Rozdział 10.

108 5 0
                                    


Wieczorem wróciła do akademika i zmęczona położyła się na łóżku. Nie miała ochoty już z nikim rozmawiać, lecz Anka nadal nie dawała jej spokoju. Nie wiedziała o problemach Igi, lecz późny powrót współlokatorki odbił się głośnych echem.

- To z kim się dzisiaj umówiłaś?

- Z nikim - odparła oschle - Byłam w galerii, ale tylko pochodziłam po sklepach.

- Dobrze wiemy, że nie chodzisz po galeriach

- Ale Izabela mówiła, że są naprawdę fajne promocje - wymyśliła szybko kłamstwo, po czym nakryła głowę poduszką.


Dopiero po chwili wstała z łóżka i poszła wziąć szybki prysznic. Jutro miał być już piątek oraz... ach, tak! Wypis Olka ze szpitala! Tak bardzo o nim zapomniała!

Gdy tylko wyszła z łazienki, wzięła ze sobą telefon i od razu poszła do kuchni, by móc porozmawiać w spokoju z Zarzyckim, ostatnio wymieniali ze sobą tylko SMS-y. Miała już wybrać jego numer, gdy nagle zawahała się. Czy może mu opowiedzieć o swoich problemach? Albo zostawić to na inną rozmowę? Czy najlepiej w ogóle go tym nie obarczać?

Tak bardzo chciała się komuś wygadać, ale niestety nie miała nikogo, ale Olek był tak daleko. Przez myśl jej przeszło, by móc z nim porozmawiać i ... najlepiej wtulić się w niego.

Usiadła na krześle w akademickiej kuchni i sięgnęła ręką po ciastka, które leżały na małym talerzyku. W końcu jak są, to trzeba korzystać! Przełknęła szybko jedno i postanowiła zadzwonić do Olka.

Odebrał od razu, wyraźnie uradowany jej telefon

- Cześć, Iga! - wręcz zakrzyknął - Długo nie dzwoniłaś, bardzo się martwiłem - wyczuła w jego głosie wyraźną troskę.

- Ach... wiesz jak to jest, wracam dość zmęczona z przedszkola, dzieciaki dają w kość - okłamała go... TAK, Okłamała go po raz pierwszy.


Cieszyła się, że nie musiała wypowiadać tego prosto w jego oczy, bo mogłaby się speszyć i zawahać. Dlaczego rozmowy przez telefon są o wiele prostsze?

- Ale jak tam u ciebie? Wszystko dobrze?

- Tak, tak...

- U mnie też, jutro już wypisują, więc nie mogę się doczekać.

- Wypis dostaniesz rano?

- Najprawdopodobniej tak, a co? Już nie możesz się doczekać, aż się spotkamy? - zaśmiał się

- Dawno ciebie nie widziałam, to fakt! Ale mam nadzieję, że nie założysz tej koszulki polo!? - uśmiechnęła się do słuchawki

- To mam problem, bo w torbie zostały mi jedynie takie koszulki!- zażartował

- Ale słyszę, że humor ci się trzyma.

- Tak, już naprawdę chcę wrócić do Łodzi!

- Ale rozmawiałeś z lekarzem?

- O czym?

- O rehabilitacji, kiedy możesz wrócić na boisko?

- Tak, jestem już umówiony od poniedziałku w Łodzi na rehabilitację.

- Codzienną?

- Tak

- To się cieszę... - uśmiechnęła się

- Masz jakieś plany na weekend?

- Tak, takie jak zawsze.. Od pracy do pracy!

- Ale może znajdziesz dla mnie trochę czasu? - spytał półgłosem

Mecz życiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz