Rekomendacja muzyczna do niniejszego rozdziału: Radiohead - Nude, Placebo - Running up that Hill, Placebo - I'll be Yours
_____
Gdy Draco został powoli obudzony przez kocie mruczenie, jego brwi zmarszczyły się ze zmieszania, gdy zdał sobie sprawę, że przestrzeń obok niego jest pusta, z wyjątkiem drzemiącego kota, który leżał obok jego stóp.
Ignorując zwierzaka, szybko przyłożył dłoń do miejsca, w którym powinna znajdować się Granger i poczuł, jak lekkie ślady jej ciepła mrowią jego skórę. Wahając się, gdy jego nie do końca rozbudzony mózg dogonił wszystkie myśli, powoli wykręcił swoje ciało, by ujrzeć ją siedzącą przy oknie; jej sylwetka kontrastowała z jaskrawym, złotym światłem poranka. Mrużąc oczy i przyzwyczajając je do blasku dnia, podniósł do pozycji siedzącej, koncentrując na jej znużonym i napiętym wyrazie twarzy. Zmarszczył brwi dostrzegając jej rozproszone spojrzenie.
Wciąż miała na sobie wczorajsze ubrania, a jej policzki błyszczały od zaschniętych łez. Mocno przyciskała nogi do piersi i oparła brodę o kolana. Jej wargi były czerwone od nieustannego przygryzania, wygięte w żałobnym grymasie, a oczy przekrwione i zaczerwienione. Wszystko, co robiła, to patrzyła pustym wzrokiem przez szybę.
Tak nieruchoma.
Ledwo oddychała.
Chłonął każdy jej szczegół oceniającym spojrzeniem, składując informacje w swojej głowie i próbując określić, co powinien zrobić. Merlin wiedział, że nie miał najmniejszego pojęcia, jak złagodzić jej cierpienie, ale potrzeba i tak zakiełkowała pod jego skórą i nawet nie próbował się jej oprzeć.
Uniósł brew, kiedy rozchyliła usta, i ciężko westchnęła w szybę, unosząc palec, by narysować bezmyślny wzór na zaparowanym szkle. Z westchnieniem porażki zawołał ją po imieniu.
Hermiona z roztargnieniem przeciągnęła palcem po zamglonym oknie i zmrużyła oczy, kiedy zdała sobie sprawę, co robi. Kiedy była mała, ona i jej matka zostawiały małe wiadomości na lustrze w łazience; tylko małe rzeczy, takie jak kocham cię lub dobranoc.
Jej ręka opadła bezwładnie przy boku, gdy przeczytała to, co w roztargnieniu nabazgrała.
Do zobaczenia wkrótce.
Potrząsnęła głową, kiedy zamazany głos Draco wniknął jej do uszu i przywrócił ją do rzeczywistości.
— Co?
— Czy w ogóle spałaś? — zapytał obojętnym tonem.
— Och — wypuściła powietrze. — Trochę... mam na myśli wystarczająco...
— Nie wyglądasz — powiedział sztywno, zrzucając z siebie koce i siadając na skraju łóżka. — Powinnaś pospać trochę więcej.
— Nie, jest w porządku — wymamrotała, a Draco nienawidził tego, jak odlegle zabrzmiał jej głos. — I tak nie byłabym w stanie zasnąć z powrotem...
— Nie mów, że wszystko w porządku, kiedy wyraźnie tak nie jest — skarcił ją, być może zbyt dosadnie. — To cholernie irytujące...
— Ale ja...
— Daruj sobie — burknął. — Dlaczego wy, Gryfoni, upieracie się przy tuszowaniu wszystkiego pozytywnymi myślami i promieniami słońca, nie potrafię tego...
— Kiedy ja...
— Czujesz się zdezorientowana, prawda? — zapytał ostro. — Jakby twój umysł robił fikołki i nie masz pojęcia, co ze sobą zrobić.
Hermiona poczuła, jak jej usta poruszają się w cichych słowach.
— Ja... jak...
— Na wypadek, gdybyś nie zauważyła, jedziemy na jednym wózku, Granger, więc wiem, jak bardzo jest to popieprzone.
CZYTASZ
[T] Izolacja | Isolation | Dramione
FanfictionNie może opuścić pokoju. Jej pokoju. I to wszystko wina Zakonu. Skazanie go na życie w małej przestrzeni, mając do towarzystwa jedynie szlamę, z pewnością będzie coś kosztować. Zapewne zdrowie psychiczne. A może i nie. - Proszę bardzo - splunęła...