Spójrz mi w oczy

414 24 10
                                    

Leciał już najszybciej jak się da. Był coraz bliżej. Wanda złapała za pomocą mocy tamtego agenta i wrzuciła go do helikoptera, który potem powoli ściskała i robił się coraz mniejszy.

- Mam Cię - powiedział Tony łapiąc nastolatkę na nadgarstek. - Wszystko w porządku, co Ci zrobili?

- Dziękuje... -szepnęła i przytuliła Iron-mana. Odwzajemnił uścisk. Zdając sobie sprawę co własnie robi, chciała się od niego odsunąć, ale wciąż byli w powietrzu. - Możesz mnie postawić na ziemię?

- Oczywiście.

Wylądowali na dachu jakiegoś budynku. Chwilę potem doleciała do nich Wanda. 

- Zgniotłam im ten helikopter. Żyją wciąż, ale się nie wydostaną. Co mam z tym zrobić?

- Fury się nimi zajmie, więc póki co zabierz go do wieży - powiedział Tony.

- My też możemy wrócić? - zapytała dziewczyna.

- Moglibyśmy, ale nie jestem pewien, czy wszyscy agenci Hydry już poszli. Zadzwonię do Natashy.

Tony wyciągnął rękę do przodu. Z reflektora w dłoni wyświetlił się hologram Natalii.

- Wciąż tam są? - zapytał.

- Kilku, ale spokojnie, poderżnę im gardła i będą zdychać w okropnych cierpieniach. Z Sophie wszystko dobrze? - zmieniła swój ton głosu na nieco spokojniejszy.

- Tak, jest okej - powiedziała nastolatka.

- Dzięki Bogu. Czego oni od Ciebie chcieli?

- Możemy o tym porozmawiać kiedy indziej?

- Skoro nie chcesz teraz. Możecie wracać, większość już poszła, a będziemy Ciebie potrzebować Stark, żeby ich wyłapać.

- Widzimy się za dwie minuty - powiedział, wyłączył hologram i polecieli. 

Wleciał do budynku przez wybite wcześniej okno. Wszyscy od razu podbiegli do dziewczyny. Wanda i Natasha pomogły jej dojść do kanapy, której połowa uległa zniszczeniu. Usiadła. Przed nią klęknął Peter i złapał ją za rękę. 

- Nic Ci nie jest?- zapytał, widać było, że jest zestresowany i zmartwiony.

- Nie, jest okej.

- Wiem, że strasznie dużo się działo w przeciągu tej godziny - zaczął Fury - ale możesz nam coś powiedzieć o tej Deathwish? 

- Nie możemy przełożyć tej rozmowy?

- Moja droga. Ponad czterystu agentów Hydry zaatakowało wieżę Starka, pokonało wszystkie zabezpieczenia, zlikwidowało Jarvisa i to tylko po to, żeby uzyskać o niej jakieś informacje. Jedyne co T.A.R.C.Z.A. wie na ten temat, to to, że jest kobietą i należała do Hydry przez jakiś czas. Myślę więc, że nie, nie możemy przełożyć tej rozmowy.

Serce Sophie zaczęło bić dwa razy szybciej. Samo wspomnienie o Deathwish wywoływało u niej wiele stresu i nieprzyjemnych wspomnień, jeszcze gorszych, niż te z Czerwonego Pokoju.

- Eh.. Deathwish była agentką Hydry w lutym i na początku marca 2011 roku. Nie wiem ile miała lat, czy miała jakieś moce. Wiem jedynie, że została adoptowana przez jakiegoś szaleńca w Rosji i miała na imię Annie. Hydrze strasznie na niej zależało. Dreykov'owi też, więc wysłał większość Wdów na misje odbicia jej. Podobno im się udało, ale po tamtej misji nie usłyszałam o Deathwish ani razu. Nikt o niej nie rozmawiał. Nikt nie mógł jej namierzyć. Po prostu zniknęła, ale któregoś dnia włamała się do bazy czerwonego Pokoju i zostawiła na środku sali treningowej karteczkę, którą jedyna znalazłam, bo byłam tam pierwsza - kłamała patrząc im prosto w oczy.

- Co było na niej napisane? - wtrącił się Kapitan.

- ,,Deathwish już nigdy nie powróci. Jej duch już dawno zmarł. Hydra mnie nie weźmie, nie poddam się im." 

- Czyli nikt nic o niej nie wie - powiedziała Romanoff. - Ale czemu myśleli, że to ty?

- Tego niestety nie wiem - i znowu skłamała. W duchu chciała im wszystko powiedzieć, żeby znali prawdę, ale tak jak twierdziła, Deathwish już nie powstanie i nie ma co jej szukać. 

