Tej nocy spaliśmy w lesie, jakieś sto metrów od głównej szosy, na bagnistej polance, na której dzieciaki ewidentnie urządzały imprezy. Cała ziemia usłana była zgniecionymi puszkami po napojach i papierem po kanapkach.
Zabraliśmy od Cioci Em nieco jedzenia i koce, gdyż jak się okazało nasze plecaki zniknęły w tajemniczy sposób. Nie powiedziałam o tym reszcie, bo wiedziałam, że nie będą pocieszeni, że nie dopilnowałam naszych rzeczy. Sama byłam zła sama na siebie za to.
Nie rozpaliliśmy także ogniska, żeby wysuszyć ubrania. Erynie i Meduza zapewniły nam zbyt wiele przygód na jeden dzień i nie mieliśmy ochoty przyciągać kolejnych potworów. Już i tak wystarczyło mi, że byłam cała poobijana.
Po krótkiej naradzie, postanowiliśmy trzymać wartę, dla własnego bezpieczeństwa. Jako pierwszy, na ochotnika, zgłosił się Percy.
Annabeth stosunkowo szybko zwinęła się na kocu i, kiedy tylko położyła głowę na ziemi, zaczęła cicho pochrapywać. Grover podfrunął na swoich skrzydlatych butach na zwieszający się nisko konar drzewa. Oparł się o pień drzewa i wbił wzrok w nocne niebo. Percy siedział tuż obok niego, w dość podobnej pozycji. A ja natomiast usiadłam przy drzewie obok, a naprzeciw chłopaków, odchylając głowę do tyłu i opierając ją o korę. To był naprawdę ciężki dzień, a ja musiałam odpocząć. Chociażby pięć minut.
- Prześpijcie się. - usłyszałam w pewnym momencie głos Percy'ego. Spojrzałam na niego, dostrzegając, że patrzy to na mnie, to na Grovera. - Obudzę was w razie kłopotów.
- Napewno? Mogę z Tobą stanąć na warcie. - zaproponowałam. To nie był dla mnie większy problem, jedynie to, że naprawdę miałam ochotę położyć się i póki co nie wstawać. Mogłam się jednak przed tym powstrzymać.
- Nie ma takiej potrzeby. I tak już dużo dla mnie zrobiłaś. - odparł dwunastolatek, uśmiechając się lekko w moim kierunku. Odwzajemniłam jego gest i wstałam, otrzepując się z ziemi.
- No dobra. Ale budź mnie w razie czego. - powiedziałam, zabierając ze sobą koc, by się nim przykryć. Odwróciłam się, by podejść bliżej jasnowłosej, która już spała.
- Dobranoc.
- Dobrej nocy. - odpowiedziałam i odeszłam od nich kilka kroków.
Chwilę później ułożyłam się wygodnie na ziemi, przykrywając kocem. Podobnie jak Annabeth, od razu po położeniu głowy na ziemi, odpłynęłam.
~*~
Kiedy obudziłam się następnego dnia rano, Annabeth już nie spała. Leżała na ziemi, nieco zamyślona, ale dość szybko zauważyła, że się jej przyglądam.
- Cześć. - przywitała się krótko, wstając na równe nogi. Odpowiedziałam jej tym samym, również podnosząc się do góry.
- Hej, Angel.
- O, hej, Grover. - powiedziałam, zauważając Grovera, który właśnie podążał w naszym kierunku. - Jak się spało?
- Nie było źle, ale najlepiej też nie. - odparł, wzruszając ramionami. Już miałam coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał mi w tym głos dziewczyny.
- Ja idę po jakieś jedzenie, a wy się rozejrzyjcie.
I szybko odeszła w kierunku budynku należącego do Meduzy, bądź też - jak głosił szyld - do Cioci Em.
- A tej co się stało?
- Coś czuję, że ona jest na mnie o coś zła. Nie wiem, tylko o co.
~*~
Kucnęłam przy Percy'm i potrząsnęłam nim, by się obudził. Brunet niemal od razu otworzył oczy. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem.
