Rozdział 14.

110 5 0
                                    


- Dlaczego od operacji nadwyrężał pan dłoń? - usłyszał po prześwietleniu zniewalające pytanie

-  Robiłem to co zwykle, starałem się unikać nadmiernego wysiłku - skłamał w żywe oczy

- Niech pan mi nie mydli oczu - spojrzała na niego złowrogo niska blondynka, która przyglądała się zdjęciu rentgenowskiemu - Pan tutaj miał przyjść wypoczęty po weekendzie.

- I taki przyszedłem - uśmiechnął się łobuzersko.

- No cóż, nie moja sprawa, niech pan mówi co chce, ale lekarz uprzedzał, że każde nadwyrężenie i obciążenie dłoni może skutkować dłuższą rehabilitacją, a jak widzę tutaj w dokumentacji, pan jest zdeterminowany, bo odbyło się to bardzo szybko.

- Tak - odpowiedział od razu. - Jeszcze igrzyska nie są przekreślone.

- Jak pan chce to pogodzić?

- Hmm? - zapytał zaciekawiony

- Treningi z powrotem do zdrowia i szansą wyjazdu na igrzyska?

- Mam nadzieję, że pani mi w tym pomoże - znów podziałał na nią swoim urokiem osobistym.

- Niech pan się tak nie uśmiecha, bo inaczej będziemy rozmawiać - ucięła krótko rozmowę i po chwili przystąpiła do pierwszej sesji rehabilitacyjnej.


Olek nie chciał zwlekać z rehabilitacją, powrót do pełnej sprawności był na wyciągnięcie ręki, a termin Igrzysk gonił go każdego dnia z zawrotnym tempem. Był pewny, że jeszcze uda mu się do Tokio pojechać i pokazać pozostałym, gdzie tak naprawdę jest ich miejsce. Miał to do udowodnienia nie tylko sobie...

***

Dlaczego przestała utrzymywać z nim kontakt od ponad 3 tygodni? Sama nie mogła sobie odpowiedzieć na to pytanie. Jedyne czego pragnęła, to ciszy, spokoju, a najlepiej śmierci...

Od feralnego wieczoru w ośrodku pomocy społecznej minął prawie miesiąc. Tyle samo co od "prawie" pocałunku z Olkiem. Co się zmieniło tego dnia w życiu Igi? WSZYSTKO.

Najpierw towarzyszyły jej wyrzuty sumienia - dlaczego to właśnie do Olka tak bardzo emocjonalnie się zbliżyła? Dlaczego jedynie przy nim czuła się bezpieczna? Czy nie daje mu sygnałów, które mógł źle zinterpretować? Czy ona tego pragnęła? Czy nie zrobiła sobie i jemu zgubnej nadziei?

Nie chciała się do niego zbliżać... Każdego dnia ,stojąc przed lustrem bez ubrań, płakała. Widząc swoje fioletowe wręcz piersi i ogromny znak na szyi, miała ochotę zamknąć oczy i nigdy ich nie otworzyć. Czuła się podle. Czuła, że straciła godność. Czy wyolbrzymiała? Możliwe... Przez ten czas przeczytała wiele różnych artykułów i wypowiedzi kobiet, które były brutalnie zgwałcone. Niekiedy bywały nieświadome tego, co się stało - zostały wtedy dotkliwie pobite lub upite. Widziała zdjęcia, a tak naprawdę zerkała na nie kątem oka, ponieważ widząc ogromne siniaki i zadrapania, doznawała odruchu wymiotnego połączonego ze wspomnieniami.

Nie potrafiła nikomu zaufać. Dlaczego więc wtedy pojechała do jego domu? Był przy niej... Przy nim czuła się bezpieczna, a w jego ramionach zapominała o całym świecie. Ale znów w głowie pojawiał się dylemat - DLACZEGO ZAUFAŁA WŁAŚNIE JEMU? A gdyby teraz ich znajomość przybrała inne tempo? Przecież to przy nim poczuła "motylki w brzuchu". Wiązało się to jednak z czymś najbardziej dla niej zakazanym - dotykiem. O ile ich przytulanie , dość przyjacielskie, nie wzbudzało w niej podejrzeń, tak gdy przyciskał ją mocniej do piersi lub pocałował w czoło.... Czuła rozsadzają ją od środka energię, ale i strach.... Bo co jeśli kiedyś zrobiłby coś bez jej zgody? NIE... Olek taki nie był... Ale Mateusz też nie wydawał się jej być groźny, a zrobił jej najgorsze świństwo, jakie można uczynić kobiecie...

Mecz życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz