Epilog

649 26 4
                                    

Natasha znalazła Sophie siedzącą na dachu StarkTower. Zachód słońca powoli zachodził, ale niebo nie było tak piękne jak w wieczór, w który cały dzień przegadała ze Spider-manem. 

- Tu jesteś - powiedziała Natasha siadając obok niej. - Nie chce Cię zadręczać. Obie mamy fatalną przeszłość, ale mam wrażenie, że twoja to nie tylko Czerwony Pokój. Z daleka widać, że serce Ci szybciej bije, gdy tylko ktoś powie ,,Hydra" albo ,,Deathwish". 

- Nie chcę o tym rozmawiać, naprawdę. Kiedyś wszystko wyjdzie na jaw, ale póki co wmawiam sobie i innym, że Deathwish już nie istnieje i nigdy nie powstanie, bo liczę, że tak jest. Avengers, Hydra czy T.A.R.C.Z.A. nie zapomną o niej, jest zbyt ważna, ale niektóre rzeczy po prostu warto... odłożyć na później, póki nie są zagrożeniem.

- Postaram się ich przekonać, aby zaczęli myśleć tak jak ty, a póki co, widzę, że masz gościa - powiedziała Nat, widząc Petera, który kulejąc otwierał drzwi od dachu. - Jak noga?

- Strasznie boli - odpowiedział nastolatek. Rosjanka wyszła, a on zamknął drzwi i doskoczył na jednej nodze do Sophie. - Ostatnio był ładniejszy, prawda?

- Tak... Co Ci się stało?

- Em... Kilkunastu agentów Hydry dobrało mi się do skóry.

- Trafnie powiedziane.

Siedzieli chwilę w milczeniu. Sophie przybliżyła się trochę do Petera i oparła głowę o jego ramię i złapała za rękę. 

- Takich chwil powinno być więcej - stwierdził nastolatek.

- Ale wtedy straciłyby na wartości.

- Możliwe. A tak przy okazji... Chciałem się Ciebie zapytać, nie wiem czy się zgodzisz, ale jakbyś chciała to może byś tak chciała... Uhh Peter, ogarnij się - powiedział do siebie, a dziewczyna się lekko zaśmiała. - Powiedziałem to na głos? Nie ważne, zapomnijmy o tym. Chciałem powiedzieć, że musisz nadrobić strasznie dużo rzeczy, między innymi ze świata kina, więc mam propozycję. Co ty na to, żeby obejrzeć w weekend wszystkie części Star Wars'ów? 

- Co to Star Wars'y?

- Nie gadaj, że nigdy nawet nie słyszałaś o tym. Nigdzie Ci się to nie obiło o uszy?

- Nie miało nawet kiedy.

- W sumie to nawet lepiej, więcej frajdy. A więc, pierwsze trzy części star Warsów, które tak naprawdę w kolejności filmowej są czwarte, piąte i szóste opowiadają o galaktycznej wojnie domowej i o Luke'u Skywalker'ze, który chce zostać ostatnim rycerzem Jedi. W kolejnych filmach, a właściwie to w pierwszej, drugiej i trzeciej części... - Peter wyglądał na bardzo podekscytowanego, że w końcu znalazła się osoba, która nic nie wie o Gwiezdnych Wojnach, wiec można jej o tym naopowiadać, ale oczywiście z umiarem, żeby zaraz nie zaspojlerować wszystkiego. Z jego opowiadań filmy wydawały się być całkiem ciekawe. Sophie przyłożyła mu palec do ust. Zamilkł, a ona pocałowała go.

- Jeżeli nikt nie będzie próbować nas porwać i potem zabić, to weekend mam wolny - odpowiedziała po pocałunku.

- O, to super. A moglibyśmy obejrzeć to tutaj? Bo słyszałem, że macie własną salę kinową. 

- O ile Stark mnie nie wywali z domu, to chyba nie będzie problemu.

- To super! Znaczy nie, że może Cię wywalić z domu, to by nie było super, Star Warsy są super, ty jesteś super... - dziewczyna zaczęła się z niego śmiać. 

Siedzieli jeszcze trochę na dachu, aż zaszło słońce i zrobiło się ciemno. Sophie i Peter byli dosyć... niesprawni, więc mieli pewne trudności ze wstaniem, ale najgorsze jeszcze przed nimi - schody. Po pokonanych czterech schodkach Sophie wpadła na pomysł, czemu by nie zjechać po prostu na sieci. Tak też zrobili, co okazało się o wiele łatwiejsze. Zatrzymali się na salonowym piętrze. 

Korytarz wyglądał, jakby go spalono, potem naoliwiono, spalono do nowa i zostawiano na kilka lat. Wszędzie bród, unoszący się pył, syf, kiła i mogiła. 

Weszli przez drzwi do salonu. O dziwo wszyscy wciąż tam siedzieli, a zazwyczaj jak dojdzie do jakiejkolwiek kłótni wszyscy się rozchodzą  po całym wieżowcu. 

Stark i inni Avengers zobaczyli nastolatków chodzących do pomieszczenia. Miliarder od razu do nich podszedł i położył ręce na ranieniach Sophie.

- Zanim ktokolwiek coś powie - zaczął. - Wiem, okłamałem Cię, słabo to wyszło. I tak, za bardzo przejmuję się światem, a za mało ludźmi i... moją rodziną. Ciężko mi jest stwierdzić, czego tak naprawdę ode mnie chcesz. Nie wiem. Wolisz, żebym zniknął, żebym się przymknął? Musisz mi powiedzieć, bo inaczej nasza relacja już zawsze będzie taka okropna, a nikomu się ona chyba nie podoba.

- Tony, to nagłe nawracanie się jest bezsensowne. Teraz mi robisz gadkę, że chcesz się poprawić, a minie kilka dni i znowu zaczniemy się wykłócać. Ale nie chcę też, żebyśmy przestali rozmawiać. Moim zdaniem najlepiej będzie poczekać. Czas może i nie goi ran, a przyzwyczaja do bólu, ale zawsze warto. Postarajmy się. 

- Skoro tak twierdzisz, posłucham się Ciebie - uśmiechnął się lekko i popatrzył głęboko w jej oczy.

- Jeżeli chcesz teraz wrócić do tematu mamy albo cokolwiek takiego, to z tym też poczekajmy. Teraz mam czas na wszystko, ty chyba też. Może i Ci nie wybaczę, ale przynajmniej może uda się załagodzić tą sytuację i pozbyć problemów.

- Skąd ty bierzesz takie wypowiedzi? - zapytał Peter.

- Poczekaj, aż posłuchasz super bohaterskiej gadki Kapitana - zażartowała. Wszyscy lekko parsknęli.

- A jak powiesz brzydkie słowo to już w ogóle - dopowiedział Tony i wszyscy zaczęli się śmiać. 

Wieczór spędzili na jedzeniu pizzy. Atmosfera była na początku strasznie spięta. Nikt nie wiedział, czy Tony i Sophie się pogodzili, czy wciąż są w stanie kłótni. Dopiero dziewczyna musiała ,,oficjalnie oznajmić", że mogą się odzywać. Czym później się robiło, tym Avengers ubywało, bo większość szła już spać. Na końcu zostali tylko Tony i Sophie. Mieli się wyluzować i dać sobie nawzajem trochę czasu, ale niektóre rzeczy naprawdę trzeba obgadać natychmiast. Rozmawiali na wszystkie tematy, które nie pozwalały im spać po nocach.

- Słodko, słodko - mówił do siebie agent, podglądający Avengers przez lornetkę z budynku na przeciwko. - Ale to jeszcze nie koniec. Jeszcze Cię dopadniemy, agentko Deathwish. 


---

Zapraszam do kolejnej części!

Zapraszam do kolejnej części!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Sophie: Spójrz mi w oczy || Marvel fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz