Rozdział 29.

34 3 7
                                    


Niby każdy wiedział, jaka bywała Julka, lecz wszyscy łudzili się, że nikomu nie zrobi już nigdy przykrości. Gdy taką wiedzę posiadała także Iga, za wszelką cenę pilnowała by się bardziej z Aleksandrem. Chociaż zachowywali się jak "normalna" para, od tamtego feralnego "wypadku", nikt o nich w mediach nie wspominał. Oni także unikali rozgłosu, nie zamieszczając żadnych wspólnych zdjęć w serwisach społecznościowych.

Wszystko zmieniło się tego nieszczęsnego poranka, kiedy Iga obudziła się w pokoju Olka, czując ciężar mężczyzny na swoim ciele. Musiała przyznać, że wyglądał słodko - rozwalony na całym łóżku, z otwartymi ustami, potarganymi włosami i w dodatku przygniatając ją swoim nagim torsem. Bez słowa ucałowała go w czoło i próbowała się wydostać z objęć, lecz to wszystko było na darmo. Był po prostu dla niej za ciężki. Dotknęła więc jego ramienia i najpierw delikatnie szarpnęła, leczy gdy to nie dawało zamierzonego efektu, wkładała w to coraz więcej siły. Jej hrabia w końcu się obudził, ziewając przeraźliwie prosto w jej twarz, a następnie głośno mlasnął i otworzył oczy.

- Dzień dobry - powiedział

- Dzień doby, kochanie - wypaliła szybko - Czy mógłbyś ze mnie zejść?

- Nie - odparł i znów położył głowę na jej klatce piersiowej, udając naprawdę twardy sen

- Olek, proszę... - jęknęła - Nie wiem, która jest godzina i czy już nie jestem spóźniona na uczelnię...

- Wszystko pod kontrolą - mruknął od niechcenia i zarzucił rękę przez całe jej ciało.


Było w tym geście tyle miłości i czułości, dlatego, ogarnięta błogością chwili, nie miała w sobie tyle uporu by wstać z łóżka. Podniosła lekko głowę, aby ucałować ponownie Olka w czoło i znów upadła na poduszkę.

- Pocałunek w czoło to symbol troski - wymamrotał - Chciałabyś zatroszczyć się o mój żołądek i zrobić mi śniadanie?

- A to ty nie powinieneś mnie ugościć? - prychnęła teatralnie

- Mój dom jest twoim domem - przejął szybko pałeczkę

- I mam tak chodzić po kuchni w tej piżamie i robić ci śniadanie? Przecież na dole może być twój tata.

- Gdybyś była bez piżamy, mógłbym się martwić o sąsiadów - wyszczerzył w jej kierunku swoje białe zęby, a następnie złożył na jej ustach mokrego całusa

- Z troski o ciebie proszę, abyś umył zęby - zaśmiała się i jednym ruchem zrzuciła go ze swojego ciała na drugą połowę łóżka.

- Ej! - zaprotestował - To był cios poniżej pasa

- Cóż - wzruszyła ramionami, podnosząc się z łóżka - Zdarza się. - rzuciła na koniec i wyszła z pokoju.


Szybkim ruchem zbiegła na dół po schodach i zobaczyła dantejskie sceny rozgrywające się w kuchni i w salonie po wczorajszym karcianym wieczorze. Przełknęła mocno ślinę i złapała się ściany, aby nie upaść z wrażenia. O żadnym śniadaniu nie mogło być mowy, dopóki nie ogarnie w domu.

Lekko załamana podeszła do zlewu i zaczęła zmywać wszystko to, co było w jej zasięgu. Gdy miejsca na suszarce już nie starczyło, rozłożyła na blatach grube ścierki i tam układała umyte naczynia. Przez ponad pół godziny wykonała niemałą wystawkę, dlatego ostrożnie odeszła od kuchni, by przypadkiem niczego nie strącić.

W salonie czekały na nią jeszcze okruchy na podłodze. Szukała zatem po różnych pomieszczeniach szczotki, a gdy w końcu wpadła w jej ręce, wzięła także mopa. Po kolejnych 30 minutach wszystko już lśniło, a ona w spokoju mogła zająć się śniadaniem. Nie starała się być dość wymagająca, przez ciągle patrzenie na zegarek i uświadomienie sobie, że ma coraz mniej czasu, by znaleźć się na uczelni.

Mecz życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz