskie jeansy i czarne Adidasy z Jordan'a. Uczesała włosy w wysoki kucyk i podeszła do drzwi od pokoju. Dotknęła klamki i zamurowało ją na chwilę.

Boże! Czy ja naprawdę tam ide? - pytała sama siebie. Nie dowierzała co robi. Ale wyszła, udało jej się. Poszła na klatkę schodową. W windzie mogła spotkać innych ludzi, czego bardzo nie chciała, a schodami w tak wysokim budynku nikt się nie poruszał. Trzy minuty i była przed drzwiami, do wejścia na salonowe piętro.

Mamo, błagam, wybacz mi, że to robię - pomyślała, po czym weszła. Jak na jej nieszczęście, wszyscy Avengers tam byli, akurat jedli śniadanie. Skierowali swój wzrok na nią, a na twarzy Tony'ego pojawił się szeroki uśmiech. 

- O, cześć Sophie! - powiedziała Natasha wpychając do ust kanapkę.

- H, hej... - odpowiedziała jąkając się. Zaczęła się lekko czerwienić. Okropnie się zestresowała. Nie wiedziała w sumie czemu, przecież już kiedyś z nimi walczyła, rozmawiała nawet przez chwilkę na samym początku. Kapitan od  razu zaczął szukać po całym pokoju, gdzie jest jego tarcza. - Spokojnie Kapitanie, tym razem nie chce nikogo zabić - Żart nie wyszedł. Była po prostu cisza. Nastolatka nie podchodziła nawet bliżej.

- Zluzujcie się nieco - powiedział właściciel wieżowca.

- Zluzujcie? - spytał Kapitan patrząc na niego ze zdziwieniem. - Nie pamiętasz, że ona... 

- Oh, Rogers. Naprawdę, wyluzuj - Sophie uspokoiła się trochę, widząc, że Stark jest pewny, że dziewczyna nie ma żadnych złych zamiarów.

- Bo.. - podeszła do Starka i zaczęła coś mówić, ale strasznie cicho, tylko ich dwójka słyszała. - Wczoraj rozmawialiśmy o tej T.A.R.C.Z.Y, no i czy możemy teraz... Coś... No wiesz...

- Załatwić Ci to? - Tony mówił normalnym głosem, przez co wszyscy się patrzyli ze spojrzeniem mówiącym No powiedzcie o co chodzi. Dziewczyna kiwnęła głową. - Nie ma sprawy, już dzwonie po Fury'ego. Chyba nie masz nic przeciwko, żeby tak przy wszystkich...

- Nie, jest okej - odpowiedziała szybko. Odeszła dalej od kanapy siadając przy barku. Oparła tylko głowę dłońmi. I patrzyła się w blat. 

Co ja robię, myślała. Przez tego faceta moja matka nie żyje, a ja z nim normalnie rozmawiam, jeszcze załatwia mi pracę... Znając życie będę u niego mieszkać. Co ze mną się stało. Nigdy tak szybko niczemu nie ulegałam... Boże, chyba go polubiłam. Mam nadzieję, że mi przejdzie. Na pewno podali mi jakiś środek, gdy spałam. Jakiś narkotyk. Oby to, co teraz robię się chociaż trochę opłaciło.

Sophie: Spójrz mi w oczy || Marvel fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz