rozdział 50

118 7 2
                                    

Następne kilka dni było autentyczną torturą, zgodnie z życzeniem Tantala.

Najpierw Tyson sprowadził się do domku Posejdona, chichrając się co piętnaście sekund i powtarzając pod nosem: "Percy jest moim bratem?" i "Angel jest moją siostrą?", jakby wygrał los na loterii.

Percy nieustannie mówił mu, że to jest jest takie proste, ale nie dało mu się tego wytłumaczyć. Był wniebowzięty. A ja mimo tego, że nie traktowałam go jakoś gorzej od reszty, to jednak czułam się z tym źle, byłam zażenowana tym wszystkim...

Mój ojciec, ten wszechpotężny Posejdon, zakochał się w jakiejś bogince przyrody, a Tyson był owocem tego związku. Niby wiedziałam sporo o cyklopach, pamiętałam, że często bywali dziećmi Posejdona, to jednak zawsze zastanawiałam się, co czyniło z nich moją... Przyznajmy szczerze, rodzinę. Dopóki Tyson nie zaczął sypiać na sąsiednim łóżku.

No i te wszystkie komentarze innych obozowiczów. Miałam ich serdecznie dość, ale nawet jeśli temu zaprzeczaliśmy z Percy'm, to nie dało się ukryć, że jednak tą rodziną byliśmy - czy tego chcieliśmy, czy też nie.

- Angel?

- Nic nie mów, Matt, proszę.

Chłopak usiadł koło mnie na piasku i, tak jak ja, zaczął wpatrywać się w spokojną taflę wody.

Matt nieustannie próbował odciągnąć moje myśli od zaistniałej sytuacji, co nawet mu się udawało. Ale później znów wracałam do domku i wszystko wracało. Od tego nie dało się uciec.

~*~

Każdego dnia po obiedzie chodziłam z Percy'm na arenę, gdzie ćwiczyliśmy z domkiem Apollina. Oboje byliśmy dobrzy w szermierce, a ja lubiłam pokonywać Matta za każdym razem. Podobno z Jacksonem byliśmy najlepsi od stu lat, może z wyjątkiem Luke'a.

Matt też często zabierał nas na lekcje strzelania z łuku - bo stwierdził, że może się to nam przydać. Mi jeszcze szło całkiem znośnie, kilka razy strzeliłam w sam środek, ale Percy'emu szło zawsze fatalnie. Twierdził, że bez Chejrona nie było to samo.

Wielokrotnie chciałam też iść na patrol graniczny - kilka razy pilnowałam obozu - ale Matt za każdym razem zabraniał mi tam chodzić, bo, jak to stwierdził, chciał mieć mnie w całości. Tantal nalegał, abyśmy dali sobie wszyscy spokój z pilnowaniem obozu, to i tak część uczestników pokryjomu robiła to nadal według planu ułożonego zgodnie z naszymi przerwami między zajęciami.

W nocy przed wyścigiem Tyson i Percy skończyli pracę nad swoim rydwanem. Z ich opowiadań był naprawdę świetny. Podobno Tyson wykonał metalowe części w kuźni zbrojowni, a Percy wypolerował drewno i złożył pojazd w całość. Niby był niebiesko-biały, wymalowany po bokach w morskie fale, a na przodzie miał rysunek trójzębu.

Kiedy wrócili w nocy do pokoju, ja wciąż nie spałam. Posłałam im tylko uśmiech, a kiedy wszyscy położyliśmy się w końcu do łóżek, Tyson zwrócił się do Percy'ego:

- Jesteś zły?

- Nie. Nie jestem zły.

Tyson leżał na swoim łóżku w ciemności i milczał. Był zdecydowanie za wysoki na te materace. Kiedy wyciągał nogi, jego stopy wystawały poza ramę.

- Jestem potworem.

- Nie mów tak.

- Ale to nic. Będę dobrym potworem. Wtedy nie będziesz musiał być na mnie zły.

Percy odwrócił się nagle w moją stronę, najwyraźniej nie wiedząc, co odpowiedzieć. Patrzył na mnie przez chwilę, jakby chciał dowiedzieć się, co ja myślę na ten temat, jednak żadne z nas nie odezwało się więcej.

Angel - córka bogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz