Następne kilka dni było autentyczną torturą, zgodnie z życzeniem Tantala.
Najpierw Tyson sprowadził się do domku Posejdona, chichrając się co piętnaście sekund i powtarzając pod nosem: "Percy jest moim bratem?" i "Angel jest moją siostrą?", jakby wygrał los na loterii.
Percy nieustannie mówił mu, że to jest jest takie proste, ale nie dało mu się tego wytłumaczyć. Był wniebowzięty. A ja mimo tego, że nie traktowałam go jakoś gorzej od reszty, to jednak czułam się z tym źle, byłam zażenowana tym wszystkim...
Mój ojciec, ten wszechpotężny Posejdon, zakochał się w jakiejś bogince przyrody, a Tyson był owocem tego związku. Niby wiedziałam sporo o cyklopach, pamiętałam, że często bywali dziećmi Posejdona, to jednak zawsze zastanawiałam się, co czyniło z nich moją... Przyznajmy szczerze, rodzinę. Dopóki Tyson nie zaczął sypiać na sąsiednim łóżku.
No i te wszystkie komentarze innych obozowiczów. Miałam ich serdecznie dość, ale nawet jeśli temu zaprzeczaliśmy z Percy'm, to nie dało się ukryć, że jednak tą rodziną byliśmy - czy tego chcieliśmy, czy też nie.
- Angel?
- Nic nie mów, Matt, proszę.
Chłopak usiadł koło mnie na piasku i, tak jak ja, zaczął wpatrywać się w spokojną taflę wody.
Matt nieustannie próbował odciągnąć moje myśli od zaistniałej sytuacji, co nawet mu się udawało. Ale później znów wracałam do domku i wszystko wracało. Od tego nie dało się uciec.
~*~
Każdego dnia po obiedzie chodziłam z Percy'm na arenę, gdzie ćwiczyliśmy z domkiem Apollina. Oboje byliśmy dobrzy w szermierce, a ja lubiłam pokonywać Matta za każdym razem. Podobno z Jacksonem byliśmy najlepsi od stu lat, może z wyjątkiem Luke'a.
Matt też często zabierał nas na lekcje strzelania z łuku - bo stwierdził, że może się to nam przydać. Mi jeszcze szło całkiem znośnie, kilka razy strzeliłam w sam środek, ale Percy'emu szło zawsze fatalnie. Twierdził, że bez Chejrona nie było to samo.
Wielokrotnie chciałam też iść na patrol graniczny - kilka razy pilnowałam obozu - ale Matt za każdym razem zabraniał mi tam chodzić, bo, jak to stwierdził, chciał mieć mnie w całości. Tantal nalegał, abyśmy dali sobie wszyscy spokój z pilnowaniem obozu, to i tak część uczestników pokryjomu robiła to nadal według planu ułożonego zgodnie z naszymi przerwami między zajęciami.
W nocy przed wyścigiem Tyson i Percy skończyli pracę nad swoim rydwanem. Z ich opowiadań był naprawdę świetny. Podobno Tyson wykonał metalowe części w kuźni zbrojowni, a Percy wypolerował drewno i złożył pojazd w całość. Niby był niebiesko-biały, wymalowany po bokach w morskie fale, a na przodzie miał rysunek trójzębu.
Kiedy wrócili w nocy do pokoju, ja wciąż nie spałam. Posłałam im tylko uśmiech, a kiedy wszyscy położyliśmy się w końcu do łóżek, Tyson zwrócił się do Percy'ego:
- Jesteś zły?
- Nie. Nie jestem zły.
Tyson leżał na swoim łóżku w ciemności i milczał. Był zdecydowanie za wysoki na te materace. Kiedy wyciągał nogi, jego stopy wystawały poza ramę.
- Jestem potworem.
- Nie mów tak.
- Ale to nic. Będę dobrym potworem. Wtedy nie będziesz musiał być na mnie zły.
Percy odwrócił się nagle w moją stronę, najwyraźniej nie wiedząc, co odpowiedzieć. Patrzył na mnie przez chwilę, jakby chciał dowiedzieć się, co ja myślę na ten temat, jednak żadne z nas nie odezwało się więcej.
CZYTASZ
Angel - córka boga
FanfictionAngel była nazywana aniołem, choć tak naprawdę była tylko heroską. Dzieckiem od Wielkiej Trójki. Mimo tego znało ją zadziwiająco mało osób. Do czasu misji Percy'ego Jacksona, który okazał się jej bratem. Przestała być jedynaczką. Zaczęła rozmawiać...