- Chociaż tyle... Znamy jej imię i wiemy, że jest świetną agentką, skoro włamała się do Czerwonego Pokoju i nikt nic nie zauważył - oznajmił Fury. - Na pewno nic nie ukrywasz?

- Nie. Wiecie teraz tyle co ja. 

- Byłaś na misji, gdy Wdowy odbijały Deathwish? - zapytała Maximoff.

- Nie. Jeżeli dobrze pamiętam, byłam wtedy świeżo po testach nowej broni i Dreykov wiedział, że w tamtym stanie nic nie zdziałam.

- A co testy mają do twojego stanu? - zaczął zadawać pytania Tony.

- Myślisz, że na kim testowali broń?  - cisza.

- A pamiętasz jak ona wyglądała?

- Przecież ja jej nigdy nie widziałam.

- A jakiś najdrobniejszy szczegół? Jakikolwiek.

- Powiedziałam tyle co wiem.

Stark zadawał coraz więcej głupich pytań. Oczywiście, Sophie mogła odpowiedzieć na którekolwiek z nich, ale to co nakłamała wcześniej musiało im starczyć. Po jakiś dwudziestu minutach ciągłego zadawania pytań zdenerwowała się.

- To teraz ja ci zadam pytanie - powiedziała.

- Ważne? Związane z Deathwish? - zapytał.

- Ważne, ale nie związane z nią.

- Czyli na ten moment nie ważne - powiedział z irytacją i kontynuował swoje pytania. Sophie patrzyła na niego ze skwaszoną miną. Stanęła na przeciwko Tony'ego.

- Spójrz mi w oczy i powiedz czy pamiętasz moją matkę - poprosiła przez zaciśniętą szczękę. Nie krzyczała. Nie dlatego, że każde wydobyte słowo przyprawiało ją o ból. Tym razem nie kierowała się samymi emocjami. Wiele myślała nad tym, co chce mu powiedzieć. Starała się mówić spokojnym tonem. Tony zaprzestał pytać o cokolwiek i zamilkł. Patrzył przez chwilę na nią, ale potem jego wzrok zaczął wędrować po suficie. - Tak jak myślałam. Jak to możliwe, że Dreykov wiedział więcej o mojej mamie, niż ty, mimo faktu, że nigdy z nią nawet nie rozmawiał, a ty załatwiłeś jej dziecko? Czy jakbyś któregoś dnia dowiedział się, że jednak masz dziecko, które nie jest mordercą, superbohaterem czy kimkolwiek podobnym zająłbyś się nim? Czy jakbym ja nie próbowała Cię zabić i nie należałabym do Czerwonego Pokoju zająłbyś się mną? Zapewne nie. I pamiętasz kiedy mówiłeś, że jestem jedynym twoim dzieckiem? Sprawdziłam to i nie uwierzysz, nie jestem jedyna. Masz jeszcze dwóch synów w Nowym Yorku. Jeden, lat jedenaście, na imię ma John. Drugi, lat szesnaście, na imię na Patrick. Mógłbyś mieć jeszcze dwie córki bliźniaczki, ale kobieta podjęła się aborcji. Okłamałeś mnie, a tamci chłopcy wciąż nie wiedzą kim jest ich prawdziwy ojciec. Ty nie potrafisz odpowiedzieć, czy znasz jedną kobietę z którą miałeś stosunek, a ode mnie wymagasz, żebym odpowiedziała na twoje milion pytań o osobie, o której istnieniu wiedziało kilkanaście osób przez dwa miesiące, a potem się rozpłynęła w powietrzu. A może ona tak naprawdę wcale nie istniała, to był tylko jakiś pretekst, żeby Hydra mogła napaść twój wieżowiec za kilka lat? 

- Nie mam czasu na zaprzątanie sobie głowy jakimiś nastolatkami bez ojca. Hydra to potężna organizacja. Czerwony Pokój z resztą też. Są sprawy ważne i ważniejsze - odpowiedział na zarzuty Tony.

 - No tak, w końcu kogo obchodzi życie jakiegoś gówniarza, który mógł się lepiej nie urodzić i wszystko by było prostsze. Tak często krytykowałeś swojego ojca, obwiniasz go, za to, że interesował się bardziej Kapitanem niż tobą, podczas gdy ty robisz dosłownie to samo - mówiła coraz szybciej. W oczach zbierały jej się łzy. Bała się, ze straci and sobą panowanie, jak usłyszy odpowiedzieć Tony'ego. Wyszła z salonu. Peter chciał iść za nią, ale ból w udzie za bardzo mu na to nie pozwalał. 

- Spieprzyłeś sprawę po całości - powiedziała Natasha i pobiegła za nastolatką. 

Sophie: Spójrz mi w oczy || Marvel fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz