Rozdział 10

317 30 3
                                    

-.Załatwiłam ci wyjazd na 3 dni z obozu!  - No nie. Ann mnie ratuje.Lece się pakować .Wyjęłam z pod łóżka mój plecak i uśmiechnęłam sie szeroko. - Nie tak szybko.. ktoś pojedzie z tobą i nie wracasz do siebie tylko wynajmujesz pokój w hotelu.
-.Czemu ?
-.Potwory tam grasują. No chyba ,że chcesz się narazić.
-Nie. Kto ze mną jedzie? 
-Dowiesz się przed wyjazdem, pakuj się .

No to są jakieś żarty!  Mam z nim jechać?  No fajnie jeszcze nas zaleje.. -Tylko nie ty..
- Też się ciszę ,że cię widzę. - Fajnie bardzo. Wsiadłam do jeep'a ,do uszu włożyłam słuchawki i głowę oparłam o szybe.

-Jesteśmy ,wysiadaj. -otworzyłam drzwi i pędem pobiegłam do bagażnika. Chwyciłam plecak a gdy wyciągnęłam rękę po futerał ktoś mi go świsnął sprzed nosa.
-.Oddaj to.
-Już ci wniosę.
-Puść to i nie dotykaj. Nikt nie będzie dotykał mojej gitary. - powiedziałam z zaciśniętymi zębami. Luke jak to Luke nie posłuchał i poszedł z moją gitarą do apartamentu. -czego nie rozumiesz w słowie puść? 
-Wszystkiego. Trzymaj już sobie tą gitarkę.

Oparłam instrument o ścisnę i rzuciłam się płasko na łóżko rozkładając ręce na boki. 
- będziesz teraz tak leżeć? 
- No. Co w tym złego? 
-Nic. Myślałem że chcesz się spotkać z kimś. - O luju!  Która godzina? 
-13;46 - szybko wstałam, założyłam moje buty i wzięłam się za poszukiwanie telefonu którego mogę używać przez te 3 dni.
-Zawiozę cię. Tylko chwile poczekaj.  

-Molly !
-Jesteś!  A to kto?  -wskazała ruchem ręki na mojego towarzysza .
- Luke. Nie zwracaj na niego uwagi.
-Okay. Na plażę? 
-Na plażę. -chwyciłam Molly pod ramię i ruszyliśmy na plaże.

Na plaży nie było w prawdzie nikogo. Mogliśmy mieć całą ją dla siebie.
-Chodź pływać !
-Nie. Ja posiedzę na pomoście.
-Dobra jak chcesz ale wiedz że i tak wylądujesz w wodzie. - Nie mam zamiaru pływać. Nienawidzę wody. Obrzydza mnie.
- No chodź no.. woda jest ciepła a ty nie chcesz do niej wejść.
-Ugh. Dobra. - woda była zimna, wręcz lodowata. - przecież to jest zimne! 
-ciepłe jest co ty chcesz - Molls zaśmiała się lekko i odpłynęła trochę dalej.
- Jak będę chora to twoja wina! 

Rozdział miał być wczoraj jest dziś. Były problemy z wattpadem a gdy chciałam poprawić to zniknęła połowa rozdziału. 

Apollo is my fatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz