- A więc do rzeczy. - zagaił Tantal, kiedy rozmowy ucichły. - Kolejny wspaniały posiłek! W każdym razie tak mi donoszą.
Mówiąc to, przysunął się nieco w kierunku napełnionego znów talerza, jakby liczył na to, że jedzenie nie zorientuje się w jego zamiarach. Przeliczył się. Talerz odsunął się na drugi koniec stołu, kiedy tylko koordynator zajęć zbliżył się do niego na wyciągnięcie ręki.
- W pierwszym dniu mojego urzędowania chciałbym powiedzieć, jaką przyjemną karą będzie pobyt tutaj. - ciągnął Tantal. - W ciągu nadchodzących wakacji chciałbym podręczyć, ekhem, znaczy się, poznać każdego z was. Wszyscy wyglądacie całkiem apetycznie.
Skrzywiłam się. Ten koleś był obleśny, obrzydliwy. Nie podobał mi się w żadnym stopniu, a ja zaczynałam żałować, że w ogóle urodziłam się półbogiem.
Dionizos zaklaskał uprzejmie, a satyrowie zawtórowali mu niezbyt entuzjastycznymi owacjami. Tyson wciąż stał przy głównym stole, wyglądając dość nieszczęśliwie, ale ilekroć usiłował przesunąć się choć trochę na bok, Tantal wyciągnął go znów na środek.
- A teraz parę słów o zmianach w programie. - Tantal posłał nam krzywy uśmiech. - Wprowadzamy na nowo wyścigi rydwanów!
Przy wszystkich stolikach dały się słyszeć rozmaite pomruki: podniecenia, obawy, niedowierzania.
- Wiem doskonale, że zrezygnowano z tej dyscypliny ileś tam lat temu ze względu na, hmmm, problemy techniczne.
- Trzy wypadki śmiertelne i dwadzieścia sześć przypadków trwałego kalectwa. - zawołał ktoś od stolika Apollina.
- Tak, tak! - odparł Tantal. - Jestem jednakoż przekonany, że wszyscy przyłączycie się do mnie w radosnym powitaniu powrotu do tej tendencji obozowej. W każdym miesiącu zwycięzcy będą zagradzani złotym wieńcem laurowym. Rejestracja drużyn zacznie się jutro rano. Za trzy dni pierwszy wyścig. Zostaniecie zwolnieni z większości zwyczajnych obowiązków, żeby móc przygotować rydwany i wybrać konie. Och, czyżbym zapomniał wspomnieć, że zwycięski domek będzie zwolniony z robót porządkowych na miesiąc po wygranej?
Rozległy się podekscytowane okrzyki - zwolnienie z kuchni na cały miesiąc? Z czyszczenia stajni? On mówi poważnie?
I wtedy zaprotestowała ostatnia osoba, po której bym się tego spodziewała.
- Proszę pana! - zawołała Clarisse. Wyglądała na zaniepokojoną, ale wstała, żeby się wypowiedzieć. Niektórzy obozowicze parsknęli śmiechem na widok "MUCZYSZ, DZIEWCZYNO!" na jej plecach. - A co z obowiązkami patrolowymi? To znaczy, jeśli teraz porzucimy wszystko, żeby zajmować się rydwanami...
- Ach. Bohaterka dnia. - westchnął głośno Tantal. - Bohaterska Clarisse, która własnoręcznie pokonała dwa spiżowe byki!
Clarisse zamrugała i oblała się rumieńcem.
- No... Niezupełnie...
- I jaka skromna. - Tantal wyszczerzył zęby. - Nie przejmuj się, moja droga! To jest obóz letni. Mamy się tu wszyscy dobrze bawić, zgadza się?
- Ale sosna...
- A teraz. - przerwał jej Tantal, a kilkoro z rodzeństwa Clarisse usiłowało posadzić ją z powrotem na ławce. - Zanim przejdziemy do śpiewów i ogniska, jeszcze jedna drobna sprawa domowa. Percy Jackson i Annabeth Chase uznali z jakiegoś powodu za stosowne przyprowadzić tu to. - Tantal machnął ręką w stronę Tysona.
Wśród obozowiczów rozległy się niespokojne pomruki. Niektórzy rzucali w naszą stronę - w szczególności do Percy'ego - podejrzliwe spojrzenia. Chłopak ewidentnie miał ochotę zamordować Tantala.
- Rzecz jasna, cyklopi cieszą się opinią krwiożerczych potworów o bardzo maluch rozumach. - kontynuował koordynator. - W normalnych okolicznościach wypuściłbym tą bestię do lasu, żebyście mogli na nią polować z pochodniami i zaostrzonymi kijami. Ale kto wie? Może ten cyklop nie jest aż tak straszliwy jak większość jego braci? Dopóki nie okaże się godny zniszczenia, musimy go gdzieś przetrzymać! Rozważałem umieszczenie go w stajni, ale konie mogłyby się poczuć nieswojo. Może więc domek Hermesa?
Przy stoliku Hermesa zapadło milczenie. Travis i Connor Hood nagle zaczęli przejawiać wielkie zainteresowanie obrusem. Nie mogliśmy mieć do nich pretensji. Domek Hermesa i tak zawsze był przepełniony. Nie mieliby gdzie wcisnąć tego dwumetrowego cyklopa.
- Ejże. - zadrwił z nich Tantal. - Cyklop powinien być zdolny do wykonywania prostych zadań. Ktoś ma pomysł, gdzie można go trzymać?
Nagle wszyscy westchnęli głośno.
Zaskoczony Tantal odsunął się od Tysona jak oparzony. A ja wraz z Percy'm zaczęliśmy gapić się z niedowierzaniem w jasnozielone światło mające zmienić nasze dotychczasowe życie - podobnie jak moje rok wcześniej. Jaśniejący hologram, który rozbłysnął właśnie nad głową Tysona oznaczał jedno.
Nad jego głową wirował zielony trójząb - ten sam znak, który pojawił się nade mną kilka lat wcześniej i nad Percy'm, kiedy Posejdon rok temu uznał go za swojego syna.
Nastąpiła chwila pełnej zaskoczenia ciszy.
Uznanie za dziecko boga to szczególna chwila. Niektórzy obozowicze czekają na nią latami na próżno. Kiedy ostatniego lata Jacksona uznał Posejdon, wszyscy przyklękli z szacunkiem. Ale teraz wszyscy poszli w ślady Tantala, a on sam wybuchnął gromkim śmiechem.
- Doskonale! Teraz przynajmniej wiemy, gdzie umieścić bestię! Bogowie, nawet dostrzegam rodzinne podobieństwo!
Śmiali się wszyscy z wyjątkiem Annabeth, Matta i kilkorga bliższych kumpli Percy'ego.
Tyson zdawał się nie zauważać tego wszystkiego. Był zbyt zdumiony, usiłując odgonić błyszczący trójząb, który właśnie gasł nad jego głową, a przy tym zbyt niewinny, żeby zrozumieć, jak bardzo wszyscy się z niego naigrawają i jak bardzo okrutni bywają ludzie.
Ale ja zrozumiałam.
Od tej chwili miałam w domku kolejnego współlokatora. Wraz z Percy'm mieliśmy potwora za przyrodniego brata.
CZYTASZ
Angel - córka boga
FanficAngel była nazywana aniołem, choć tak naprawdę była tylko heroską. Dzieckiem od Wielkiej Trójki. Mimo tego znało ją zadziwiająco mało osób. Do czasu misji Percy'ego Jacksona, który okazał się jej bratem. Przestała być jedynaczką. Zaczęła rozmawiać...