Weszliśmy do holu REQUIEM.
Z ukrytych głośników płynęły złote przeboje. Wykładzina i ściany miały stalowoszary kolor. W kątach ustawiano donice z kaktusami przypominającymi kościste ręce. Na obitych czarną skórą kanapach brakowało miejsc. Ludzie siedzieli, na czym się dało, stali, gapili się przez okna i czekali pod drzwiami windy. Nikt się nie ruszał, nie rozmawiał, właściwie, to nikt nic nie robił. Kątem oka było widać ich wszystkich, ale kiedy tylko próbowało się skupić na konkretnej osobie, stała się... Przezroczysta. Wzrok przenikał ich ciała.
Biurko ochroniarza znajdowało się na podwyższeniu, musieliśmy więc zadrzeć głowy.
Był wysoki i elegancki, o czekoladowej skórze i bardzo jasnych włosach obciętych na rekruta. Oprawki jego okularów zrobione były z szylkretu, a jedwabny włoski garnitur idealnie pasował do barwy włosów. W klapie pod srebrną plakietką z imieniem mi wpiętą czarną różę.
- Witam, proszę pana. - przywitałam się z mężczyzną.
- Ma pan na imię Chejron? - wypalił nagle Percy.
Ochroniarz wychylił się ku nam, w szczególności do chłopaka. W szkłach okularów nie było widać nic poza własnym odbiciem, ale uśmiech miał słodki i zimny, zupełnie jak pyton, który właśnie szykuje się do połknięcia człowieka.
- Cóż za miły młody człowiek. - Jego wymowa była trochę dziwna... Pomimo iż go znałam, wciąż zastanawiałam się, skąd mógł pochodzić. - Powiedz mi, chłopcze, czy ja wyglądam na centaura?
- Nnnie.
- Proszę pana. - dodał gładko.
- Proszę pana. - dopowiedział Percy.
Mężczyzna musnął plakietkę i przebiegł palcem po literach.
- Może młoda dama pomoże przeczytać koledze, co tu jest napisane? - zwrócił się do mnie Charon.
- Charon. - odparłam, unikając wzroku mężczyzny za wszelką cenę. Nie chciałam, żeby mnie rozpoznał.
- Dokładnie tak. A teraz powtórz, chłopcze.
- Charon. - powtórzył Percy. Widziałam, jak patrzy na mnie kątem oka.
- Doskonale! A teraz: pan Charon.
- Pan Charon. - powiedział mój brat.
- Znakomicie. - mężczyzna usiadł z powrotem. - Nienawidzę, kiedy mnie mylą z tym starym końskim zadem.
- To zrozumiałe, proszę pana. - odezwałam się po raz kolejny.
- Już Cię lubię, dziecko.
Uśmiechał się. Trzeba go było udobruchać, bądź omamić nieco, by pozwolił nam wejść bez problemu.
- No dobrze, w czym mogę wam pomóc, moi mali umarli?
To pytanie było jak cios pięścią w splot słoneczny. Percy spojrzał na mnie i na Annabeth błagalnie. Kiwnęłam dziewczynie głową, że to ja załatwię tą sprawę.
- Bo widzi pan... - zaczęłam, przybliżając się nieco w jego stronę. - Chcieliśmy dostać się do Podziemia. Już za dużo wycierpieliśmy w życiu i chcemy w końcu odpocząć.
Usta Charona lekko zadrżały.
- Cóż za miła odmiana.
Uśmiechnęłam się delikatnie, naprawdę wierząc, że on to łyknął.
- Prosto i uczciwie. Żadnych wrzasków. Żadnego "To jakaś pomyłka, panie Charon!" - obrzucił nas spojrzeniem. - A jak umarliście, co?
Okey, nie sądziłam, że o to spyta. Na szczęście odezwał się Grover.
CZYTASZ
Angel - córka boga
FanfictionAngel była nazywana aniołem, choć tak naprawdę była tylko heroską. Dzieckiem od Wielkiej Trójki. Mimo tego znało ją zadziwiająco mało osób. Do czasu misji Percy'ego Jacksona, który okazał się jej bratem. Przestała być jedynaczką. Zaczęła rozmawiać...