Prolog

1K 57 4
                                    

Thalia. Czy coś mi to mówi? Może. Nie jestem pewna. Wiem tyle, że jestem w przeraźliwie białym pokoju. Wiem tyle, że słyszę pikanie i krzątanie się po nim. Wiem tyle, że ktoś tu jest. Ale nie wiem kto.
-Mamo? - Pytam słabym i cichutkim głosem na który jedynie było mnie stać.
- Thalia.. - A więc to moje imię. Nie wiem dlaczego zawołałam mamę. To jedyna osoba która mi przyszła na myśl. - Dziecko. Już się obudziłaś. - Powiedziała. - Myślałam, że się nie wybudzisz - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.
- Jestem tu. Żyje. Tylko nadal się zastanawiam co się stało.
- Och.. Miałaś wypadek na koniu. Spadłaś nieszczęśliwie. - Na koniu?  Ja jeżdżę? - A..co się dokładnie stało? 
- Zjechałaś nam z siodła i upadłaś prosto na plecy. Masz je tylko zbite.
- Dobrze. Kiedy wychodzę? 

****

-Musisz na okres wakacji wyjechać na obóz. Będę na delegacji a tobą nie ma się kto zająć. Po powrocie do domu spakujesz najpotrzebniejsze rzeczy i jeszcze dzisiaj tam cię zawiozę.

-Ale ja umiem o siebie zadbać mamo, nie jestem mała.

-Ja rozumiem ale to nie w tym rzecz.Ominęłam pewien temat.A mianowicie to że jesteś w niebezpieczeństwie, tam nic ci nie będzie grozić.Potwory, one cię tropią Thalia!

-Mamo,nie bądź śmieszna! Potwory NIE ISTNIEJĄ. -prychnęłam z poirytowania.Jakie do cholery potwory,mama za dużo greckich mitów ze mną czytała..

-Nie żartuję. Dowiesz się w swoim czasie.

-Jasne...

Potwory,tropienie,co jeszcze...

Apollo is my fatherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz