rozdział 2

694 27 0
                                    

Klasa zebrała się na frontowych schodach muzeum, skąd można było obserwować ruch pieszych na Piątej Alei. Uczniowie choć się ciut rozeszli, to wciąż pozostawali w grupie.

Na niebie zbierało się na potężną burzę. Nigdy nie widziałam takich chmur w mieście, a mieszkam tu od naprawdę dawna. Pogoda w całym stanie Nowy Jork była od jakiegoś czasu straszne dziwaczna. Co jakiś czas były tu burze śnieżne, powodzie i pożary wywołane przez uderzenie pioruna. I ja nawet wiem od czego, a bardziej przez kogo tak się działo. Zeusowi ukradł ktoś piorun piorunów i wszyscy podejrzewają, że to właśnie Percy Jackson, to zrobił. Jednak, czy dwunastolatek, który nawet nie wie, że jest herosem, który nie zna własnego ojca, mógłby ukraść coś, o czym nie ma nawet pojęcia? Przecież to było niedorzeczne. Ale w końcu bogowie mają inne zdanie.

Nikt poza mną nie zwracał jednak uwagi na zmieniającą się pogodę. Kilku chłopaków rzucało okruszkami w gołębie. Nancy Bobofit usiłowała zwędzić coś z torebki jakiejś kobiety, a pani Dodds niczego nie zauważyła, a teoretycznie powinna.

Siedziałam wraz z Groverem na obmurowaniu fontanny, czekając na przyjście Percy'ego, który w końcu rozmawiał z panem Brunnerem. Byliśmy z dala od reszty klasy chłopaków. Miło było znów porozmawiać ze starym znajomym, szczególnie, że nie widzieliśmy się od jakiegoś czasu.

- Masz zostać po szkole? - spytał nagle Grover.

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to pytanie nie było do mnie, tylko do Percy'ego, który zmierzał w naszą stronę.

- Nie. - opowiedział, jakby mnie nie zauważając. Zaraz usiadł obok satyra. - Brunner by mi nie kazał. Tylko jeszcze mógłby mi czasem odpuścić. Wiesz... Nie jestem geniuszem.

- Umm... Hej. - odezwałam się, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Udało mi się to zadziwiająco szybko.

- Oh, cześć, nie zauważyłem Cię. Percy jestem. - przedstawił się brunet, wystawiając w moim kierunku swoją dłoń, którą od razu uścisnęłam.

- A ja Angelina. Miło poznać.

- Mi również. - odparł z delikatnym uśmiechem. - Ale co ty tu wogóle robisz? W sensie... Na tej wycieczce. Nie chodzisz chyba z nami do szkoły, nie?

- Tak się złożyło, że nie. Ale jestem siostrzenicą Brunnera i postanowił mnie na nią zabrać, więc oto jestem.

- Dużo umiesz. Interesujesz się mitologią i tym wszystkim? - dopytywał chłopak.

- Powiedzmy. - powiedziałam wymijająco.

Przecież nie mogłam mu powiedzieć: Cóż mogę powiedzieć? Jestem tu, by Cię przypilnować, bo na każdym rogu czekają potwory, by Cię zabić. A, zapomniałam wspomnieć... Jestem córką Pana Wód i mieszkam w Obozie Herosów. Miło mi poznać, Percy. To odpada. Wszystko miało przyjść w swoim czasie.

- Dasz mi jabłko? - spytał niespodziewanie Grover, zwracając tym samym na siebie uwagę nas obojga.

Percy najwyraźniej nie był głodny, bo oddał mu owoc, który ten natychmiast zaczął konsumować.

Ja natomiast przyglądałam się sznurowi taksówek sunących Piątą Aleją. W głowie nagle pojawiła się myśl, że niedaleko stąd znajdowało się mieszkanie, w którym kiedyś mieszkałam wraz z mamą. Miałam wielką ochotę wsiąść do taksówki i pojechać do domu, w którym tak dawno nie byłam. Mama przytuliłaby mnie do swojej piersi i głaskała uspokajająco po głowie, jak to miała w zwyczaju robić. Niestety szybko ta myśl poszła w niepamięć, a głowę ogarnęła świadomość, że moja mama nie żyje już od sześciu lat, a ja od niespełna pięciu mieszkam w Obozie Herosów.

Angel - córka bogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz