Rozdział 32.

25 5 3
                                    


Czasami miała wrażenie, że jej życie to tylko okropny sen, który zaraz minie. Innym razem wyobrażała sobie, że jest główną bohaterką sensacyjnego filmu, po zakończeniu którego porzuci swoją rolę i wróci do codzienności. Wszystko wydawało się tak nierealne, bo jak ktoś taki jak ona mógł mieć tyle problemów spowodowanych tylko tym, że była sobą...

W życiu Igi nie było już żadnych wzlotów. Po każdej sytuacji upadała coraz niżej, zastanawiając się, gdzie znajduje się granica ostatecznego bólu i upodlenia, ale czy ktoś kiedykolwiek ją wyznaczył?

Gdy znalazła się z Aleksandrem na komisariacie, wystraszyła się panującego w tym miejscu chłodu i braku zrozumienia. Przed oczami znów miała ten okropny wieczór, kiedy przyjechała do tego miejsca wraz z Zarzyckim. Chociaż czuła wtedy jego nieodzowne wsparcie, podświadomość podpowiadała jej, że sprawa ta skończy się pomyślnie. Dzisiaj nie miała takiej pewności..

Bo dzisiaj nie tylko ona potrzebowała zrozumienia i ochrony. Oboje stali się ofiarami kogoś, kto chciał ich zniszczyć, a tak naprawdę nie byli w stanie tego pojąć. Ranili siebie, uważając, że jedno z nich ma gorzej.

***

Jak się okazało, w środku czekał już na nich adwokat Olka. Wysoki, całkiem przystojny mężczyzna o kręconych czarnych włosach, podniósł się machinalnie z krzesła, po czym wyprostował swoją marynarkę i podał rękę Zarzyckiemu. Przywitali się krótkim "cześć", a następnie zwrócili wzrok na Igę.

- Pozwól, Marcinie, że ci przedstawię moją narzeczoną - Igę Zielińską.. - zwrócił się do swojego dobrego znajomego - Igo, to jest Marcin Podkowiński, pomoże nam.

- Marcin Podkowiński - przedstawił się szarmancko, ujmując delikatną dłoń dziewczyny i przystawiając ją sobie do ust. W geście tym, pełnym troski i zrozumienia, nie spuścił z niej wzroku, co od razu przykuło uwagę Olka. Postanowił on jednak nie reagować - ufał nie tylko jej, ale i sobie

- Iga Zielińska, miło mi - zareagowała dość chłodno, ku wyraźnie uciesze Zarzyckiego.

- Aleksander nie wyjaśnił mi zbytnio, co się dzieje, ale rozumiem, że sprawa jest poważna - spojrzał niepokojąco na narzeczonych

- Tak - odparł lekko przyciszonym głosem - Iga dostała wiele niestosownych wiadomości i jest ofiarą.


Ofiarą mojego egoizmu, braku zrozumienia i tego, że chciałbym kiedyś pokochać kogoś bez konsekwencji. - chciał dodać, lecz zawiedziony wzrok dziewczyny sprawił, że nie mógł udawać bycia słabszym... Teraz, kiedy z trudem wspierała się na jego ramieniu, objął ją mocniej i przyciągnął ku sobie tak, by oparła policzek o jego rękę. Poczuł jak zachłannie wciąga powietrze, by tylko nie doprowadzić do fali płaczu, którą ocierał wielokrotnie w drodze na komisariat.

Marcin tymczasem rzucił kobiecie współczujące spojrzenie, po czym skupił swój wzrok na podłodze. Jej ujmujące oczy sprawiało, że peszył się na każdy ich widok. Były nie tylko tak niespotykane, co smutne. Wołały z głębi o pomoc i ratunek, bo same były bezbronne..

- To może usiądziemy - zaproponował - i opowiecie mi wszystko, jak to było po kolei..



Większość spraw wyjaśniał Aleksander. Iga tylko potakiwała głowa, bądź uzupełniała o szczegóły, które w ferworze emocji uleciały jej narzeczonemu z głowy. W jej opinii wydawały się one jednak nieistotne, lecz Marcin odnosił inne wrażenie. Przyglądał się im dokładnie, z zaciekawieniem i wnikliwością przeglądał telefon Igi, w tym otrzymane przez nią wiadomości.

Mecz życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz