Leżała jak trup

531 26 3
                                    

Nastolatka nie wiedziała, czy lepiej te burzę przeczekać z kolejną książką lub robiąc wszystko, aby jej nie słyszeć, a może położyć się spać. Fakt, w snach męczą ją jeszcze okropniejsze koszmary i wspomnienia, niż gdy po prostu siedzi i słyszy burzę, ale przynajmniej szybciej poszło. Mimo to, wykąpać się trzeba. Wychodząc z łazienki zobaczyła przez okno jeden wielki piorun, za którym poszło wiele światła i niesamowity huk. Dziewczyna wzdrygnęła się. Podeszła do okna zasłonić rolety. Przy okazji sprawdziła, czy Spider-man już poszedł. Ulżyło jej, gdy go nie zobaczyła na dachu. Miała nadzieję, że siedzi teraz w domu albo przynajmniej w środku jakiegoś budynku. 

Położyła się na łóżku i zostawiła włączoną lampkę. Wzięła książkę. Zostały jej trzy rozdziały do końca, ale przez tą szalejąca pogodę nie mogła się skupić. Zamknęła ją i spojrzała na sufit, na którym akurat rozległ się wielki blask z dworu. Kolejny piorun. Położyła się na brzuchu i wtopiła twarz w poduszkę. Leżała tak chwilę, a w momencie, gdy piorunów było coraz więcej i chciała zakryć dłońmi uszy, usłyszała... pukanie? Pukanie ze strony okna. Na początku myślała, że zaczynają się koszmary, ale postanowiła to sprawdzić mimo wszystko. Podniosła żaluzję. Przez oknem stał... Spider-man? Otworzyła okno na oścież. Do środka wparował Peter oraz trochę deszczu. Nastolatka zamknęła okno z taką prędkością i siłą, że byłaby w stanie je potłuc. 

- Hej, em... Ja, ja wiem, że już późno i w ogóle, ale byłem niedaleko na patrolu no i zaczęła się ta burza, więc... Przyszedłem się zapytać czy mógłbym tutaj przeczekać aż przestanie pad...

- Tak, możesz - odpowiedziała szybko, wciąż patrząc się w okno. 

- Um.. okej, dzięki. A przeszkadzałoby Ci, jakbym zdjął kostium. Bo jest cały mokry no i wie...

- Nie, spoko. 

-Jak coś to mam pod spodem podkoszulkę i... - Peter zauważył, że dziewczyna nie odwraca wzroku od okna. Wyglądała tak jak nigdy. Była blada, cała się trzęsła, strasznie szybko oddychała i zaciskała dłonie w pięści. Widać było, że się bała. - Wszystko okej? Bo wyglądasz...

- Tak, jest okej, jak najbardziej, czemu miałoby być źle? - odpowiedziała dziewczyna, tak samo szybko jak wcześniej. Pod jej oczami zaczynały się zbierać łzy. Tym razem odwróciła się w stronę Petera. Odsunęła się nieco od niego. Stał w samej bieliźnie i białej podkoszulce. Parsknęła lekko widząc, jakie ma ,,dziadkowate" gacie. Rozbawienie jednak zakończyło się, w momencie uderzenia kolejnego pioruna. Wskoczyła z powrotem na łóżko i przykryła się kołdrą. 

Leżała jak trup, patrzyła się tylko na sufit.

- Nie siadasz? - spytała Petera, a ten tylko patrząc na nią usiał na krześle przy biurko. - Nie, nie chodziło mi o to. Czy siadasz tutaj, w sensie kładziesz się, no wiesz... na łóżku?

- Ee... Mogę, skoro Ci to nie będzie przeszkadzać. 

Po chwili Peter znajdował się tuż obok niej. Sophie zgasiła lampkę. Co jak co, ale nie chcę przy nim okazywać jeszcze większej słabości. On ułożył się wygodnie i luźno, a ona wciąż była spięta.

- Too... Dobranoc? - zapytał Parker. Normalnie by pewnie zaczął z nią gadać, ale widząc jej dziwne zachowanie wolał się chyba nie odzywać. 

- Tak - odpowiedziała szybko i zamknęła oczy, co było z jej strony błędem. Koszmary wróciły.

Było ciemno, ciemniej niż przed uśnięciem. Otworzyła oczy i zobaczyła tego samego mężczyznę co wcześniej. Spał albo zemdlał. Siedział na jakimś krześle. Ręce i nogi miał przepięte pasami, tak aby nie mógł się ruszyć, a na głowie miał coś, co przypominało durszlak. Był cały spocony, a serce waliło mu jak szalone. Chyba wbijali mu coś do głowy.

- Sophie, wszystko okej? - pytał Peter, ale ona nie słyszała. Z prostej pozycji, zmieniła się teraz w skuloną na prawym boku. Oczy miała mocno zaciśnięte, zęby również. Dłońmi zakrywała uszy, ale chciała zacisnąć je tak mocno, że łapiąc się za włosy praktycznie je wyrywała. Z oczu wylatywały jej łzy. 

- Witaj, widzę, że już Ci przeszło. Czekaliśmy  aż się wybudzisz ze dwa długie dni. Ale spokojnie, nie jesteś jeszcze potrzebna. Wiesz, mogłabyś się czasem odezwać. Chcę zapamiętać twój głos, a nie tylko krzyk. A właśnie, słyszałem, że Wdowy potrafią przetrwać strasznie dużo bólu. Spróbujemy, sierżancie Barnes? 

Mężczyznę rozpięli z pasów i zdjęli to coś z głowy. Z jego oczu zniknął strach. Odmóżdżyli go, czy co?  Podszedł do nastolatki i  zaczął uderzą ją w brzuch swoją metalową ręką. Psychol w okularach odliczał aż do setki. Gdy ona wybiła. Nakazali zabrać dziewczynę do lasu. Wyrzucili ją z budynku i zostawili na środku ciemnej puszczy. Przywiązali tylko jej prawą kostkę do mocnego sznura. Po chwili usłyszała wycie wilków, a potem zobaczyła kilka par zielonych oczu zbliżających się w jej stronę. 

- Sophie! - krzyknął Peter do jej ucha i potrząsnął nią kilka razy.

- Nie, przestańcie! - krzyknęła głośno, zrywając się i zmieniając swoją pozycję na siedzącą. Serce waliło jej jak szalone. Łzy płynęły po jej policzkach bez przerwy. 

- To tylko zły sen, to nic takiego - próbował uspokoić dziewczynę Parker.

- Nie, to nie jest nic takiego. 

Dziewczyna cała spocona położyła się z powrotem plecami do Petera. Cała się trzęsła. Wtedy poczuła, że Peter ją... przytula. Położył swoją prawą rękę na jej talie, a lewą przełożył pod jej szyją. Sophie była nieco zdezorientowana, ale zaczęła się uspokajać. Niestety, tą piękną chwilę przerwał dźwięk i blask kolejnych piorunów. Nastolatka chciała zejść z łóżka, ale Parker złapał ją mocniej i nie chciał puścić. Wiedział, że się boi.

- Puść mnie - powiedziała próbując się uwolnić z jego uścisku. 

- Nie. Wiem, że się boisz, ale...

- Nic, nie wiesz, a teraz puść mnie! - krzyknęła, po czym udało jej się wstać. Stała chwilę bezczynnie, ale gdy krople deszczu coraz mocniej napierały na szybę, usiadła na podłodze przy komodzie. Zgięła nogi w kolanach i oparła o nie głowę. Włosy zasłoniły prawie ją całą. Rozpłakała się wtedy na dobre. Obok niej usiadł Peter i przyglądał się jej, nie wiedząc, co ma właściwie zrobić.

Przez zamknięte oczy, dziewczyna widziała okropne rzeczy jakich doświadczała w Czerwonym Pokoju. 

Przypomniała sobie, jak Dreykov zrzucił ją w środku zimy, późną nocą na środek oceanu w samej bieliźnie. Musiała unosić się potem na tej wodzie przez godzinę, zanim zejdą po nią Wdowy. Zaczęła zamarzać. 

Przypomniała sobie, jak Dreykov nacinał jej żyły na palcach u rąk i czekał, aż z każdego nie wypłynie pół szklanki krwi, a to wszystko za to, że pokazała mu środkowy palec.

Przypomniała sobie, że gdy nie chciały się obudzić, jak były małe, bił je sznurem po plecach.

Przypomniała sobie, jak była w klubie pod przykrywką i jakiś podenerwowany facet kazał jej tańczyć na stole, a jej ,,kumplowi" rozciąć jej sukienkę.

Przypomniała sobie, jak wyrywał im wszystkie zęby, za to, że raz po misji obrabowały sklep dla jabłek i słodyczy. 

Przypomniała sobie, jak Dreykov pokazał jej dokumenty o jej pobycie w sierocińcu oraz zdradził kto jest jej ojcem, a potem gdy się popłakała kazał je rozcinać sobie żyłę na ręce, za każdą wylaną łzę.

Przypomniała sobie, jak Tony pomimo tego, ile przeżyła, aby wykonywać misje tak dobrze, jak robi to teraz, on nazwał ją do niczego.

Przypomniała sobie to i wiele, wiele więcej okrutnych rzeczy.

Sophie: Spójrz mi w oczy || Marvel fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz