Rozdział 3.

119 6 0
                                    

Od tamtej rozmowy wcale się nie dziwiła żadnemu facetowi, że nie miał ochoty spędzać z nią czasu. Z jednej strony udaje cichą i pokorną, a następnie potrafi wybuchnąć jak wulkan, jest zafiksowana na punkcie dzieci i interesuje się ludzką psychiką. Taki człowiek nigdy nie będzie normalny i nie ma szans na zwyczajne, towarzyskie życie.

W przeciągu tygodnia co kilka godzin dostawała od Olka SMS-y, w których ją przepraszał. W końcu i ona sama zrozumiała, że nie chciał jej urazić, a ona wszystko źle zinterpretowała i dopisała w głowie o wiele słów za dużo. Nie miała ochoty rozmawiać z nim, ale chciała jedynie był dał jej spokój swoimi wiadomościami. Okazał się zbyt nachalnym gościem, który nie wie czym jest umiar.

Dopiero w niedzielę wieczorem odpisała mu krótko

"To ja przepraszam, źle wszystko zrozumiałam. Nie myśl więc, że jestem jakąś niestabilną emocjonalnie wariatką, po prostu niektóre wydarzenia z przeszłości nadal siedzą mi mocno w głowie. Miłego treningu"

Gdyby mogła tylko zobaczyć jego minę, gdy odczytał SMSa... Wrzask można było usłyszeć w całym domu. Chciał od razu się z nią skontaktować, ale stwierdził, że najlepiej będzie, jak poczeka i dopiero po Wielkanocy postanowi ponownie spotkać się z Igą. Mimo kłótni i kilku źle wypowiedzianych słów, pragnął jeszcze raz ją zobaczyć i zadać jej kilka nurtujących go pytań, w końcu była w jego oczach ekspertką od ludzkiej psychiki, więc kto jak nie ona mogła mu pomóc?

***

Wielkanoc w domu Zielińskich nie różniła się niczym od dnia powszedniego. W Wielki Czwartek po południu, stary, czarny, obstrupiały autobus zatrzymał się na przystanku w miejscowości Leszczyny Małe. Po chwili drzwi zatrzasnęły się z hukiem i w szczerym polu z małą torbą podróżną stała Iga.

Nie miała najmniejszej ochoty, by przyjeżdżać do rodziców na święta. Nigdy nie czuła tej magii, o której mówili wszyscy wokół. Święta w jej domu przebiegały w dość nerwowej atmosferze, gdzie ojciec leżał gdzieś w rowie pijany, a potem wracał i awanturował się, bijąc wszystkich, jak leci, nie oszczędzając nikogo.

W tym roku matka zapewniła ją, że ojciec się opamiętał, lecz po chwili gdy minęła go na drodze, wzruszyła bezemocjonalnie ramionami. Szedł, zataczając coraz większe kręgi. Ubrany w szare dresy, które spadały mu z tyłka, w dodatku białej podkoszulce i brudnej koszuli flanelowej w czerwoną kratkę, nie poznał własnej córki. Był pijany, mówił coś sam do siebie pod nosem, aż w końcu wpadł do rowu i tam zasnął.

Iga widziała całe to zajście, ale nie miała nawet odwagi podejść do niego i pomóc. Co miałaby powiedzieć : "Tato, wstawaj?" Czy może "Ty pijaku, wstawaj?", albo bez słowa pomóc mu wyjść z głębokiego rowu?

Gdy dotarła do rodzinnego domu, jej rodzeństwo wybiegło Idze na przywitanie. Ciężko było wszystkich przytulić, lecz pierwsze podbiegł do niej Emil. Jej ukochany brat, który już za miesiąc miał pisać maturę i jak sam zapowiedział, wyjeżdża jak najdalej od ojca i tej przeklętej rodziny.

- Widziałaś ojca? - szepnął jej do ucha, gdy trwali w długim uścisku

- Tak, leży w rowie pijany.

- W sumie żadna nowość - wzruszył ramionami i zabrał od Igi torbę.


Następnie pozostałe rodzeństwo podbiegło do swojej najstarszej siostry, by ją powitać. Widziała, że każda jej wizyta w rodzinnym domu przynosi wszystkim ukojenie. Nikola, która miała już 13 lat, czekała z utęsknieniem na siostrę, by nadal przekonywać ją, by mogła z nią pojechać do Łodzi. Maria - 10 lat i Joasia - 8 lat , widziały w starszej siostrze duchową przewodniczkę, to ona się nimi zajmowała, gdy matka wylądowała w szpitalu po dotkliwym pobiciu przez ojca. Grzesiek, który we wrześniu skończy 7 lat, nie był mocno związany z siostrą, tak samo jak Kasia - 5 lat i Judyta - 4 lata. Jeśli chodzi o Stasia - 3 latka, Iga nigdy nie ukrywała, że kochała, wręcz jak swoje dziecko. W końcu to ona odbierała poród, gdy brat przychodził na świat, bo nikt nie chciał zawieźć matki do szpitala, tłumacząc się, że skoro sama się dała mężowi, by tyle dzieci jej narobił, to powinna sobie radzić. Przy narodzinach dwuletniego Marianka Igi nie było, a Matylda pojawiła się na świecie 10 miesięcy temu, gdy Iga pisała egzaminy w letniej sesji...

Mecz życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz