rozdział 34

174 8 0
                                    

Wysoko w mroku nad blankami krążyły Erynie. Zewnętrzny mur fortecy lśnił czernią, a wysoka na dwa piętra spiżowa brama stała otworem.

Kiedy podeszliśmy bliżej, można było zobaczyć płaskorzeźby związane ze śmiercią, które ozdabiały bramę. Niektóre całkiem nowoczesne: wybuch bomby atomowej nad miastem, okopy pełne żołnierzy w maskach gazowych, szeregi ofiar głodu w Afryce, stojących z pustymi miseczkami w rękach - a jednak wszystkie wyglądały tak, jakby wyryto je w spiżu tysiące lat temu.

Wewnątrz, na dziedzińcu, znajdował się najdziwniejszy ogród świata. Wielobarwne grzyby, trujące krzewy i dziwaczne fosforyzujące rośliny żyły tu bez światła słonecznego. Zamiast kwiatów kolorowe kamienie: rubiny wielkości pięści, kiście nieobrobionych diamentów. Tu i ówdzie stały ogrodowe posągi Meduzy, przypominające skamieniałych gości na przyjęciu. Dzieci, satyrowie i centaury - wszyscy uśmiechali się groteskowo.

W samym środku ogrodu znajdował się zagajnik granatów, których jasnoczerwone kwiaty lśniły niczym neony w ciemności.

- Ogród Persefony. - powiedziała Annabeth. - Chodźmy stąd.

Wiedziałam, dlaczego nie chciała się zatrzymywać. Cierpki zapach granatów był przytłaczający. Od razu chciało się zasmakować owoców, ale historia Persefony - którą tak dobrze znałam - sprawiała, że odechciało mi się jedzenia. Jeden kęs podziemnego jedzenia i nigdy byśmy się stąd nie wydostali.

Percy prędko odciągnął Grovera, który gotów był sięgnąć po wielki soczysty owoc.

Wspięliśmy się na schody pałacu pomiędzy czarne kolumny, przeszliśmy przez portyk z czarnego marmuru i znaleźliśmy się w domu Hadesa. Posadzka w holu wejściowym była z polerowanego spiżu, który zdawał się wrzeć w odbijającym się świetle pochodni. Za dach służyło gdzieś wysoko w górze skaliste sklepienie groty. Chyba nie musieli się tu przejmować deszczem.

Przy wszystkich drzwiach stały wojskowo ubrane szkielety. Niektóre miały greckie zbroje, inne czerwone brytyjskie mundury, jeszcze inne panterki i podarte Amerykańskie flagi na ramionach. W rękach trzymały włócznie, muszkiety luz uzi. Żaden nas nie zaczepił, ale ich puste oczodoły powiodły za nami wzrokiem, kiedy ruszyliśmy korytarzem ku wielkim drzwiom na jego drugim końcu.

Tych drzwi pilnowali komandosi. Wyszczerzyli do nas zęby, zaciskając dłonie na przewieszonych przez piersi granatnikach przeciwpancernych.

- Wiecie co? - odezwał się pod nosem Grover. - Założę się, że Hades nie musi się przejmować akwizytorami.

- Dobra. - powiedział Percy. - Chyba powinniśmy... Zapukać?

Przez korytarz przeleciał gorący powiew i drzwi się otwarły. Strażnicy odsunęli się na bok.

- Myślę, że to oznacza zaproszenie do środka. - powiedziała Annabeth.

- Niewątpliwie. - dodałam.

W sali za drzwiami znajdował się tron, na którym zasiadał Hades. Nie zmienił się zbytnio od poprzedniego razu, gdy go widziałam.

Miał trzy metry wzrostu, poza tym miał na sobie szatę z czarnego jedwabiu i koronę ze złotego filigranu. Jego skóra była biała jak u albinosa, a długie do ramion włosy czarne jak smoła. Nie był tak potężnie zbudowany jak Ares, a mimo to promieniował potęgą. Siedział w swobodnej pozie na swoim tronie z ludzkich kości i wydawał się gibki, pełny gracji i niebezpieczny jak pantera.

Pan Umarłych miał we wzroku coś, co przypominało mi widziane niegdyś portrety Napoleona, Hitlera i tych przywódców - terrorystów, którzy nakazują innym wysadzić się w powietrze. Hades miał to samo świdrujące spojrzenie, ten sam rodzaj straszliwej, magnetycznej charyzmy.

- Odważyłeś się tu przyjść, synu Posejdona. - odezwał się głębokim głosem. - Po tym, co mi zrobiłeś, to naprawdę wielka odwaga. A może jesteś po prostu głupcem.

Percy zrobił krok do przodu.

- Panie i Wuju, mam do ciebie dwie prośby.

Hades uniósł brew. Kiedy wychylił się na swym tronie, w fałdach jego szat pojawiły się cienie twarzy, udręczeni twarzy, jakby ten ubiór został uszyty z dusz uwięzionych na Równinie, wyrywających się na wolność.

- Tylko dwie prośby? - spytał Hades. - Cóż za arogancja, dziecko. Po tym, co zrobiłeś, jeszcze ci mało? Mów zatem. Mogę jeszcze przez chwilę dać ci pożyć.

Percy nabrał powietrza do płuc.

Tuż obok tronu Hadesa stał jeszcze jeden, znacznie mniejszy. Miał kształt czarnego kwiatu ze złoceniami. Należał do Persefony, a zazwyczaj zdarzało jej się łagodzić humory małżonka. Ale teraz było lato. Persefona przebywała właśnie w słonecznym świecie wraz ze swoją matką, boginią plonów Demeter. To jej obecność, a nie obrót planety, wpływa na pory roku.

- Zanim zaczniesz mówić, chłopcze... - odezwał się znowu Hades. Jego wzrok szybko mnie zarejestrował. - Co robi anioł w piekle?

Poprawiłam włosy, kątem oka spoglądając na moich przyjaciół. Czułam jego przeszywający wzrok na sobie. Ich z resztą też.

- Witaj, wujku. - przywitałam się. - Miło mi znów cię widzieć.

- Twoja matka ostatnio o ciebie pytała.

Serce zabiło mi nieco mocniej. Nie zapomniałam, że ona gdzieś tutaj była. Wiedziałam, że mogliśmy ją spotkać w każdej chwili. Hades dobrze ją traktował.

- Mama. - powiedziałam cicho. - Wszystko z nią w porządku?

- Sama możesz się przekonać. - odparł jedynie.

Nagle przez drzwi weszła kobieta, tak bardzo przypominająca mnie. Nie zmieniła się, wciąż była taka sama. I wciąż patrzyła na mnie z miłością.

- Angel.

Nie patrzyłam, że jestem obserwowana. Po prostu podbiegłam do kobiety i przytuliłam ją mocno. To był trzeci raz od sześciu lat, odkąd zmarła i kiedy ją widziałam po raz ostatni żywą.

- Tak tęskniłam. - wyszeptałam.

- Ja też, Skarbie. Ja też. - powiedziała cicho.

- Angel, czy to..? - zaczął Percy. Jedynie Grover wiedział, że moja mama była w Podziemiu, w Królestwie Hadesa.

- Tak, Percy. To moja mama. - odpowiedziałam mu, odsuwając się od kobiety i wskazując na nią dłonią. - Mamo, to jest mój brat, Percy Jackson. - dodałam, pokazując na chłopaka. - Annabeth Chase. - wskazałam dziewczynę, która uśmiechnęła się delikatnie. - I Grover.

- Dzień dobry, proszę pani. Miło nam panią poznać. - odezwała się Annabeth.

- Mi was także. - powiedziała Agnes Rossi.

- Naprawdę, nie chcę wam przerywać, ani nic, ale... Wróćmy do tematu. Nie mam całego dnia.

Całą piątką przenieśliśmy wzrok na Hadesa, który przez cały ten czas przyglądał się nam.

Angel - córka bogaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz