Spędziliśmy dwa dni w pociągu, zmierzając na zachód wśród wzgórz, rzek i bursztynowych pól falujących zbóż. Musiałam przyznać, że dawno nie widziałam takich widoków i napawało mnie to różnymi emocjami.
Nie uspokajał mnie jednak fakt, że nie zostaliśmy zaatakowani przez jakiekolwiek potwora. Czułam się tak, jakbyśmy podróżowali w gablocie muzealnej, obserwowani z góry, a może i z dołu - coś tylko czekało na okazję. A my kompletnie nie wiedzieliśmy, kiedy ta ma nastąpić. I to w tym wszystkim było najgorsze. Niewiedza.
- Nie przejmuj się. - powiedziałam do Percy'ego, który trzymał gazetę, na której figurowała jego twarz i nazwisko. Naprawdę bardzo mu współczułam. - Nie złapią nas. Śmiertelnicza policja nie ma z nami żadnych szans.
- Dzięki, że próbujesz mnie pocieszyć. - mruknął cicho, patrząc na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami.
- Od tego ma się chyba siostrę, prawda? - szturchnęłam go w ramię z uśmiechem na twarzy. W odpowiedzi chłopak jedynie się uśmiechnął.
Resztę drogi spędziliśmy na wędrowaniu wzdłuż całego pociągu i wyglądaniu przez okna.
~*~
Nagroda, którą otrzymaliśmy za odprowadzenie Storczyka do jego właścicieli, wystarczyła nam jedynie na zakup biletów jedynie do Denver. Nie stać nas było na kuszetki, więc drzemaliśmy na siedząco. Przez to aż kark mi zesztywniał. Spanie na siedząco to nie było spanie, oj nie.
Grover chrapał i pobekiwał, przez co ciągle nas budził. W pewnym momencie tak się kręcił, że zrzucił sztuczną stopę i musieliśmy szybko nasadzić mu ją z powrotem na kopyto, zanim ktokolwiek z pasażerów by zauważył. Jeszcze tego nam brakowało. By śmiertelnicy wytykali nas palcami i szeptali o nas po kątach.
- Okej. - zwróciła się do Percy'ego Annabeth, kiedy już ubraliśmy Grovera z powrotem w tenisówki i ponownie usiedliśmy na swoich miejscach - Kto chce od Ciebie pomocy?
- O czym ty mówisz?
- Kiedy przed chwilą spałeś, mamrotałeś przez sen: "Nie pomogę Ci". Kto Ci się przyśnił?
Chłopak milczał przez chwilę. W końcu jednak zebrał w sobie odwagę i opowiedział nam o swoim śnie.
- To napewno nie był Hades. On zawsze ukazuje się na czarnym tronie i nigdy się nie śmieje. - oznajmiłam, gdy skończył mówić, a jasnowłosa mi przytaknęła.
- Zaproponował mi w zamian za pomoc moją mamę. Kto inny mógłby to zrobić?
- No tak... To znaczy zakładając, że miał na myśli "pomóż mi wydostać się z Podziemia". Że chce wojny z Olimpem. Ale po co żądać od Ciebie przyniesienia pioruna piorunów, skoro już go ma?
Percy pokręcił głową. Grover parsknął przez sen, wymamrotał coś o jarzynach i obrócił głowę. Annabeth poprawiła mu czapeczkę, żeby zakrywała różki.
- Percy, z Hadesem nie ma układów. Wiesz o tym, prawda? Jest podstępny, pozbawiony serca i chciwy. I nie obchodzi mnie, że jego Łaskawe nie były tym razem bardzo bojowo nastawione...
- Tym razem? - spytał zdziwiony. - Spotkałaś się z nimi wcześniej?
Jej ręka powędrowała do naszyjnika. Dotknęła białego, błyszczącego paciorka z wymalowaną sosną, jednej z glinianych odznak ukończenia roku obozu.
- Powiedzmy, że nie żywię ciepłych uczuć wobec Pana Umarłych. Nie powinieneś dać się skusić obietnicami oddania Ci Twojej mamy.
- Annabeth ma rację, Percy. Ja wiem, jaki jest Hades i naprawdę nie powinieneś kusić się jego obietnicami. W jednej chwili może chcieć oddać Ci mamę, a w drugiej nie.
CZYTASZ
Angel - córka boga
FanfictionAngel była nazywana aniołem, choć tak naprawdę była tylko heroską. Dzieckiem od Wielkiej Trójki. Mimo tego znało ją zadziwiająco mało osób. Do czasu misji Percy'ego Jacksona, który okazał się jej bratem. Przestała być jedynaczką. Zaczęła rozmawiać...