- W końcu. - powiedziałam na przywitanie, podnosząc się na równe nogi. - Wstawaj, nie ma czasu.
- Jak długo spałem?
- Wystarczająco długo, żebym zdążyła przygotować śniadanie. - Annabeth rzuciła w chłopaka zabraną z baru Cioci Em torebką chrupek kukurydzianych o smaku serowym. - A Grover i Angel zdążyli zwiedzić okolicę. Przyprowadzili nawet przyjaciela.
Wskazała na satyra, który siedział po turecku na kocu kilka metrów dalej. Na jego kolanach siedział brudny, różowy pudel, którego przypadkiem spotkaliśmy w lesie.
Pies, kiedy tylko zobaczył Percy'ego, zaszczekał podejrzliwie.
- Nie, nie jest. - odpowiedział Grover do zwierzęcia. Spojrzałam w tamtym kierunku, a na mojej twarzy błądził delikatny uśmiech.
- Ty... Rozmawiasz z tym czymś?
Pudel warknął po pytaniu Jacksona.
- To coś... - ostrzegł go Grover, przenosząc na bruneta swój wzrok. - Jest naszym biletem na zachód. Bądź miły.
- Rozmawiasz ze zwierzętami?
Grover zignorował to pytanie. Jak z resztą my wszyscy.
- Percy, poznaj Storczyka. Storczyku, to jest Percy.
Dwunastolatek zaczął wpatrywać się zarówno we mnie, jak i Annabeth, zapewne w nadziei, że któraś z nas wybuchnie zaraz śmiechem. Ale żadna z nas tego nie zrobiła. Bo tu nie było nic do śmiechu.
- Nie zamierzam witać się z różowym pudlem. - oznajmił w końcu, wstając. - Spadaj.
- Percy. - zaczęła Annabeth. - My obie przywitałyśmy się z pudlem, to ty też się z nim przywitasz. - wskazała zarówno na mnie i na siebie. Pudel znów warknął, a niebieskooki natychmiast się z nim przywitał.
Grover opowiedział historię, jak to natknęliśmy się na Storczyka w lesie i zaczęliśmy - a bardziej on zaczął - rozmowę. Pies - jak sam powiedział - uciekł z bogatego domu w okolicy, a jego państwo wyznaczyli dwieście dolarów nagrody za jego znalezienie. Storczyk nie miał ochoty wracać do domu, ale był gotów to zrobić, jeśli miałby w ten sposób pomóc satyrowi. A także i nam, przy okazji.
- Skąd Storczyk wie o nagrodzie? - spytał Percy po wysłuchaniu całej historii.
- Przeczytał ogłoszenie. - odparł Grover, jakby to była najoczywistsza odpowiedź na świecie. - To chyba oczywiste.
- Jasne. - mruknął mój brat. - Co za głupek ze mnie.
- Plan jest taki: zwracamy Storczyka, bierzemy pieniądze i kupujemy bilety do Los Angeles. Proste. - wyjaśniła Annabeth swoim modelowym tonem stratega, na co tylko wywróciłam oczami. Czemu ona zawsze musi się tak rządzić? Okey, ja rozumiem, że jej matką jest Atena, no ale bez przesady.
- Koniec z autobusami. - zapowiedział ostrzegawczo Jackson. A ja przytaknęłam mu w duchu. Miałam dość autobusów, jak na tak krótki czas. O mało nie zginęliśmy będąc tam.
- Owszem. - potaknęła Annabeth, wskazując ręką w dół wzgórza, ku szynom kolejowym, których wczoraj nie było widać po ciemku, a które teraz można było doskonale zobaczyć. - Stacja jest kilometr stąd. Storczyk twierdzi, że pociąg na zachód odjeżdża w południe.
CZYTASZ
Angel - córka boga
Fiksi PenggemarAngel była nazywana aniołem, choć tak naprawdę była tylko heroską. Dzieckiem od Wielkiej Trójki. Mimo tego znało ją zadziwiająco mało osób. Do czasu misji Percy'ego Jacksona, który okazał się jej bratem. Przestała być jedynaczką. Zaczęła rozmawiać...